Rozmowa z Pawłem Kolczyńskim - Radnym miejskim Płocka
- Jak doszło do tego, że samorządowcy ze Wspólnoty Mazowieckiej oraz płoccy radni Polski Razem, wcześniej należący do PiS lub PO, spotkali się w pół drogi i nie tylko współpracują, ale budują wspólne projekty polityczne?
- Już przed wyborami parlamentarnymi włączaliśmy się w debaty merytoryczne, organizowane przez Mazowiecką Wspólnotę Samorządową. Podobało mi się, że ich celem pozostaje nie tylko skonfrontowanie poglądów kandydatów z różnych formacji, ale też zachęcanie obywateli do głosowania. Bliskość ideowa wynika ze wspólnego dla Polski Razem i Wspólnoty Mazowieckiej przywiązania do wartości konserwatywnych – bardziej widocznego w Płocku niż stolicy, gdzie kandydatem kolegów na prezydenta jest Piotr Guział. Łączy nas także prawicowe podejście do gospodarki, podkreślające rolę wolności gospodarczej i konieczność odchodzenia od modelu opiekuńczego na rzecz racjonalnego
i oszczędnego gospodarowania. Zarówno my, jak MWS widzimy niezbędność wyrwania samorządu terytorialnego z bezsensu wieloletniej partyjnej walki pomiędzy PiS i PO.
- Sam był Pan w PiS. Dlaczego Pan odszedł?
- Moja decyzja wiązała się z odmienną wizją funkcjonowania samorządu w Płocku. Chciałem uniknąć sytuacji, w której głos oddajemy przeciw tylko dlatego, że głosowany pomysł… pochodzi od politycznej konkurencji. Nie dlatego, że jest niedobry w naszym przekonaniu. Podejmowanie decyzji w permanentnym partyjnym zwarciu, bokserskim klinczowym uścisku PiS z PO zaczęło mi doskwierać. W cztery osoby, wywodząc się z PiS lub PO, włączyliśmy się jako płoccy radni Polski Razem w realne rozwiązywanie problemów miasta. Uznajemy, że wystarczy już zabetonowania polskiej polityki, także na szczeblu demokracji lokalnej.
- W jaki sposób zamierzacie skruszyć beton w Płocku?
- Uważam, że rola komitetów niepartyjnych będzie rosła. Przyczyniają się do tego nowe inicjatywy, jak nasza współpraca z MWS, która dobrze służy wspólnotom lokalnym. Płock dojrzał do tego, żeby poprzeć inicjatywę, odżegnującą się od partyjnego podejścia do lokalnej polityki. Problemy samorządów warto rozwiązywać bez zacietrzewienia.
- Jakie problemy Płocka trzeba rozwiązać w pierwszej kolejności?
- Zamierzamy zapytać o nie mieszkańców w referendum. Do tej pory referenda lokalne najczęściej dotyczyły odwołania władz, a warto z tej instytucji skorzystać jako formy merytorycznej konsultacji. Oczywiście mamy swoją wizje spraw dla Płocka najważniejszych: transport materiałów niebezpiecznych z Orlenu powinien omijać miasto, co wymaga zbudowania nowego mostu kolejowego. Miasto powinno zaoferować inwestorom nowe tereny i system zachęt.
- Jakie to zachęty?
- Powinniśmy wywalczyć uznanie terenów inwestycyjnych w Płocku za część specjalnej strefy ekonomicznej. Samo miasto może stworzyć udogodnienia podatkowe dla przedsiębiorców, obniżać koszty pośrednie – na przykład rozważyć wprowadzenie bezpłatnego transportu miejskiego, bo dzięki temu ludzie staną się bardziej mobilni, zechcą dojeżdżać do pracy nawet z daleka. Problemem Płocka pozostaje odpływ absolwentów do stolicy, ale przy odpowiedniej promocji miasta i stworzeniu tu dobrych warunków dla biznesu można spróbować taką tendencję odwrócić. Przecież Płock, statystycznie druga po Warszawie pod względem zamożności aglomeracja na Mazowszu, okazuje się… bez porównania tańsza. Apartament stumetrowy kupi Pan u nas za 400 tys zł, czyli cenę dwupokojowego mieszkania w stolicy. Kawalerkę – za niecałe 100 tys, a za tyle w Warszawie może Pan nabyć jakąś zupełną ruinę. Jeśli ktoś kończy studia, zastanawia się, gdzie osiąść, nie są to różnice bez znaczenia. Płock będzie przyciągał, jeśli zaoferuje atrakcyjne warunki do życia, nie mówiąc już o miejscach pracy. Skuteczna walka z bezrobociem oraz tworzenie nowych miejsc pracy bez tych działań nie będzie możliwe.
- Współpracujecie ponad podziałami. Czujecie się nowym PO-PiS-em czy nową AWS?
- Wolę unikać porównań z partiami. PO-PiS czy AWS były jednak projektami nastawionymi na walkę o władzę w kraju: jeden nie powstał, drugi władzę zdobył, ale się rozpadł. Naszym wyróżnikiem pozostaje raczej to, że odkładamy na bok różnice partyjne. Pragnąłbym z pewnością, aby nasze działania były postrzegane jako projekty ludzi dobrej woli, chcących poświęcić się dobru lokalnej społeczności, przy odrzuceniu dominacji kryterium politycznego. Wiem, że może patetycznie to brzmi…
…ale podkreślają również ten element samorządowcy ze Wspólnoty, wspominający pomoc, jakiej udzielali ofiarom katastrofalnej powodzi sprzed lat.
- Pamiętam, jak włączyłem się wraz Kolegami i Koleżankami z samorządu radcowskiego w inicjatywę Okręgowej Izby Radców Prawnych w Warszawie i prowadziłem nieodpłatne porady prawne dla powodzian na terenie gminy Gąbin. Z żadną partią nie miało to nic wspólnego, za to miało sens i nieocenioną wagę dla powodzian …
Komentarze opinie