
Kandydat na radnego z mazowieckich Chorzel koło Przasnysza sugeruje, że służba na rzecz społeczności lokalnej powinna być bezinteresowna i honorowa.
Michał Wiśnicki wieloletni działacz społeczny, którego w Chorzelach nie trzeba przedstawiać (organizator imprez kulturalnych i oświatowych, autor projektów plenerowych, inicjator wydarzeń propagujących region północnego Mazowsza) coraz bardziej zaskakuje. Jest przekonany o tym, że zna "lekarstwo" na uzdrowienie wewnętrznych struktur samorządu terytorialnego. Jest ono stosunkowo łatwe do zastosowania i bardzo tanie. Ale u przyszłych włodarzy gminy sam pomysł może wywołać uśmiech a może nawet zgorszenie. Warto przeczytać, warto przemyśleć…
Jakość demokracji w małych miasteczkach kuleje m.in. dlatego, że społeczności owych miasteczek zostały skutecznie odcięte od budowania lokalnych wspólnot. Dbają o to „starzy”, czyli etatowi radni, a także sami wójtowie i burmistrzowie, którzy w części przynajmniej zapadają na dziwną chorobę zwaną TKM. Wielu włodarzy chce sprawować (i sprawuje) swoją władzę samodzielnie. Im mniej ludzie pytają – tym lepiej. Liderzy lokalni nie powinni się bać stawiać tych pytań. Warto także zastanowić się nad tym, by kandydaci na radnych zrzekli się diety w przypadku sukcesu wyborczego. To mógłby być wyraźny ruch wskazujący na to, że idzie się do rady po coś więcej niż wizyta w okienku kasowym urzędu gminy. A to jest często jeden z ważniejszych motywów kandydowania. Ponieważ zaś każda władza deprawuje – trzeba starać się, by pokus było jak najmniej.
Michał Janusz Wiśnicki
KOMITET WYBORCZY WYBORCÓW BEZPARTYJNI SAMORZĄDOWCY
Okręg numer 1, lista numer 1, miejsce na liście 1
https://www.facebook.com/bezpartyjni.org/
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie