
Co z prawdą o Smoleńsku?
O ile tragedia smoleńska 11 lat temu na chwilę połączyła większość zwaśnionych Polaków, o tyle każda kolejna jej rocznica pogłębia istniejące w społeczeństwie podziały. Sprzyjają temu kontrowersyjne artykuły prasowe czy sarkastyczne wypowiedzi czołowych polityków. I nie chodzi mi nawet o Donalda Tuska i jego odrealnione wywiady lub wpisy na Twitterze, lecz o (wydawałoby się) solidne analizy, (wydawałoby się) dobrych dziennikarzy, w (wydawałoby się) poważnych mediach.
Rocznicowy artykuł
Zacznijmy jednak od Tuska i jego „rocznicowych” zwierzeń, jakoby w rozmowie w cztery oczy śp. Lech Kaczyński po incydencie na lotnisku przed wylotem do Tbilisi miał mu powiedzieć, że sam będzie decydował, dokąd leci i gdzie ląduje prezydencki samolot. Lech Kaczyński nie żyje i nie może zaprzeczyć takiej rozmowie, ani pozwać Tuska za zniesławienie. Poza tym, czyż doprawdy prezydent RP nie miał już lepszego powiernika niż główny polityczny przeciwnik? Prawdziwie bulwersujący jest jednak dla mnie artykuł w jednym z najbardziej opiniotwórczych portali internetowych, w dodatku napisany piórem jednego z najlepszych polskich komentatorów politycznych. Już po pobieżnej lekturze tego materiału widać, iż ma on na celu jedno – zdyskredytowanie najnowszego raportu podkomisji smoleńskiej. O wadach samego raportu za chwilę, ale najpierw o internetowym tekście, w którym aż roi się od nieścisłości i to niemal w każdym akapicie. Zdaniem autora raport „powtarza zamachowe teorie lansowane przez Antoniego Macierewicza”. Otóż wbrew obiegowym opiniom, były szef MON-u nigdy nie stwierdził jednoznacznie, że na prezydenta Kaczyńskiego dokonano zamachu. Podkreślał wielokrotnie, że w jego opinii najbardziej prawdopodobną przyczyną katastrofy TU-154M był wybuch (lub seria wybuchów), a hipoteza o zamachu jest jedną z tych, których do tej pory jednoznacznie nie wykluczono. Z kolei wobec stwierdzenia autora, że w PiS „topnieje grono zwolenników” takiej przyczyny rozbicia się tupolewa, rodzi się pytanie, czy przybywa zwolenników teorii „pancernej brzozy”? Nie po raz pierwszy próbuje się podkopać autorytet członków podkomisji, mimo że są tam (lub były) osoby z tytułami i dorobkiem naukowym oraz wieloletnim doświadczeniem badawczym. „Nikt z ludzi Macierewicza – w odróżnieniu od członków komisji Millera - nie ma doświadczenia w badaniu wypadków samolotowych” – uważa autor artykułu. Tymczasem nawet nazwisko przywołanego w tekście zagranicznego eksperta Franka Taylora można łatwo odnaleźć w materiałach BBC na temat śledztwa w sprawie katastrofy nad Lockerbie. Z kolei dr inż. Bogdan Gajewski to członek ISASI – Międzynarodowego Towarzystwa Badania Wypadków Lotniczych. Przy okazji warto odnotować, że dr inż. Maciej Lasek – główny ekspert komisji Millera - nigdy nie zgodził się zasiąść przy jednym stole z członkami zespołu Macierewicza, by przedyskutować argumenty, jakie przesądziły o kształcie pierwszego oficjalnego polskiego raportu nr 192/2010/11 z czerwca 2011 r. w sprawie katastrofy smoleńskiej.
Co oburza, a co nie?
Ponadto w omawianym artykule po raz kolejny wykpiwane są np. eksperymenty z puszkami od konserw, mimo iż było to nic innego, jak tylko popularnonaukowe zademonstrowanie działania praw fizyki w mikroskali. Coś podobnego do tego, co robili onegdaj chociażby twórcy cieszącego się wielką oglądalnością telewizyjnego programu „Sonda”. Na koniec pada chybiony zarzut o upublicznienie „nagrania z cierpienia i śmierci pasażerów”, choć w rzeczywistości są to głosy z kokpitu, gdzie nie było pasażerów, tylko dwaj piloci, nawigator i technik pokładowy. Zamieszczono je, by dowieść, że podający komunikaty wysokościowe członek załogi zamilkł, gdy samolot zniżył się do poziomu 20 metrów, co z kolei oznacza, że tupolew zaczął się wtedy wznosić i odchodzić na drugi krąg. W przypadku dalszego schodzenia do lądowania podawana byłaby informacja o zmniejszaniu się wysokości samolotu nad ziemią co 5 metrów. Po ostatnim komunikacie słychać też huk, brzmiący zdecydowanie bardziej jak eksplozja, niż - jak swego czasu usiłowano interpretować – „odgłos przesuwania się przedmiotów”. Co ciekawe, identyczne nagranie z głosami z kokpitu tuż przed katastrofą pojawiło się dzień wcześniej w sieci, w kilkuminutowym filmiku pt. „Platforma Obywatelska: Fakty o Katastrofie Smoleńskiej”. W tym przypadku jednak głosów oburzenia brak. Oczywiście w artykule nie omieszkano podeprzeć się krytyką, jakiej przewodniczącego podkomisji smoleńskiej poddał kilka tygodni wcześniej jej duński ekspert inż. Glenn Jørgensen. Tyle że w opublikowanych w tygodniku „Sieci” artykułach Duńczyk miał zastrzeżenia co do efektywności kierowania przez Macierewicza pracami komisji, a nie do samych jej ustaleń. Zresztą to właśnie Jørgensen, badając przyczyny tragedii smoleńskiej jeszcze niezależnie od komisji, dokonał obliczeń wskazujących, że katastrofa musiała nastąpić, zanim samolot doleciał do osławionej „brzozy Bodina”. I nic nie wiadomo, by zmienił zdanie na ten temat. Przy okazji warto wspomnieć, że duński inżynier podkreślił, iż spełniwszy określone warunki podkomisja jest w stanie zakończyć swoje prace w ciągu 19 miesięcy. Czyli w ciągu najbliższych niecałych dwóch lat można by wyjaśnić ostatecznie przyczyny katastrofy.
