Bitwy o krzesła akt drugi...

      W Polsce, końca 2015 roku, tuż przed szczytem na Malcie w sprawie uchodźców - zaledwie dwa tygodnie po wyborach parlamentarnych i tuż przed sformowaniem nowego Rządu RP - trwa akt drugi pamiętnego „sporu o krzesła”, który antagonizował PO i PiS, a także całą aktywną politycznie Polskę, ponad 5 lat temu.

      Dzisiaj mamy powtórkę z historii... Jedyna różnica, to to, że dzisiaj sławetne krzesła, przeznaczone dla polskiej delegacji, nie będą tam pewnie potrzebne!!! - Dlaczego? - Bo nikt z odpowiedzialnych za polską rację stanu tam się nie pojawi… Jak to możliwe?!!! - W polskiej zabetonowanej rzeczywistości politycznej jest wszystko możliwe!!!!!!!!!!!!

-   Najważniejsze dla naszych "wybrańców" są bieżące zyski polityczne zwalczających się opcji politycznych, a nie powaga i powodzenie na arenie międzynarodowej Najjaśniejszej Rzeczypospolitej!!!

     A może trzeba tam delegować Pawła Kukiza, a jak się nie zgodzi, to Korwina- Mikke. – Załatwią szczyt w pięć minut!

       Okazuje się jednak, że nie tylko w Polsce są kontrowersje w sprawach uchodźców (czytaj poniżej), ale bulwersuje mnie pusty polski spór o odpowiedzialność za podejmowane tam decyzje.

       Polityk, podobno,  jest po to, by brać na klatę wszystkie problemy nadchodzącego dnia, dzisiejszego i przyszłego czasu. A co dzisiaj widzimy: ani jedna, ani druga strona nie ma jaj, żeby stawić czoła problemom, pojawiającym się w polityce zagranicznej Polski, będącej częścią Wolnej Europy… Niestety, przez małość polityków Europy, ta wolność staje się niewolnikiem interesów biznesowych. I żeby to interesom któregoś z państw europejskich… Coraz bardziej staje się widoczne, że EUROPA jest niewolnikiem kapitałów światowych, które dyktują europejskim politykom, co mają robić. – Tak jak "żandarmowi świata" – USA – podyktowały w swoim czasie politykę dzikiej eksploatacji złóż naftowych na Bliskim Wschodzie, a później politykę niszczenia bliskowschodnich i północno-afrykańskich „reżimów”, pod hasłem „wszczepiania” w muzułmańskim świecie kultury zachodu, chorej doktryny, „demokracji za wszelką cenę”!!!!!!!

      Moim zdaniem, tak jak nie da się muzułmaninowi wcisnąć wiarę chrześcijańską, tak nie da się w krajach, gdzie ludzie kochają dyktatury wszelkiego rodzaju, zaszczepić idei demokracji. – Najlepszym przykładem, bliska nam kulturowo, ROSJA. - Tym bardziej, że ta nasza zachodnia demokracja nie jest demokracją, w sensie „rządu ludu”, lecz demokracją ograniczoną do wolności w konsumpcji (o ile kogoś na to stać…). A decyzje w dziedzinie kierunków rozwoju cywilizacji, to już mogą tylko podejmować ci najmądrzejsi, wcale nie z wyboru demokratycznego, a tylko z tytułu posiadanych środków kapitałowych. – Wyższa, moim zdaniem zdegenerowana konsumizmem, forma kapitalizmu, wcale nie tak twórczego i pożądanego przez miliardy ludzi na Ziemi, jak się ogłasza w mediach opanowanych przez tenże pazerny kapitał.

       EUROPA, mimo usilnych starań paru liderów politycznych UE, zamiast iść do przodu i zdobywać swoje wiodące miejsce w Euro-Azji - opuszczane sukcesywnie przez USA - sukcesywnie się cofa!!!

      UE jest zbyt zbiurokratyzowana i nastawiona na dawanie, zamiast na branie (co czynią od stuleci konsekwentnie USA, Rosja, czy od niedawna Chiny), żeby zaistnieć poważnie w światowej polityce jako partner… choćby czwarty.


 Media ponadto donoszą: Przed szczytem na Malcie w niemieckiej koalicji rządowej odżył spór o politykę wobec imigrantów.

Kompromis w koalicji rządowej kanclerz Angeli Merkel, zawarty przez CDU, SPD i CSU w czwartek po wielotygodniowych sporach o kształt polityki migracyjnej, nie przetrwał nawet jednej doby. Szef MSW Thomas de Maiziere (CDU) sprowokował kolejny konflikt.

Koalicyjny rząd tworzony przez CDU, jej siostrzaną partię z Bawarii CSU oraz SPD rozdzierany jest od dawna wewnętrznymi sporami dotyczącymi polityki wobec uchodźców z Bliskiego Wschodu i Afryki. Ich liczba, szacowana w sierpniu przez MSW na 800 tys., może do końca roku znacznie przekroczyć milion.

Sporna decyzja Merkel

Spontaniczne otwarcie niemieckiej granicy dla uchodźców z Syrii, ogłoszone przez Merkel na początku września bez konsultacji z koalicjantami, spotkało się ze zdecydowanym sprzeciwem rządzącej w Bawarii CSU.

Premier Bawarii Horst Seehofer, który jednocześnie kieruje CSU, uznał deklarację Merkel za poważny błąd, który zachęcił imigrantów - nie tylko z Syrii - do wędrówki w kierunku Niemiec. Granicząca z Austrią Bawaria jest głównym celem imigrantów zmierzających bałkańskim szlakiem do Europy Zachodniej i Północnej.

