M. Pilarski: Jan Zumbach. Życie na pełnej petardzie

MWS
22/02/2022 07:40

Trzech najbardziej znanych, czy może najbardziej popularnych polskich pilotów z okresu II Wojny Światowej, to Urbanowicz, Zumbach i Skalski. Gdyby chcieć ich opisać jakimś prostym porównaniem, to nasuwa się porównanie do Skrzetuskiego, Kmicica i Wołodyjowskiego. W tym zestawieniu Kmicicem jest z cała pewnością Jan Zumbach.

Reklama

Zumbach, nie Cumbach

Postać pułkownika Jana Zumbacha jest z całej trójki zdecydowanie najbarwniejsza i najbardziej niejednoznaczna. O ile wizerunki pozostałych znalazły swoje miejsce na statecznikach obecnych polskich myśliwców, a wyboru tego dokonali oficjele, o tyle Zumbach jest patronem jednej z jednostek, a tu wyboru dokonywali sami piloci. To właśnie charakter, odwaga i barwne życie Jana Zumbacha do dziś fascynuje i nie pozwala przejść obojętnie obok tej jakże nietuzinkowej postaci. W naszym kraju ciągle słyszę, że szuka się materiału na iście hollywoodzki scenariusz o polskim bohaterze. Szanowni, nie zawracajcie Wisły! Taki scenariusz już jest niemal gotowy. To życie pułkownika Jana Zumbacha. Ale od początku…
            Jan Eugeniusz Ludwik Zumbach urodził się 14 kwietnia 1915 r. w Ursynowie (dziś dzielnica Warszawy) w rodzinie szwajcarskich emigrantów. Jego dziadek ze strony ojca był rodowitym Szwajcarem, dzięki czemu Zumbach posiadał podwójne obywatelstwo polsko- szwajcarskie. Choć z tym obywatelstwem na papierze wyglądało to dość niejasno. Sam Jan jednak przez całe życie czuł się Polakiem i - podkreślam - zawsze swoje nazwisko czytał po polsku Zumbach, a nie jak wymawia je filmie Maciej Zakościelny - Cumbach.

Dzieciństwo Jan spędził w rodzinnym majątku w Bobrowie, niedaleko Brodnicy, w której ukończył gimnazjum. To właśnie w Brodnicy zakochał się w lotnictwie  podczas pokazów lotniczych w 1928r. Miłości do latania pozostał wierny do końca swojego życia i to ona zdeterminowała wszystkie jego wybory. W 1935 roku ukończył Gimnazjum Polskie im. Marszałka Stanisława Małachowskiego w Płocku i wbrew matce, która chciała by zgodnie z tradycjami rodzinnymi został kawalerzystą, zdecydował się zostać pilotem. W Polsce międzywojennej do wojska nie przyjmowano osób z podwójnym obywatelstwem. Jan zataił ten fakt. Po zdanej maturze wstąpił zgłosił się na szkolenie rekruckie na dywizyjnym kursie podchorążych rezerwy piechoty przy 27. pułku piechoty w Częstochowie (bez służby nie było możliwości dostania się do szkoły lotniczej).I tak z początkiem roku 1936 został przyjęty do Szkoły Podchorążych Lotnictwa w Dęblinie, którą ukończył 15 października 1938 w stopniu podporucznika ze specjalnością pilota myśliwskiego.
 

W przebraniu księdza

Życie w szkole obfitowało w wiele przygód, dość powiedzieć iż okres ten naznaczony jest iście młodzieńczą i ułańską fantazją. Po szkole dostał przydział do legendarnej 111. eskadry myśliwskiej  1. pułku lotniczego w Warszawie. Tam jego dowódcą jest słynny Leopold Pamuła lotnik, który potrafił strącić wrogi samolot uderzając go własnym skrzydłem. W maju 1939r. Zumbach w raz z innymi pilotami odbywa nocne ćwiczenia (samoloty w kluczu powiązane są sznurami). Nie do końca wiadomo, czy ćwiczenia te były zaplanowane, czy był rodzajem kary dla krnąbrnych młodych lotników. Podczas podchodzenia do lądowania Jan zawadza o instalacje do oświetlania lądowiska umieszczoną na samochodzie i rozbija samolot. W wyniku kraksy lamie nogę w kilku miejscach i zastaje skierowany na rehabilitację do Zaleszczyk nad granicą rumuńską, gdzie zastaje go wybuch wojny.

