
Z Konradem Rytlem, radnym Sejmiku Województwa Mazowieckiego, prezesem Mazowieckiej Wspólnoty Samorządowej rozmawia Łukasz Perzyna
- Jak rozumiem, przy niedawnym głosowaniu nad absolutorium dla zarządu Mazowsza miał Pan pełny komfort, bo jako jedyny niezależny radny Sejmiku największego województwa w Polsce mógł Pan sam zdecydować, a nie partia? Dlaczego zagłosował Pan "za"?
- Uważam, że każde głosowanie powinno być związane z poglądami tego, który głosuje i reprezentuje wyborców, bo to im swoje poglądy wcześniej w kampanii przedstawiał. Inaczej i mniej komfortowo przedstawia się sytuacja, gdy zawiązuje się koalicja i tworzy zobowiązanie. Głosowałem za absolutorium, bo uważnie obserwuję prace zarządu Mazowsza i wyciągam wnioski. Moją rolą jako radnego Sejmiku pozostaje ocena, czy zarząd spełnił pokładane w nim oczekiwania i czy pewne rzeczy można było zrobić lepiej. Sądzę, że wobec wyzwań, jakie wiążą się z wielkością województwa i jego budżetu, obiektywnie oceniłem, iż zarząd i marszałek Adam Struzik dobrze wykonali swoje zadania.
- Właśnie: to nie był zwykły rok, ten 2021, którego Państwa ocena dotyczyła?
- Oczywiście, był to w całości rok trwającej pandemii koronawirusa. Przed wszystkimi radnymi sejmikowymi stanęły nowe zadania, co do których wcześniej się nie domyślaliśmy, że przyjdzie się z nimi zmierzyć. W trudnych czasach wciąż budowaliśmy. I popieraliśmy działania, które temu służą. Dlatego przy ocenie roku 2021 r, nie nagabywany, zagłosowałem "za". Koledzy się już przyzwyczaili, że urabiać mnie nie warto. Bo wiadomo, że posłucham, popatrzę i dopiero decyzję podejmę. Pamiętam, kiedy sam jako starosta byłem przez innych oceniany, na podstawie jakich kryteriów.
- Pandemia wciąż się nie skończyła, a Mazowsze staje w obliczu coraz to nowych wyzwań, największym pozostaje przyjmowanie wojennych uchodźców z Ukrainy. Zgodnie z tradycją staropolskiej gościnności i humanitarnymi zasadami, właśnie Mazowsze przyjęło ich najwięcej spośród wszystkich polskich województw. Czy sytuacja skutkować będzie zwiększeniem deficytu budżetowego?
- Deficyt i tak jest spory, chociaż bezpieczny, skarbnik czuwa nad tym, by wydatki miały logiczne uzasadnienie. Wspieranie przez samorząd wojewódzki Mazowsza wszystkich, którzy pomagają uchodźcom z Ukrainy to rzecz poza dyskusją.
- Niezależnie od faktu, że krajem rządzi PiS, a mazowieckim samorządem PO z PSL?
- Na szczęście kwestia pomocy uchodźcom nie stała się przedmiotem gry politycznej, co trzeba odnotować z satysfakcją. Rzeczywiście Mazowsze może być dumne ze skali tej akcji, w której olbrzymią rolę odegrała Mazowiecka Wspólnota Samorządowa, w tym wspierana przez nas młodzież z Klubu Możliwości, skupiającego Polaków z państw powstałych po rozpadzie b. ZSRR, co powrócili do ojczyzny przodków.
- Wiemy już, co wielkich kontrowersji nie budzi. A co stanowi problem?
- Kilkaset milionów złotych "janosikowego" pozostaje olbrzymim problemem. Na szczęście nie trzeba brać kredytu, żeby je zapłacić. Janosikowe miało służyć wyrównywaniu szans słabszych regionów, a w warunkach pandemii i wielkiej akcji humanitarnej okazuje się kulą u nogi dla tych, co zamiast zapłacić haracz, mogliby te pieniądze w sposób lepszy dla społęcznego interesu wydać. Jeśli o przyszłych wyzwaniach mowa, to naprawdę nie sądzę, aby problemem stała się pomoc uchodźcom. Rozpoznajemy potrzeby, staramy się je zaspokajać. Wydatki na ten cel nie przygniotą budżetu.
- Czy inflacja sprawia, że pewne wydatki ciężko oszacować?
- Wyzwaniem staje się program inwestycyjny, ze względu na szalony wzrost cen materiałów i usług. Wzrost kosztów dotyczy zarówno sfery projektowej jak wykonawczej. Czasem do przetargu zgłasza się jedna firma. Cenę przez nią oferowaną odbieramy jako wysoką. Ale brakuje pewności, że jeśli z tego powodu przetarg unieważnimy - w kolejnym przez nas ogłoszonym uda się uzyskać lepszą. Pewnie się okaże, że za dwa miesiące będzie drożej. Trudno przewidzieć ceny, jakie określą wykonawcy we wrześniu. A tym bardziej w całości skalkulować daną inwestycję. To nie jest dogodna perspektywa. Obserwuję uważnie wszystko, co dotyczy infrastruktury, zawodowo zajmuję się tym od kilkudziesięciu lat, dzisiaj wiem, że pomimo trudności zapaść nam nie grozi. Mazowsze nie zrezygnuje z inwestowania.
- Ze sprawą finansów wiąże się ściśle kwestia integralności terytorialnej regionu. Sprzeciw samorządowców niezależnych przesądził o tym, że rządzący z PiS porzucili plan podziału Mazowsza na dwa województwa, z których jedno - to bez Warszawy - stałoby się najuboższym regionem kraju?
- Skuteczność naszej akcji pokazuje, że nikt samorządowców niezależnych nie zastąpi. Również swoją rolę, jako pierwszego w historii największego w Polsce województwa radnego wybranego jako niezależny do Sejmiku - widzę w ostrzeganiu przed tego typu projektami. Składałem wniosek do zarządu Sejmiku o podjęcie uchwały o referendum, żeby w tej sprawie wypowiedzieli się mieszkańcy, w myśl zasady: nic o nas bez nas. W trakcie przeprowadzonej siłami Mazowieckiej Wspólnoty Samorządowej akcji informacyjnej wydaliśmy specjalną jednodniówkę, przedstawialiśmy rozliczne niebezpieczeństwa, związane z pomysłem rozbioru Mazowsza, prezentowanym przez władzę centralną, jednak wcale nie konsultowanym z lokalnymi środowiskami, z mieszkańcami regionu. I rządzący się wycofali z pomysłu, żeby województwo podzielić. Nie chodzi o żadne poczucie triumfu. To naprawdę była fatalna koncepcja. Nasza inicjatywa, mająca na celu, żeby mieszkańcy dowiedzieli się na ten temat jak najwięcej, wystarczyła do jej utrącenia. W podejmowaniu podobnych akcji widzę sens aktywności środowisk niezależnych od partii politycznych. Samorządowcy niezależni zawsze sytuują się bliżej mieszkańców, kierują ich zdaniem, bo nie wytwarzają aparatu partyjnego z czasem nieuchronnie przekonanego, że wszystko wie lepiej. Postępujemy inaczej. Budujemy silne zaplecze eksperckie, radę programową, staramy się przyciągać autorytety lokalne i branżowe, znawców tematu. W skupianiu wokół MWS takiego środowiska wielkie zasługi już położyli burmistrz Serocka Artur Borkowski i wiceprezes Wspólnoty Mariusz Ambroziak. Gdy inni opierają się na sile aparatu czy niezawodności misternie uzgadnianej maszynki do głosowania, my staramy się wypracować takie zasady i projekty, które pozwolą przełożyć pragnienia lokalnych społeczności na rozwiązania konkretne i dające się zastosować. Również rządzący coraz bardziej liczą się z głosem środowisk niezależnych samorządowców. A mieszkańcy widzą w nim wyraz zdrowego rozsądku.
Wywiad ukazał się w 68 nr gazety Samorządność
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie