Jeszcze dwie kadencje i w Pruszkowie będzie wszystko

04/08/2014 10:41

Rozmowa z Janem Starzyńskim.


- Panie Prezydencie, broni Pan dobrego imienia miasta, wystąpił Pan zdecydowanie, gdy Solidarna Polska w materiale propagandowym posłużyła się nazwą Pruszkowa jako synonimem zorganizowanej grupy przestępczej. Jaki wizerunek Pruszkowa chciałby Pan upowszechnić?

- Zdarzenie, o którym Pan wspomniał, miało miejsce niedawno. Ale jeśli chodzi o obronę wizerunku Pruszkowa, historia jest dłuższa. Kiedy wiele lat temu na pierwszych stronach gazet pojawiały się tytuły, bez żenady utożsamiające całe miasto z niepożądanymi zjawiskami – postanowiliśmy bronić dobrego imienia Pruszkowa i zasięgaliśmy konsultacji u mec. Wendego, czy jest szansa na wygranie ewentualnego procesu. Uzyskaliśmy  odpowiedź potwierdzającą. Naprawdę Pruszków jest normalnym miastem! Wyróżnia się pod wieloma względami, chociażby ze sportowego punktu widzenia.   - …w pruszkowskim Zniczu zaczynał karierę Robert Lewandowski…   -  Nie znam innej jednostki samorządowej o zbliżonej liczbie ludności, gdzie kwitnie tyle dyscyplin sportowych, gdzie istnieje tak dobre zaplecze do uprawiania tak wielu konkurencji i gdzie aż tyle dzieci uprawia sport. Przy klubie Znicz, który teraz gra w drugiej lidze piłki nożnej, trenuje ponad pięćset dzieciaków w różnych grupach wiekowych, co stanowi ewenement w skali krajowej, nie słyszałem, by gdzieś działała tak rozbudowana szkółka piłkarska dla dzieci. Dlatego ośmielam się mówić, że Pruszków jest naprawdę normalnym miastem, które bardzo chętnie wiele osób z różnych  stron kraju, a szczególnie z Warszawy wybiera sobie za miejsce zamieszkania. Buduje się tu mnóstwo mieszkań, na terenie Pruszkowa funkcjonuje 27 deweloperów. Mamy znakomicie utrzymane parki. W doskonałej kondycji znajdują się pruszkowskie szkoły i przedszkola. Rozbudowana infrastruktura techniczna sprawia, że miasto stało się atrakcyjne dla potencjalnych inwestorów. W rankingach, które mierzą tę atrakcyjność, znajdujemy się na czołowych pozycjach w kraju. Oczywiście potrzeba jeszcze wielu rzeczy, które ze względu na poziom finansowy budżetu nie mogą być zbyt szybko zrealizowane. Ale w strategii przewidujemy urzeczywistnienie oczekiwań mieszkańców. Oceniam, że jeszcze ze dwie kadencje – i w Pruszkowie będzie wszystko. Łącznie z centrum handlowym, od dawna zapowiadanym, w którym znajdą się sale kinowe, miejsca rekreacji, bo ironia losu polega na tym, że Pruszków, który w tej chwili zamieszkuje 60 tys osób nie ma takiego obiektu.   - A jaką reprezentację w sejmiku wojewódzkim ma teraz 60-tysięczne, jak Pan podkreśla miasto, w aglomeracji warszawskiej największe po stolicy?   - Paradoks polega na tym, że mamy 45 tysięcy uprawnionych do głosowania mieszkańców Pruszkowa i… ani jednego przedstawiciela w sejmiku. Z pewnością nie dlatego, że mieszkańców wybory nie interesują, skoro w najnowszych, do Parlamentu Europejskiego - w Pruszkowie zagłosowało 31 procent uprawnionych, podczas gdy na całym Mazowszu 26 proc, zaś średnia frekwencja w kraju wyniosła 23 proc. Nie jesteśmy jednolicie definiowani politycznie. Jeśli chodzi o różnego rodzaju poglądy, partie polityczne w Pruszkowie są  rozdrobnione. Pokłosie tego stanowi fakt, że tam, gdzie decyduje czynnik partyjny, szczególnie w wyborach do wyższych szczebli samorządu - nie jesteśmy należycie reprezentowani, nad czym ubolewam. Stwarza to problemy z pozyskiwaniem funduszy zewnętrznych na oczekiwane na terenie miasta inwestycje.   - Czy to się zmieni, gdy nadejdą jesienne wybory? Wiadomo, że pojawiła się koncepcja, z którą pójdzie do nich Mazowiecka Wspólnota Samorządowa – współpracy niezależnych działaczy wszystkich szczebli.    - Mam nadzieję, że wiele się zmieni. Liczę na to, że tradycyjnie frekwencja w wyborach samorządowych okaże się znacząca. A to najbardziej istotne. Im mniejsza frekwencja w wyborach samorządowych, tym więcej później „wypadków przy pracy” lokalnej władzy. Przekonaliśmy się o tym wielokrotnie. Wybory samorządowe w samym mieście będą wyglądały trochę inaczej niż dotychczas. Zgodnie z kodeksem wyborczym będziemy mieli do czynienia z okręgami jednomandatowymi. Być może przełoży  się to korzystnie na większe zainteresowanie mieszkańców, na uczestniczenie w tych wyborach. Ich postulaty zmierzały do tego, że chcieli mieć czytelny system, wiedzieć, kogo wybierają ze swojego małego okręgu – i tak się stanie. Mam nadzieję, że również przy doborze radnych do wyższych szczebli samorządu klucz partyjny nie okaże się decydujący.    - Nadzieje wiąże Pan z ugrupowaniami niezależnymi od partii?   - Przedstawiciele ugrupowań niezależnych kierują się argumentami natury merytorycznej, a nie innymi. Sam mam ugrupowanie samorządowe i w nim procedury demokratyczne decydują o tym, jakie stanowisko zajmiemy w konkretnych sprawach. Nigdy nie zdarzył się przypadek zarządzenia dyscypliny partyjnej, głosowania wbrew logice i interesowi merytorycznemu. Jeżeli chodzi o partie w samorządach terytorialnych, pamiętam jak jeden z profesorów, twórców ustawy samorządowej stwierdził, że jeżeli partie przejmą stanowiska wykonawcze w samorządach – to będzie to początek końca samorządności. Każda partia zainteresowana jest, żeby jak najwięcej ludzi, których zrzesza, wprowadzić na różnego rodzaju stanowiska. W partiach obowiązuje podległość hierarchiczna, każdy, kto w samorządzie terytorialnym podejmuje decyzje, musi się liczyć ze stanowiskiem szefów w partyjnej hierarchii. Samorządowcy niezależni takich ograniczeń nie znają.    - Pruszków ma opinię miasta gospodarnego. Z jakimi kwestiami jednak sobie nie poradzi bez wsparcia samorządu wyższego szczebla?   - Składaliśmy wiele wniosków i aplikowaliśmy o fundusze m.in. na modernizację parków, na bazę sportową, niestety zawsze tak się kończyło, że mieliśmy wnioski dobrze ocenione, ale… poza pulą przeznaczonych do realizacji. Dopiero post factum, gdy powstała rezerwa na koniec 2006 r, nasze wnioski w zakresie modernizacji dróg zyskały dofinansowanie, bo okazało się, że gdyby te środki nie zostały wydane, trzeba by je zwrócić Unii Europejskiej. Zaowocowało to zmodernizowaniem ulic Kraszewskiego, Kopernika i ul. Andrzeja. Pruszków stał się liderem na Mazowszu jeśli chodzi o Internet bezprzewodowy szerokopasmowy również dzięki środkom unijnym.    - Mieszkańcy na Pana głosują, odkąd prezydenta miasta wyłania się bezpośrednio. Jaki projekt zaproponuje im Pan tej jesieni?   - Nigdy nie obiecywałem mieszkańcom tego, czego nie można dotrzymać. Zawsze deklarowałem, że będę w sposób uczciwy, kompetentny i sprawny piastował stanowisko. Ludzi najbardziej interesują inwestycje, staram się, żeby ich lista odpowiadała katalogowi oczekiwań mieszkańców. W miarę możliwości finansowych z roku na rok wypełniamy przyjętą strategię. Jeśli chodzi o obietnice z poprzedniej kampanii, dotyczące centrum kultury – jesteśmy w trakcie procedury przetargowej na wyłonienie wykonawcy. W strategii mamy zapisaną budowę szkoły podstawowej i przedszkola na Bąkach, bo dziś to dzielnica Pruszkowa najbardziej dynamicznie się rozwijająca. Ruszyło budownictwo jednorodzinne i deweloperskie. Duże nakłady są przeznaczone na modernizację dróg, niekoniecznie lokalnych, dlatego, że przez Pruszków odbywa się tranzyt w kierunku na zachód od Warszawy, chcemy poprawić i usprawnić układy komunikacyjne, żeby tranzyt nie był uciążliwy dla mieszkańców. W strategii mamy zapisane również połączenia bezkolizyjne tam, gdzie ulice krzyżują się z torami PKP. Zakładamy rozwój lokalnej komunikacji autobusowej, bo Pruszków nigdy nie miał tradycji jej posiadania, a teraz zaczynamy ją wprowadzać i wdrażać. Preferujemy kierunki rozwoju oczekiwane przez mieszkańców, które mają ulepszyć i usprawnić życie na terenie miasta. Szczególny nacisk kładziemy na to, co zostanie na pokolenia: na parki. Pruszków ma mnóstwo zieleni, wszystkie parki na terenie miasta są dobrze utrzymane i atrakcyjne, w tym roku kończymy budowę kolejnego, od podstaw, na dawnych wyrobiskach pożwirowych, a mieszkańcy tamtego rejonu są wręcz zauroczeni nową inwestycją, która będzie miała charakter parku wodnego, ale również ze skate-parkiem.   - Wierzy Pan, że wyborcza jesień okaże się… jesienią samorządowców?   - Gdybym w to nie wierzył, nie deklarowałbym po raz kolejny, ze wystąpię do mieszkańców o poparcie w wyborach samorządowych na stanowisko prezydenta miasta. Zacząłem realizację wielu bardzo ciekawych i pożądanych przez mieszkańców tematów i chciałbym je dokończyć.                                      Jan Starzyński (ur. 1955) czwartą kadencję  jest prezydentem Pruszkowa, wybranym na to stanowisko po raz pierwszy w 1998 przez radę miasta (z poparciem AWS), a później trzykrotnie bezpośrednio przez mieszkańców po zmianie prawa wyborczego jako kandydat samorządowców niezależnych. Jesienią po raz piąty będzie ubiegał się o prezydenturę miasta. Z wykształcenia jest prawnikiem. Doradza mu m.in. Zdzisław Brzeziński, który przez 20 lat (1990-2010) był burmistrzem sąsiedniego Piastowa.    
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do