M. Skarżyńska: "Niespodzianka" stała się legendą

04/06/2023 08:04

Z Magdaleną Skarżyńską, organizatorką kampanii w 1989 roku rozmawia Łukasz Perzyna

Reklama

- Do wiosny 1989 r. "Niespodzianka" pozostawała jedną z wielu warszawskich kawiarń, mających swój klimat, jednak tamtej wiosny stała się legendą?

- Nie znam okoliczności wybrania „Niespodzianki” na siedzibę warszawskiego sztabu wyborczego „Solidarności”. Działałam wówczas w opozycji, u ks. Jana Sikorskiego w kościele na Woli, kiedy o pomoc poprosił mnie szef Regionu Mazowsze. A Zbigniewowi Bujakowi nie dało się odmówić. To właśnie w ten sposób znalazłam się w "Niespodziance”, miejscu, które rzeczywiście szybko obrosło legendą. Całym sztabem rządził Krzysztof Mordziński, ważną rolę odgrywał także Jan Lityński. Od początku przewijały się tam setki osób, które pracowały bezustannie.

- Skoro mowa o pracy, to jakie było za nią wynagrodzenie?

- Pracowałam charytatywnie (inni też), odpowiadałam m.in. za sprzedaż cegiełek. Stałą ekipę "Niespodzianki" stanowiło ok. 50 osób. Swoje dyżury u nas miały panie z Armii Krajowej, wtedy już przecież staruszki, od których wszyscy mogliśmy się uczyć energii i optymizmu. Cierpliwie i szczegółowo objaśniały wszystkim, którzy do nas przychodzili, w jaki sposób prawidłowo oddać głos 4 czerwca 1989 r., żeby okazał się ważny. Zaangażowałam też do pomocy harcerki.

To był zryw narodowy – tak określiłabym ówczesny, niepowtarzalny klimat "Niespodzianki" – pospolite ruszenie, aby zerwać okowy komunizmu, kiedy po raz pierwszy pojawiła się taka szansa.

Przychodzący do nas ludzie zdejmowali z palców nawet pierścionki i obrączki, z szyi medaliki, żeby biżuterią (często pieczołowicie przechowaną przez czas wojny i Powstanie Warszawskie) zapłacić za nasze cegiełki – pieniędzy na to nie mieli. Czułam wtedy wielkie wzruszenie i od razu wiedziałam, że uczestniczę w czymś historycznym. To była rzecz niezwykła.

Z tego wzięła się magia miejsca, o którą Pan pyta. Co ważne, między nami – ludźmi, którzy wtedy pracowali w "Niespodziance" a tymi, co do nas przychodzili, nie istniała żadna bariera. 

- Poczucie wspólnoty?

- Tworzyliśmy jedność, mieliśmy przeświadczenie, że jesteśmy jednym narodem. My, którzy siedzieliśmy tam po 12 godzin dziennie i ci, co do nas przychodzili kupić cegiełki czy zapytać o to, jak głosować albo nawet po prostu zobaczyć jak tam jest, w "Niespodziance". 

- Kiedy pomyśleliście o tym, że wynik wyborów może być taki, jaki rzeczywiście podano po 4 czerwca? Byliście pewni wygranej?

- Radość ludzi, którzy przychodzili, powszechnie przez nich objawiana chęć pomocy i zaangażowanie sprawiły, że na długo przed tą datą udzieliło nam się ich poczucie, że idziemy po wygraną. Przecież do naszego sztabu ciężko było wejść, tak wielki zawsze tłum zbierał się przed drzwiami. 

- I nie byli to gapie?

- Absolutnie nie. To byli ludzie zaangażowani i przekonani, żarliwie życzący „Solidarności” zwycięstwa. Ludzie pewni, że po nie idziemy. I tak się rzeczywiście stało, oczywiście w ramach dostępnej nam puli mandatów do zdobycia.

Pierwsze wiadomości o wynikach wyborów zapamiętam na zawsze, jako chwile pełne uniesienia. Gdy nadchodziły potwierdzenia, że kolejni nasi kandydaci zostali wybrani do parlamentu, wieszaliśmy ich zdjęcia w oknach. Ludzie śpiewali wtedy hymn i "Rotę"...

To była najpiękniejsza wiosna i z pełnym przekonaniem dziś mogę powiedzieć (jak w "Panu Tadeuszu"), że tylko jedną taką wiosnę miałam w życiu.

Wcześniej spytał Pan o moment, zapowiadający wygraną: wspomniałam o tłumach, jakie zawsze przewijały się przez "Niespodziankę". Ciekawostką jest to, że niedaleko od nas mieścił się sztab wyborczy partii rządzącej, do którego wybrałam się kiedyś w trakcie kampanii. Nie zapomnę tego widoku i rozpierającej radości połączonej z satysfakcją: sztab PZPR pozostawał całkiem pusty, od czasu do czasu zaglądała tam jakaś pojedyncza osoba...

Wywiad ukazał się w 77 nr (06.2023) gazety Samorządność. 

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do