
Z Andrzejem Kuśmirkiem, kandydatem Mazowieckiej Wspólnoty Samorządowej na burmistrza Sochaczewa rozmawia Łukasz Perzyna
- Konwencja Mazowieckiej Wspólnoty Samorządowej przed wyborami odbędzie się właśnie w Sochaczewie, gdzie ubiega się Pan o godność burmistrza. Czy traktuje Pan wybór Sochaczewa jako wyróżnienie?
- Oczywiście, że tak, a decyzja ta pokazuje, że niezależni samorządowcy wiedzą, iż te wybory a wraz z nimi kształt Polski, nie rozstrzygają się wyłącznie w wielkich aglomeracjach. Zresztą każdych wyborów ta zasada dotyczy, jednak samorządowych szczególnie. Pozostaję przekonany, że wybór Sochaczewa podyktowany jest faktem, że w poprzednich wyborach do rady miejskiej w 2018 r. otrzymaliśmy tu poparcie 26 proc mieszkańców. To zobowiązuje. Wynik ten chcemy przełożyć na rezultat nadchodzących wyborów, a nawet jeszcze go poprawić. Proponujemy silne listy kompetentnych kandydatów.
- Pana decyzja kandydowania na burmistrza oznacza rzucenie wyzwania partiom politycznym?
- Chcemy uczestniczyć w życiu samorządowym jako niezależni. I mamy do tego prawo. Kampanię prowadzimy ze wskazaniem na brak naszych trwałych związków z partiami politycznymi. A ściślej, rozmawiamy dla dobra miasta ze wszystkimi, ale od nikogo zależni nie jesteśmy. I nie będziemy. Dla nas zwierzchnikiem są wyborcy, którzy nam zaufają.
- Co ta deklaracja oznacza w praktyce?
- Chcemy być głosem mieszkańców. Znamy ich aktualne potrzeby. W niekończących się rozmowach rozpoznajemy kolejne. Wie Pan, że telefon komórkowy mi się grzeje. Porozmawiać nam się udało dopiero za którąś kolejną próbą, bo przez cały czas odbywam spotkania z mieszkańcami Sochaczewa. Uwielbiam kontakt bezpośredni. To najprzyjemniejsza część kampanii. Jestem człowiekiem dialogu. Zaś jako menedżer z zawodu, absolwent UW i SGH oraz podyplomowych studiów administracyjnych dotyczących Unii Europejskiej, z MBA, żywię przekonanie, że gdy przyjdzie podejmować decyzje, nie pogubię się w gąszczu przepisów nawet jeśli wydają się niełatwe.
- Ciężko przyszło się zdecydować na start?
- Nie, uznałem podjęcie wyzwania za pożyteczne w sytuacji, gdy przez całą kończącą się kadencję, zresztą jak w całej Polsce przedłużoną, brakowało w Sochaczewie współpracy burmistrza z radnymi. Czuliśmy raczej, że próbuje się właśnie nas radnych marginalizować. Ze stratą dla dobra miasta. Nie pytano nas nawet o potrzebne inwestycje w dzielnicach. Zabrakło konsultacji z mieszkańcami. A przecież według obowiązującej Konstytucji to oni wszyscy tworzą samorząd. Za to pojawiały się gotowe już projekty. Z listą ulic: same nazwy, bez uzasadnienia. Nic do dyskusji, tylko na zasadzie: uchwalić i już. Burmistrz zachowywał się, jakby lepiej od mieszkańców wiedział, co jest im przydatne i potrzebne. Chcemy to zmienić. Dlatego startuję. Nie, to nie była dla mnie ciężka decyzja, w pewnym sensie jako człowiek odpowiedzialny za to, czego się podjąłem przed ponad pięciu laty jako radny uznaję ją za nieuniknioną. Chociaż oczywiście nie realizacji moich ambicji ma służyć, tylko spełnieniu oczekiwań mieszkańców.
- Sochaczew, jak rozumiem, rządzony był przez ostatnie lata przez pisowski układ?
- W Sochaczewie rzeczywiście Prawo i Sprawiedliwość stworzyło koalicję z lokalnym Sochaczewskim Forum Samorządowym ze stojącym na czele aktualnym burmistrzem Piotrem Osieckim. Teraz okazało się, że ten ostatni już na burmistrza nie kandyduje, wskazał kogoś innego, a komitet ma nazwę Forum Samorządowe Piotra Osieckiego. Dodatkowo tworzy to szkodliwy efekt chaosu. Dlatego my zapowiadamy zupełnie co innego: spokojną pracę.