Bawarski polityk domagał się od szefowej rządu podjęcia decyzji ograniczających napływ uciekinierów, grożąc, że Bawaria podejmie działania na własną rękę, co zostało odczytane jako ultimatum pod adresem kanclerz. W kulminacyjnym momencie sporu pojawiły się spekulacje o wycofaniu przez CSU ministrów z rządu, choć oficjalnie bawarska partia zaprzeczyła tym sugestiom.

Kompromis

W tej sytuacji za duży sukces uznano kompromis osiągnięty w czwartek przez Merkel, Seehofera i przewodniczącego SPD, wicekanclerza Sigmara Gabriela.

Koalicjanci uwzględnili częściowo żądania władz Bawarii, zapowiadając utworzenie specjalnych placówek dla imigrantów z krajów bezpiecznych, przede wszystkim z Bałkanów Zachodnich, którzy nie mają większych szans na uzyskanie statusu azylanta bądź uchodźcy. W tych ośrodkach wnioski o azyl będą rozpatrywane w przyspieszonym tempie - w ciągu tygodnia, a ewentualne odwołania do sądu mają być rozpatrywane w ciągu dwóch tygodni. W normalnym trybie rozpatrywanie wniosku o azyl trwa przeciętnie pół roku.

Wnioskodawcy będą zobowiązani do pozostania przez cały czas na terenie powiatu, w którym znajduje się ośrodek. Naruszenie tego obowiązku ma skutkować pozbawieniem świadczeń i przerwaniem procedury. W przypadku odmowy przyznania azylu imigranci mają być niezwłocznie deportowani do kraju pochodzenia.

Seehofer ocenił pozytywnie decyzje, choć nie zdołał przeforsować swego pomysłu, by planowane placówki powstały na granicy kraju i miały status eksterytorialny, tak jak strefy tranzytowe na lotniskach.
I po kompromisie

Misternie skonstruowany kompromis nie przetrwał nawet jednej doby.

Szef MSW Thomas de Maiziere podczas wizyty w Tiranie w piątek zapowiedział ograniczenie przywilejów dla traktowanych dotychczas w sposób uprzywilejowany uchodźców z Syrii. Polityk CDU, uważany za osobę zaufaną kanclerz Merkel, oświadczył, że Syryjczycy będą otrzymywali zgodę na pobyt w Niemczech tylko na rok i to bez prawa sprowadzenia rodziny.

Realizacja tego planu oznaczałaby całkowitą zmianę dotychczasowej polityki migracyjnej. Wypowiedź ministra wywołała protesty ze strony SPD. Wicekanclerz Gabriel oświadczył, że nieoczekiwana propozycja zaskoczyła SPD. "Nie ma naszej zgody" - podkreślił wiceprzewodniczący SPD Thorsten Schaefer-Guembel.

Jak twierdzą niemieckie media, inicjatywa de Maiziere'a zaskoczyła także urząd kanclerski; nie wiedział o niej również szef urzędu kanclerskiego Peter Altmaier, od niedawna koordynator polityki migracyjnej rządu. Szefowa młodzieżówki SPD Jusos - Johanna Uekermann zażądała ustąpienia ministra.

W odpowiedzi na falę krytyki szef resortu spraw wewnętrznych wycofał się po kilku godzinach z pomysłu. Na zwołanej pospiesznie konferencji prasowej w Berlinie oświadczył: "Nie ma żadnych zmian w wydawaniu pozwoleń uchodźcom z Syrii". Jak dodał, konieczne są jeszcze konsultacje w koalicji rządowej. - Wszystko pozostaje po staremu do czasu podjęcia innej decyzji - podkreślił de Maiziere.

Jednak w wywiadzie dla telewizji n-tv w niedzielę de Maiziere zastrzegł, że uważa swoją propozycję za słuszną. Wsparcie uzyskał ze strony bawarskich chadeków. - Stanowisko ministra jest zgodne ze stanowiskiem CSU - powiedział sekretarz generalny bawarskiej partii Andreas Scheuer.

Altmaier zabiegał w niedzielę o zażegnanie sporu. Jak zaznaczył w rozmowie z radiem Deutschlandfunk koalicjanci "po krótkim okresie irytacji" zdołali sobie wszystko wyjaśnić.

244 tys. Syryjczyków

Syryjczycy są najliczniejszą grupą imigrantów w Niemczech. Od początku roku przyjechało ich 244 tys.; w samym październiku ponad 88 tys. Dotąd otrzymywali od razu prawo do trzyletniego pobytu w Niemczech. Ich wnioski były rozpatrywane w trybie uproszczonym.

Spór w koalicji stawia w trudnej sytuacji Angelę Merkel. Jej polityka otwartych drzwi doprowadziła do wyraźnego spadku popularności jej samej oraz kierowanej przez nią CDU. Równocześnie rośnie poparcie dla ugrupowań i ruchów społecznych domagających się zahamowania napływu uchodźców, w tym prawicowo-populistycznej Alternatywy dla Niemiec. W jej własnej partii też nie brak głosów krytycznych. Pomimo przywrócenia we wrześniu kontroli granicznych napływ imigrantów do Niemiec trwa. W październiku przyjechało 181 tys. uchodźców.

Eksperci są zgodni co do tego, że kryzys migracyjny jest największym wyzwaniem dla Merkel od kiedy 10 lat temu zasiadła w fotelu kanclerskim.

Merkel sprzeciwia się wyznaczeniu przez Berlin górnego pułapu liczby azylantów. Jej zdaniem wszystkie osoby uciekające przed prześladowaniami politycznymi lub wojną mają prawo do schronienia. Jak podkreśla, kwestii uchodźców nie można rozwiązać pojedynczymi decyzjami. Konieczna jest jej zdaniem współpraca z Turcją i Grecją oraz większa solidarność całej UE.

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do