
W 2021 r. do Sejmu trafił projekt nowelizujący ustawę o referendach lokalnych autorstwa grupy posłów Kukiz'15. Posłowie chcą przede wszystkim obniżenia frekwencyjnego progu ważności głosowania. Ale nie jest to jedyna zmiana w stosunku do obecnego stanu prawnego.
Zdecydowana większość referendów w obecnej kadencji dotyczyła usunięcia ze stanowiska wójta lub burmistrza. Przypomnijmy, że aby referendum odwoławcze było ważne, do urn powinno pójść nie mniej niż 3/5 biorących wcześniej udział w wyborze odwoływanego organu - bez względu na to, czy zagłosowali za jego wyborem, czy też przeciw.
Od początku tej kadencji samorządu (2018-2023) odbyło się 68 lokalnych referendów odwoławczych. Gros spośród nich uznano za nieważne w związku ze zbyt niską frekwencją. Tak było m.in. w przypadku referendum ws. odwołania burmistrz gminy Jedlicze, w którym frekwencja wyniosła 14,03 proc.
Jeszcze niższa była frekwencja w referendum ws. odwołania burmistrza i rady miasta i gminy Chocianów. W głosowaniu nad odwołaniem lokalnych władz frekwencja wyniosła zaledwie 8,68 proc.
W wielu przypadkach frekwencja wyniosła powyżej 20 proc. - jak np. w referendum ws. odwołania wójta gminy Suchy Dąb (20,78 proc. uprawnionych), burmistrz Alwerni (22,18 proc.) czy gminy Zagrodno (28,53 proc.).
Ale referenda dotyczą nie tylko odwoływania włodarzy, lecz także lokalnych spraw, instytucji, inwestycji etc. Ale i tu z frekwencja pozostawia wiele do życzenia. Przykładowo, w lipcowym referendum dotyczącym budowy instalacji termicznego przetwarzania odpadów komunalnych w Nowym Sączu wzięło udział jedynie 6,9 proc. uprawnionych.
Projekt posłów partii Kukiz'15 zmienia warunki, na jakich miałyby działać referenda zarówno merytoryczne, jak i odwoławcze.
Według lidera partii Kukiz'15 obowiązujące warunki, by referendum było ważne, są zaporowe - stąd ich niska skuteczność. Projekt, który wpłynął do Sejmu 29 października 2021 r., przewiduje m.in. wprowadzenie reguły, zgodnie z którą referendum będzie można przeprowadzać dwa razy w czasie trwania kadencji, zmniejszenie o połowę liczby obywateli niezbędnych do zainicjowania referendum oraz zagwarantowanie inicjatorom referendum 6-miesięcznego (teraz jest to 60 dni) terminu na zebranie podpisów mieszkańców popierających referendum.
Autorzy projektu chcą też wydłużenia terminu na zaskarżenie do sądu administracyjnego uchwały organu stanowiącego jednostki samorządu terytorialnego odrzucającej wniosek mieszkańców w sprawie przeprowadzenia referendum oraz wydłużenia terminu na usunięcie braków formalnych wniosku o referendum.
W ich opinii wydłużyć należy też termin na złożenie do sądu administracyjnego skargi na postanowienie komisarza wyborczego odrzucającego wniosek o przeprowadzenie referendum, a także termin na wniesienie skargi kasacyjnej; stworzenie możliwości utrwalania pracy komisji wyborczej za pomocą aparatów fotograficznych oraz kamer.
Ostatni element, na który zwracali uwagę posłowie Kukiz'15, to zwiększenie liczby mężów zaufania wyznaczanych do pracy w komisji wyborczej i zniesienie progu frekwencji, od którego zależy ważność referendum.
W złożonej we wrześniu 2022 r. autopoprawce zapis o zniesieniu progu frekwencji zastąpili nowym rozwiązaniem. W przypadku referendum merytorycznego oraz referendum dotyczącego samoopodatkowania się mieszkańców zmieniono próg ważności referendum, ustalając go na poziomie 15 proc., co jest połową obowiązującego obecnie progu. W przypadku referendum, którego przedmiotem jest odwołanie organu wykonawczego jednostki samorządu terytorialnego pochodzącego z wyborów bezpośrednich, zaproponowane rozwiązanie zakłada, że referendum byłoby ważne, gdyby wzięli w nim udział wyborcy stanowiący co najmniej 3/5 liczby głosów oddanych na wójta, burmistrza, prezydenta miasta, którego dotyczy referendum.
Źródło:https://www.portalsamorzadowy.pl/polityka-i-spoleczenstwo/za-wysokie-progi-szykuje-sie-rewolucja-w-referendach,416073.html
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Może zlikwidować referenda, biorę udział w każdych wyborach, wcześniej analizuję programy wyborcze i dokonania kandydatów, nie po to to robię żebym jeszcze musiał interesować się referendami. Jeśli p. Kukiz i jego posłowie nie muszą pracować to niech sami sobie organizują referenda nawet codziennie, tylko niech za to płacą ze swojej kieszeni, a nie z moich podatków.