- Jakie są Pana pomysły na Sochaczew?
- Wiem, za sprawą wieloletniego zaangażowania w samorządzie, jak wiele jest tu do zrobienia. I nasze piękne historyczne miasto na to zasługuje. Komunikacja z mieszkańcami, w ostatnich latach prawie nieistniejąca, to jeden z głównych problemów. Kolejny burmistrz powinien zadbać o rozwój miasta, sięgając po środki unijne. Pokazać, że wcale nie są niedostępne jak wydawało się poprzednikom, zupełnie nie wiem dlaczego. Do tej pory większość napływających środków zewnętrznych na inwestycje stanowiły te rządowe. Całkowita wysokość dotacji w ramach programów finansowanych z udziałem środków europejskich pozyskanych przez włodarza Sochaczewa w 2022 r. wynosiła tylko ok. 55 tys zł. Przez cały rok.
- To raczej kwota, którą pojedynczy mieszkaniec w doroczny PIT wpisuje, niż ważąca dla rozwoju miasta?
- To gorsząco mało. Podam kolejny przykład kompromitujący ustępującego burmistrza: Sochaczew miał możliwość złożenia projektu w programie norweskim „Rozwój Lokalny. Do podziału między 29 laureatów była łącznie kwota 100 milionów euro, a więc kwota niebagatelna. Podkreślę, że nie było konieczności wnoszenia przez samorząd udziału własnego. Sochaczew był jednym z kilkunastu samorządów w Polsce, który nawet nie przygotował projektu. Trudno uwierzyć, ale tak się działo.
- Odwróćmy więc dawne, sprzed lat hasło środowiska które rządzi Sochaczewem, a do niedawna sprawowało też władzę w Polsce: czas na zmianę, tak?
- W moim przekonaniu sytuacja skłoni mieszkańców do wyboru na burmistrza kandydata bardziej operatywnego od tego, który rządził miastem ostatnie 13 lat. Proponujemy konkretne inwestycje. W naszym programie na te wybory i otwieraną przez nie kadencję zakładamy powrót do pomysłu budowy "trasy północ - południe". Rzut oka na mapę wystarczy, żeby sobie uświadomić jej potrzebę, a mieszkańcy jej brak odczuwają od dawna. "Trasa północ-południe" zostanie poprowadzona z dawnego Chodakowa - kiedyś, jak Pan być może pamięta, stanowił nawet osobne miasto - do Dworca PKP. Aleja 600-Lecia i ulica Chopina dźwigają teraz cały ciężar głównego ruchu. Sochaczew jest długi ale nie jest szeroki. Korki w mieście trzeba rozładować, skoro wszystkim życie utrudniają: kierowcom, bo w nich tracą czas, okolicznym mieszkańcom, bo wdychają spaliny z bez końca włączanych i wyłączanych silników. Nie jest tak, że nie da się z tym nic zrobić. Inny nasz pomysł to budowa parkingu wielopoziomowego nad targowiskiem.
- Na pewno nad? To jakaś futurystyczna koncepcja?
- Wbrew pozorom właśnie bardzo praktyczna. Wiemy, co propagujemy. Zadaszenie nad stoiskami targowymi stanie się zarazem miejscem parkingowym dla kupców, klientów i okolicznych mieszkańców, służyć będzie wszystkim a nie zaszkodzi na pewno nikomu. Uważam zawsze, że gdy planuje się inwestycje, trzeba się tą ostatnią zasadą kierować. Pożytek społeczny okaże się znaczny. W ostatnich latach w Sochaczewie wiele emocji wzbudzała też kwestia budowy nowej przeprawy mostowej. Uznajemy, że most powinien powstać. Jednak w nieco innym miejscu, niż był planowany. W lokalizacji dostosowanej do ruchu lokalnego. Zależy nam na tym, żeby budować mosty dla mieszkańców a nie tylko jak w powszechnie znanej rymowance dla pana starosty. "KochaMY Sochaczew", tak brzmi nasze hasło.
Wywiad ukazał się w 85 numerze (marzec-kwiecień 2024r.) gazety Samorządność.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Jak to dobrze mądrego posłuchać!!!
Jak to dobrze mądrego posłuchać!!!
Facet ma dyplom MBA. I nie chce powiedzieć czy zdał czy kupił?
Jak to?
Z tej afery Collegium Humanum? Znam Andrzeja. Nigdy bym nie podejrzewała. Czy się przyzna i zwróci dyplom?