
- … wiem, że mniejsze miejscowości zasługują na swoją reprezentację
Lokalny, czyli nasz
Rozmowa z Aleksandrą Wiśnicką, kandydatką KWW Bezpartyjni Wyborcy w okręgu nr 4 do Sejmiku Mazowieckiego
„Samorządność”: Pani Aleksandro, skończyła Pani studia w dużym mieście. Politechnika Wrocławska to jedna z najlepszych uczelni technicznych w kraju. Mogła Pani zostać w metropolii. Skąd pomysł na powrót do domu, do niewielkich Chorzel?
AW: Tak ładnie by to brzmiało, że chcę u siebie nieść kaganek oświaty, prawda? Nie, tak nie było. Nie tęskniłam na studiach do małego miasta. Ale ukończyłam szkołę wyższą w momencie bardzo dużego kryzysu na rynku pracy. A dosłownie chwilę po uzyskaniu dyplomu pojawiła się oferta pracy w banku w Chorzelach. Wróciłam w 2003 roku, żeby zdobyć doświadczenie. Na trochę. Zostałam do dzisiaj.
- Małe miasto to małe kłopoty?
- Nie, to nie jest tak. Zostałam, bo dopiero po powrocie z dużego miasta doceniłam, co mam w małej miejscowości. I znowu nie chodzi o takie rzeczy jak brak smogu, korków i tak dalej. Przede wszystkim doceniłam to, że mogę kształtować rzeczywistość wokół siebie.
- To znaczy?
- Czynię to zarówno w swojej pracy zawodowej, jak i w działaniach społecznych. Jestem obecnie prezesem Limes Banku Spółdzielczego. Przez kilkanaście lat pięłam się po kolejnych szczeblach rozwoju w banku. Poznawałam też zasady działania spółdzielni finansowej. I to do mnie przemówiło. Ja nie jestem po to, by generować zyski dla korporacji. Pomagam ludziom. Dzisiaj na przykład widzę domy pobudowane dzięki kredytom z mojego banku. I jestem z tego dumna. Albo widzę zdjęcia uśmiechniętych dzieci, którym mój bank pomaga w organizacji wycieczek szkolnych. Jestem tutaj człowiekiem, a nie trybikiem w maszynie.
- Wspomniała Pani o pracy społecznej.
- Tak, to wyniosłam z domu. Byłam harcerką, potem członkinią drużyny sportowo-pożarniczej. Teraz działam w Towarzystwie Przyjaciół Chorzel. I to kolejna pasja, której nigdy w dużym mieście bym nie zrobiła. Podam przykład: TPCh od kilku lat organizuje w Chorzelach kameralne koncerty, na których grają tuzy polskiej muzyki. Wojciech Waglewski i Voo Voo, Stanisław Soyka, Grzegorz Turnau, Raz Dwa Trzy… Czy jako mieszkaniec dużego miasta mogłabym potem z tymi artystami porozmawiać i wypić wspólnie kawę? A w Chorzelach to się dzieje.
- Zdecydowała się Pani na start w wyborach do sejmiku, ponieważ…
- … wiem, że mniejsze miejscowości zasługują na swoją reprezentację. Na prowincję patrzy się często z perspektywy pędzącego samochodu. Przez Chorzele co roku przejeżdżają dziesiątki tysięcy ludzi z Warszawy na Mazury. Co oni wiedzą o moim mieście i o tym, co jest nam potrzebne? Niewiele. Dlatego potrzeba nam w sejmiku działaczy lokalnych. Takich z mniejszych miejscowości, ale potrafiących myśleć globalnie. Globalnego myślenia nauczyła mnie praca, a wcześniej studia. Czas życia w Chorzelach uczy mnie z kolei tego, by myśleć o człowieku, a nie tylko o inwestycjach. By z tym człowiekiem rozmawiać. Być bliżej osoby niż samych pieniędzy.
- Jak więc wyobraża sobie Pani pracę w samorządzie?
- Przede wszystkim aktywizacja na linii radny – mieszkańcy. Dzisiaj nie trzeba jeździć do każdej miejscowości, by dobrze się komunikować. Internet doskonale nas w tym wyręcza. Tyle że radny musi chcieć się komunikować. I umieć też posługiwać się nowymi technologiami. Po drugie, warto postawić na kulturę i turystykę lokalną. Tylko w swojej gminie mogę wskazać co najmniej trzy kapitalne miejsca do rozwoju turystyki. Ale bez promocji małych ojczyzn to się nie uda. Wreszcie podanie ręki lokalnej przedsiębiorczości. O tym bardzo dużo się mówi, ale dalej za mało robi. Tak z perspektywy rządowej, jak i samorządowej.
- Czego możemy Pani życzyć?
- Oczywiście powodzenia w wyborach. Nie tylko mnie, lecz także całej liście Bezpartyjnych Samorządowców. Możemy być nową siłą w samorządzie. Bez narzutów partyjnych, bez realizowania wizji pojedynczych liderów. Musimy tylko udowodnić, że nie chcemy partyjniactwa, a samorządności.
FOTO: Aleksandra Wiśnicka
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie