dr Tomasz Kasprowicz: Przyszłość pracy

MWS
24/05/2020 19:47

Przyszłość pracy - dr Tomasz Kasprowicz, specjalnie dla Mazowieckiej Wspólnoty Samorządowej

Reklama

Problem bezrobocia, który prześladował nasz kraj od wczesnych lat 90tych wydawał się z grubsza rozwiązany. Bezrobocie spadło do poziomów absolutnie minimalnych i problemem pozostawało jedynie w enklawach, a jednocześnie wynagrodzenia szybowały. Każdy chętny do pracy i gotowy do przeprowadzki mógł pracę znaleźć. Niewiele wskazywało na to by ta sytuacja miała się zmienić – aż nastała pandemia. To, ze bezrobocie wraca nie ulega wątpliwości – choć ekonomiści spierają się czy optymistycznie zatrzyma się na poziomie 10% czy pójdzie wyżej. Biorąc pod uwagę spadek o 25% produkcji przemysłowej w kwietniu i utratę ponad 150 tysięcy etatów (choć tu wchodzą w grę także redukcje cząstkowe etatów więc nie oznacza to takiego przyrostu osób bezrobotnych) prognozy nie wyglądają zbyt optymistycznie. Szczególnie, ze mimo rządowych zaklęć epidemia w Polsce się nie cofa i wciąż nie osiągnęliśmy szczytu zakażeń (który planowano na końcówkę kwietnia). Wydaje się, że Polska to najgorzej radzący sobie z epidemią kraj UE.

Wszyscy mają jednak nadzieję, że kiedy epidemia ustąpi wszystko wróci do normy. Jest taka szansa – o ile ustąpi szybko i straty w tkance gospodarczej tak polskiej jak i światowej nie będą zbyt rozległe. Jednak obecna sytuacja pokazuje, ze bezpieczeństwo naszej pracy jest złudne. Tu najbardziej gorącym tematem jest automatyzacja oraz sztuczna inteligencja. Raport McKinsey pokazuje, że ponad połowa dzisiejszych czynności wykonywanych w pracy zostanie zautomatyzowana w przeciągu następnych 15 lat. Prognozy OECD pokazują, że dla Polski zagrożonych jest około połowa etatów, a na Słowacji ponad 60%. To zapowiedź trzęsienia ziemi w naszym rejonie.

Dlatego nawet kiedy COVID-19 zdominował myślenie wszystkich nie ustają analizy dotyczące tego jak będzie wyglądała praca w przyszłości i jak zmieni nasze społeczeństwo. Visegrad Insight think-tank zajmujący się problemami Europy Środkowej przyjrzał się możliwym scenariuszom rozwoju sytuacji politycznej i społecznej w zależności od tego jak rozwinie się technologia. W swoim raporcie opisują cztery możliwe scenariusze rozwoju sytuacji.

Okazuje się, że powolny postęp technologii, której się przecież obawiamy, nie jest najgorszym co nas może spotkać. Nasz region się starzeje i ludzi do pracy będzie ubywać. Jeśli chcemy utrzymać naszą siłę gospodarczą musimy zastępować ludzi robotami. Tymczasem nasycenie robotami naszej gospodarki jest bardzo niskie: to tylko 36 robotów na 10 000 pracowników, w porównaniu do 135 w Czechach i 338 w Niemczech. Pole do nadganiania zapóźnieni mamy spore. Trzeba mieć też świadomość, że jeśli nie rozwiniemy nowych technologii pracowników będzie ubywać w bardzo szybkim tempie – szybszym niż sugeruje piramida demograficzna. Wynika to z faktu, że starymi osobami ktoś się będzie musiał opiekować – a systemu opieki nad starszymi u nas nie ma, obowiązek spadnie więc na rodzinę. I tak małżeństwo jedynaków będzie miało do zaopiekowania się nawet czwórką staruszków – wyczyn nie do pogodzenia z pracą zawodową zwłaszcza na etapie niedołężności.

Zatem sukces automatyzacji, także w dziedzinach dziś nam nieznanych – takich jak długotrwała opieka zrobotyzowana od lat w Japonii jest warunkiem koniecznym by poziom życia w Polsce i szerzej w Grupie Wyszehradzkiej gwałtownie nie spadł. W krańcowym przypadku możemy spodziewać się politycznej walki między starymi żądającymi utrzymania stosunkowo wysokich emerytur i niskiego wieku emerytalnego, a młodymi niegodzącymi się na podatki w wysokości postulowanej dziś przez partię Razem by sfinansować system emerytalny. Oczywiście matematyka jest nieuchronna i w tym starciu młodzi muszą przegrać, a kiedy oni przegrają przegra i nasz kraj. Nikt nie zmusi ich bowiem do pracy w Polsce kiedy wokół będą mieli atrakcyjne alternatywy. Już raz obserwowany eksodus dwóch milionów młodych mógłby się powtórzyć i to na większą skalę.

Rozwój automatyzacji jest nam zatem na rękę. Ale tez musimy się do niego dobrze przygotować. Kiedy zautomatyzowane fabryki będą wracały z Azji do Europy musimy być w stanie przekonać korporacje, ze lepiej umiejscowić je u nas niż na przykład w Niemczech. To jednak wymaga znakomitej infrastruktury technologicznej oraz odpowiednio wykształconych pracowników.

Z tym jest u nas jednak bardzo kiepsko. Nasz najlepszy uniwersytet pokutuje w czwartej setce Rankingu Szanghajskiego, a najlepszy w regionie Uniwersytet Karola w Pradze ledwie w trzeciej. TO dalece poniżej naszych potrzeb i aspiracji – jednak system edukacji wyższej okazuje się być straszliwie trudny w zreformowaniu. Co gorsza aparat państwowy wcale tutaj nie pomaga opóźniając lub torpedując oczywiste rozwiązania technologiczne, które uprościłyby życie wszystkim, a jednocześnie przygotowały społeczeństwo do cyfryzacji. O podpisach elektronicznych w dowodach osobistych słyszymy od przeszło dekady, a pojawiają się dopiero teraz, obowiązek meldunkowy, pozostałość sowieckiej mentalności ciągle pozostaje w mocy, a zagłosować przez Internet dalej się nie da. Lista spraw możliwych do załatwienia on-line rośnie, ale jest dalej na tragicznie niskim poziomie. Jednocześnie popularyzację tej formy załatwiania spraw zawdzięczamy współpracy z bankami, które weryfikują naszą tożsamość – bo osiągnięcie tego samego drogą urzędową było drogą przez mękę. Nieudolność państwa w tym zakresie podkreśla, ze przez banki staramy się o pomoc w ramach tarczy antykryzysowej, czy składamy wniosek o 500+. Te nowoczesne prywatne podmioty są w stanie wdrażać takie projekty w przeciągu dni, kiedy naszemu państwu nie wystarczają dekady.

Zatem czy na automatyzacji skorzystamy, czy też stracimy zależy od tego jakie polityki wdrożymy w kraju. Potrzeba nam długookresowych polityk w zakresie edukacji, promocji nowoczesnych technologii oraz ośrodków badawczych pracujących nad sztuczną inteligencją. Już dzisiaj mamy sporo firm działających w tych branżach, ale konieczne jest systemowe wsparcie dla nich także w zakresie kolaboracji i wymiany wiedzy. Muszą być także zasilane absolwentami w kierunkach data science, których na rynku brakuje, a ci którzy są niekoniecznie reprezentują oczekiwany poziom wykształcenia. Konieczne jest także zastanowienie się nad aktywizacją i opieką nad najstarszym pokoleniem. TO wyzwanie przed którym nie uciekniemy. Automatyzacja pozwala osobom starszym pracować dłużej będąc jednocześnie wspomaganym przez inteligentne algorytmy, więc argumenty o harówce do śmierci stają się bardzo nieaktualne. Tymczasem nie będzie nas stać jednocześnie na jeden z najniższych w Europie wieków emerytalnych (zwłaszcza dla kobiet), systemową opiekę i wzmocnienie służby zdrowia w zakresie geriatrii. Strategia udawania, że problemu nie ma stosowana przez większość rządów (z wyjątkiem rządu Buzka oraz podniesienia wieku emerytalnego przez Tuska) prowadzi nas wprost ku przepaści. Niestety bieżąca polityka jak zwykle wygrywa ze stawianiem czoła faktycznym wyzwaniom przed jakimi stoi nasz kraj.

Tomasz Kasprowicz

doktor ekonomii, przedsiębiorca, publicysta

Dr Tomasz Kasprowicz, CFA. Wiceprezes Fundacji Res Publica, redaktor Res Publica Nowa i Liberté!, partner w Gemini. Wykładowca akademicki z doświadczeniem na trzech kontynentach.

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do