Trzy błędy Macierewicza
Raporty Podkomisji ds. Ponownego Zbadania Wypadku Lotniczego, w tym ten ostatni, opublikowany w formie dokumentu filmowego w 11. rocznicę katastrofy, choć pokazują wielowarstwowość i szczegółowość analiz dokonanych w ramach prowadzonych badań, mają trzy zasadnicze wady, z których m.in. wynikają frustracje Jørgensena. Po pierwsze, komisja nie powinna funkcjonować w cyklach od 10 kwietnia do 10 kwietnia i prezentować rocznicowe sprawozdania. Winna za to mieć zapewniony komfort pełnego, kompleksowego prowadzenia prac i opublikowania kompletnego, ostatecznego raportu, a nie ich cząstkowych wyników. Zresztą podobny błąd popełniła ekipa Tuska wobec komisji Millera poddając się presji opinii publicznej, żądającej jak najszybszego zakończenia prac i przedstawienia ich wyników. Po drugie, i tu zgadzam się z autorem wspomnianego artykułu, raport nie powinien stawiać tez, których nie da się na obecnym etapie postępowania przekonywająco udowodnić. Mowa choćby o ewentualnym umieszczeniu ładunków wybuchowych w samolocie podczas jego remontu w Samarze. Wreszcie po trzecie, raport Macierewicza powinien być wolny od wszelkich ocen politycznych. Okraszenie go zdjęciami Tuska i Putina, czy wypowiedziami prezydenta Miedwiediewa od razu daje oponentom paliwo do krytyki. Niepotrzebne są także fragmenty wypowiedzi ministra Jerzego Millera sugerującego „zadbanie o jednolity przekaz” z raportem MAK , czyli konieczność skorelowania raportu polskiej komisji z ustaleniami strony rosyjskiej. Wystarczyłoby bowiem ograniczyć się do samej polemiki z treścią dokumentów MAK oraz Millera. Inna rzecz, że opozycja strzela ślepakami. Radosław Sikorski sili się na głupawe żarty, a Donald Tusk po raz kolejny powtarza bzdury o domniemanej presji wywieranej na pilotach, choć spiskowe teorie o obecności generała Błasika w kokpicie czy rzekomej jego kłótni z dowódcą tupolewa na Okęciu już dawno temu okazały się wyssane z palca. Były premier całkowicie kompromituje się mówiąc: "Prawda o katastrofie smoleńskiej została wyjaśniona”. Niestety, panie Tusk, nie została wyjaśniona. Czy zostanie? Znamienne, że film z „Raportem końcowym podkomisji smoleńskiej” miał po trzech dniach od opublikowania na kanale YouTube nieco ponad 75 tys. wyświetleń, co oznacza stosunkowo nikłe zainteresowanie tą tematyką. Zasadne zatem staje się pytanie, czy poznamy prawdę, zanim tragedia smoleńska stanie się jedynie kilkuwersowym zapisem na kartach historii Polski.
Radosław Gajda - bezpartyjny (woj. łódzkie).
|
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Panie Radku Gajda, bezpartyjny z PIS. Jak zwykle zna się Pan na wszystkim. Na lotnictwie też. Pisze Pan o Maciarewiczu "Podkreślał wielokrotnie, że w jego opinii najbardziej prawdopodobną przyczyną katastrofy TU-154M był wybuch". Pierwszy z brzegu film na YT https://www.youtube.com/watch?v=YFkCJLFwBYY W 4 minucie 19 sekundzie pada stwierdzenia Pana Maciarewicza "Prawdziwym powodem tragedii była eksplozja...". Zatem nie używa on zwrotu "najbardziej prawdopodobna". Takich wypowiedzi było wiele. Może nie potrafi Pan czytać/słuchać. Albo nie rozumie Pan tego co co inni mówią. W końcu tyle lat w PIS robi swoje. Propagandę ma się we krwi... A tej całej podkomisji nie chodzi przecież o to żeby wyjaśnić, tylko żeby wyjaśniać. Im dłużej tym lepiej. Niektórzy jej członkowie sami się wycofali jak zobaczyli w co wdepnęli! Ile można wyjaśniać coś, co zostało wyjaśnione???
Kolejne osoby z podkomisji nie zgadzają się z treściami znajdującymi się w materiałach z prac komisji, jak również z „metodologią” prac Podkomisji, narzuconą przez A. Macierewicza: Mgr inż. Marek Dąbrowski Kmdr rez. nawigator dr Wiesław Chrzanowski Kmdr rez. nawigator pilot Kazimierz Grono”. Czyż wysyłanie foteli zapasowych, które wcale nie znajdowały się w samolocie w chwili katastrofy, w celu znalezienia na nich śladów środków wybuchowych, to nie jest fałszowanie dowodów. A może to przewodniczący rozsypywał cos na tych fotelach. W końcu miał na to sporo lat... A czy te parówki jako dowód w sprawie to były aby polskiej produkcji???