We wrześniu 1939 r. z nie dokońca zaleczoną nogą dociera do Warszawy. Wykłóca się z lekarzem o swoją zdolność do pełnienie służby argumentując, że nie jest w piechocie i w samolocie nie potrzebuje obu sprawnych nóg. Udaje mu się otrzymać dość kuriozalne zaświadczenie „Zdolny do służby wojskowej – ważne tylko w lotnictwie”. Pełni funkcję łącznikową na skonfiskowanym samolocie RWD-13, na którym 17 września po wkroczeniu wojsk radzieckich przedostaje się do Rumunii. Ucieka próbującym go internować Rumunom i najpierw ukryty pod podłogą pociągu a później w przebraniu księdza przez Bukareszt, Konstancę dociera do miejscowości Balćik w Bułgarii, gdzie wsiada na statek do Bejrutu. Stamtąd również drogą morską dociera do Francji.

11 maja 1940 roku Jan zostaje skierowany do eskadry w Étampes. Eskadra składa się z Francuzów, Polaków i Czechów. Dopiero 8 czerwca Polacy otrzymują prawdziwe samoloty myśliwskie Morane 406, ale z niekompletnym radiem, co irytuje wszystkich polskich pilotów. Mimo tych wszystkich niedogodności 12 czerwca eskadra nawiązuje  walkę z szesnastoma Messerschmittami Me 109. Zostaje zestrzelony i wyskakuje na spadochronie. Na ziemi zostaje ostrzelany przez Francuzów, dopiero po dłuższej chwili krzyczy do francuskiego oficera: - Polak! POLAK!!! Jestem Polakiem, do cholery!!!!!

Zumach otrzymuje nowy samolot Curtiss P – 36 i… postanawia na końcu lotniska wypróbować jego karabiny. Niestety wywołuje to panikę w szeregach Francuzów, którzy myśląc, że to zbliżają się Niemcy w panice uciekają z lotniska. Po tych wydarzeniach i klęsce Francji dostaje się na polski statek „Kmicic II”, którym dopływa do Wielkiej Brytanii gdzie zostaje przydzielony do nowotworzonego polskiego dywizjonu myśliwskiego 303.

Donaldsky

Bierze udział w słynnej lotniczej bitwie o Anglię i zostaje asem myśliwskim. W przerwach między lotami bojowymi staje się…pogromcą niewieścich serc.

Na samolotach Zumbacha zawsze wymalowany był Kaczor Donald, stąd jego pseudonimy Donaldsky i Donald. Jego swoiste alter ego - niemiecki as lotnictwa Adolf Galland - miał na swoich samolotach namalowaną Myszkę Miki. W trakcie bitwy Jan zostaje zestrzelony i ląduje na spadochronie na polu minowym.

Po bitwie o Anglię zostaje kolejny raz zestrzelony nad Kanałem La Manche, bierze udział w alianckim rajdzie na Dieppe, zaś po inwazji w Normandii zostaje dowódcą dywizjonu, a później całego skrzydła. Dowodzeni przez niego piloci zostają oddelegowani do walki z V1. Jednak nie byli by sobą, gdyby nie urozmaiciliby sobie tego nudnego zajęcia i wymyślili za przykładem pułkownika Pamuły nowy sposób strącania rakiet poprzez uderzanie ich w skrzydło. 15 kwietnia 1945 r. po suto zakrapianej kolacji, już jako podpułkownik RoyalAirForce, ląduje z liniami wroga, zostaje zatrzymany i osadzony w obozie jenieckim na wyspie Terschelling. W obozie zirytowany całą sytuacją i niepewnością Niemców dostrzegających bliskość upadku III Rzeszy, stawia ultimatum dowódcy obozu, żądając jego kapitulacji, do której… dochodzi dzień później. Przyjmując kapitulację Zumbach miał powiedzieć, że chciał„sprawdzić, czy to prawda, że Niemcy boją się tylko tych, co krzyczą głośniej od nich samych”. Jan zakończył wojnę z 13 pewnymi zestrzeleniami, 5 prawdopodobnymi i jednym uszkodzonym samolotem Luftwaffe.

Po zakończeniu wojny Anglicy, żeby nie drażnić Stalina, zdecydowali się pozbyć z wysp polskich pilotów, których wcześniej opiewali jako zbawców swojej ojczyzny. As lotniczy, bohater wojenny, obrońca Wielkiej Brytanii otrzymał od rządu brytyjskiego pudełko z tanim garniturem, dwiema koszulami w paski, parą półbutów, płaszczem przeciwdeszczowym, listem z podziękowaniami, 200 funtami i… nakaz opuszczenia Wysp Brytyjskich w ciągu 3 dni. Wydawać by się mogło, że nagle skończyło się jego życie „na pełnej petardzie”. Ale od tego dnia będzie już zawsze poszukiwał tej przygody i  adrenaliny. Będzie już do końca życia pełen żalu i tęsknoty za Polską, którą tak kochał i za którą walczył.

Przedsiębiorca, przemytnik, najemnik

Myli się jednak ten, kto by pomyślał, że to był koniec przygód Jana Zumbacha. Po wojnie musiał jakoś ułożyć sobie życie, ale jedyne co chciał dalej robić, to latać. Założył więc przedsiębiorstwo lotnicze. By zwiększyć dochody przemycał zegarki ze Szwajcarii do Anglii, handlował walutą, obracał złotem, a także przemycał Żydów do nowo utworzonego państwa Izrael. W pewnym momencie swojego życia został nawet milionerem. Założył pierwszą we Francji dyskotekę w Paryżu. Został jednak oszukany przez jednego ze wspólników i stracił większość majątku. Nieuczciwego kompana ścigał potem po całej Ameryce Południowej. Zawsze ciągnęło go jednak do latania. Zaryzykował więc i złożył lotnicze przedsiębiorstwo taksówkowe  w Algierze. Aby związać koniec z końcem, przemycał broń, leki i papierosy. Po fiasku kontrabandy i zatopieniu przez tchórzliwego kapitana statku całego ładunku papierosów znów musiał szukać nowego zajęcia. Przyjął pseudonim Johnny „Kamikaze” Brown, pod którym wziął udział w dwóch rewolucjach w Afryce. Najpierw został dowódcą sił lotniczych Katangi walcząc m.in. z rządowym wojskiem Republiki Konga, a później dowodził siłami powietrznymi Biafry. W obu przypadkach wykorzystywał swe niebywałe umiejętności pilota myśliwskiego, mając do dyspozycji jedynie przestarzałe już na tamte czasy zdemobilizowane samoloty z II wojny światowej.

Ostatnie lata jego życia są owiane lekką mgiełką tajemnicy. Wiadomo, że osiadł na stałe w Szwajcarii wraz z żoną i synem, gdzie miał zajmować się handlem międzynarodowym. Zmarł 3 stycznia 1986 r. w Paryżu po hucznej zabawie sylwestrowej - jak oficjalnie stwierdzono -  na zawał serca. Jego prochy sprowadzono do Polski i złożono na  Cmentarzu Wojskowym na Powązkach w Warszawie.

Powyższy tekst jest tylko krótkim streszczenie barwnego i brawurowego życia pułkownika Jana Zumbacha. Przyznać muszą jednak Państwo, że jest to gotowy scenariusz na wspaniały film sensacyjno-wojenny. Mam głęboką nadzieję, że już wkrótce wspólnie z rysownikiem Dariuszem Sujeckim będziemy mogli przedstawić Państwu komiks o życiu tego wspaniałego polskiego lotnika.    

Michał Pilarski

ilustracja: Dariusz Sujecki

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do