Sławomir Kowalewski. Jestem zależny od mieszkańców Mławy

12/10/2022 06:47

Ze Sławomirem Kowalewskim, burmistrzem Mławy, rozmawia Łukasz Perzyna

Reklama

- Urząd burmistrza sprawuje Pan od 2006 r., wybory wygrał Pan, startując z własnego komitetu. Stąd też zasadne wydaje się pytanie, czy niezależnemu samorządowcowi rządzi się z kadencji na kadencję łatwiej czy trudniej niż jego kolegom, za którymi stoją partie polityczne?

- Dla dobra mieszkańców współpracuję z każdym. Swoboda wynikająca z niezależności partyjnej daje mi taki komfort. Czuję się bezpośrednio zależny od mieszkańców Mławy. Ich zaufanie i moje osobiste doświadczenie sprawiają, że z każdą kolejną kadencją zarządza się miastem łatwiej i skuteczniej.

- Czy COVID-19 oraz następstwa wojny na Ukrainie, myślę tu o exodusie uchodźców i niepewności związanej z cenami energii, to problemy, którym łatwiej przychodzi stawić czoła samorządowcowi niezależnemu niż jego kolegom, teoretycznie przez własne partie wspieranym?

- Potwierdzam, że właśnie tak się dzieje. Tu na dole najlepiej dostrzegamy, jakie kłopoty dotykają obywateli i staramy się temu przeciwdziałać jak najszybciej, wsparci naszym wspólnym, samorządowym doświadczeniem. Nawet jeśli problemy są nowe, to ono pomaga. Reagujemy więc szybko. Machina centralna zawsze działa z opóźnieniem, wynikającym z urzędniczych mechanizmów podejmowania decyzji. Tymczasem my wsłuchujemy się na bieżąco w głos mieszkańców, staramy się wyprzedzać ich oczekiwania. Zwłaszcza przy okazji masowej pomocy, udzielanej wojennym uchodźcom ukraińskim, ujawniła się wielka wrażliwość mieszkańców, ich zdolność do okazania empatii i współczucia.

- Mława to węzeł kolejowy i drogowy, więc wielu uchodźców do Was trafiło?

- Oczywiście, że to ważna przyczyna, ale wskazałbym inną, dalece istotniejszą. Koreańska firma u nas w Mławie od lat zatrudnia wielu cudzoziemców. Pracują tam Ukraińcy i Białorusini, również przybysze z Indii, Pakistanu czy Afryki Północnej. Kiedy pojawili się na tak masową skalę uchodźcy wojenni z Ukrainy już po tej fatalnej dacie 24 lutego br., szukali tymczasowego schronienia tam, gdzie znajdowali się wówczas członkowie ich rodzin, przyjaciele, nawet dalsi znajomi. Ważny stał się argument, że Wasyl czy Swietka w Mławie pracują i mieszkają, więc do nich dołączymy. Tylko w Mławie, liczącej 30,5 tys. mieszkańców, wydaliśmy 2,5 tys. numerów PESEL uchodźcom ukraińskim, zaś kilkaset w sąsiednich gminach, kiedy w samej Mławie utworzyły się kolejki. 

- Czy wspólne doświadczenie w przeciwdziałaniu kryzysom, jak w trakcie pandemii czy pomocy humanitarnej, skłania niezależnych samorządowców do wspólnego działania?

- Cenne okazuje się to, co obserwuję na dole, w naszym samorządzie. Kiedy prosiłem wójtów okolicznych miejscowości o współdziałanie, nie pytałem o przynależność. Również oni wcale o niej nie mówili. Działa inny mechanizm. Gdy w samorządzie jest problem, my go widzimy i pochylamy się nad nim. Gdy dotyczy nie ulic, lecz ludzi – trzeba działać szybko, nawet błyskawicznie. Tak właśnie postępowaliśmy, gdy trzeba było ratować ludzi w pandemii, naprędce przygotować maseczki, bezzwłocznie uruchamiać punkty szczepień. W samorządzie lokalnym, miejskim i gminnym, tam gdzie pojawia się problem, rozwiązuje się go wspólnie. To przekonanie i doświadczenie stanowi wielki dorobek samorządu po 1989 roku i efekt starań wielu już pokoleń samorządowców.

Wywiad ukazał się w 71 numerze gazety Samorządność

Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    Don Omar - niezalogowany 2023-01-22 05:36:07

    Dyrdymaly

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do