Wojna rzuca cień, Polska szuka światła w tunelu

MWS
29/06/2023 15:14

Polska musi wypracować nowoczesną koncepcję wspólnego bezpieczeństwa, do zaprezentowania w Europie - ta teza Roberta Kuraszkiewicza, który zawczasu przewidział agresję Rosji na Ukrainę, stała się osnową dyskusji na promocji jego kolejnej książki "Świat w cieniu wojny". Co znaczące, nikt z uczestników debaty nie uznał, że odpowiednią politykę zagraniczną już prowadzimy.

W trakcie rozmowy nie powtarzano sloganów, raczej je wykpiwano. W swojej nowej książce Kuraszkiewicz zwraca bowiem uwagę, że pomimo ofiarnej pomocy Ukrainie i jej znajdującym u nas drugie domy obywatelom - Polska nie postawiła na forum europejskiej wspólnoty ani atlantyckiego sojuszu własnych koncepcji, nie wpłynęła też na kolektywne decyzje. Co nie znaczy oczywiście, że nie jest w stanie, a tym bardziej, że nie powinna tego robić.

Reklama

                     Doktryna Giedroycia starczyła na ćwierć wieku

Geopolityka to sztuka elitarna, jej teoretycy łączą w sobie wiedzę dyplomatyczną, strategiczno-wojskową i historyczną. Jej pionierem na emigracji stał się przed półwieczem Juliusz Mieroszewski
, którego - wspierana przez Jerzego Giedroycia z paryskiej "Kultury" - koncepcja oddzielenia Polski od Rosji szpalerem niezależnych i przyjaznych nam w większości (jak Litwa i Ukraina) państw ziściła się po pół wieku. Mapa Europy stała się w naszym regionie dokładnie taka, jak okładki książek Mieroszewskiego wydawanych w Polsce w podziemiu i konfiskowanych przez proradzieckie służby bezpieczeństwa. Nawet spełnienie tej wizji nie dało jednak Polsce bezpieczeństwa na wiele dłużej niż 30 lat: świadczy o tym "pełnoskalowa" agresja armii Władimira Putina na Ukrainę rządzoną przez życzliwego nam Wołodymyra Zełenskiego.

Przewidział ją w swoich wcześniejszych publikacjach Robert Kuraszkiewicz, ideowy wychowanek Wiesława Chrzanowskiego i Aleksandra Halla, który jego najnowszą książkę poprzedził przedmową. Z tym większą uwagą warto wczytać się w prognozy tak przenikliwego analityka, nawet jeśli na porównanie z Mieroszewskim jeszcze za wcześnie. Wywodzący się z narodowo-katolickich antykomunistycznych organizacji młodzieżowych Kuraszkiewicz, chociaż były członek ZChN, wiele zawdzięcza również prekursorowi geopolityki w kraju, piłsudczykowi Leszkowi Moczulskiemu. A z pewnością łączy ich szerokość horyzontów, obca szeregowym publicystom, z którymi zresztą (jak z Rafałem Ziemkiewiczem)  autor "Świata w cieniu wojny" całkiem niepotrzebnie w swojej książce polemizuje: bo to i strata czasu i nie ta liga. Roberta Kuraszkiewicza cenimy bowiem za to, że uprzedza nas o przyszłych zagrożeniach a nie tylko omawia te, które pozostają nam doskonale znane.    

                                  Więcej niż jedna wojna

Nie chodzi przy tym o samą gorącą wojnę na Ukrainie. Nie potrwa wiecznie. Rozpoczynając debatę, jej moderator Jan Złotorowicz przywołał bowiem słowa z książki Kuraszkiewicza: "zakończenie wojny jest w interesie Rosji. Negatywne dla niej zjawiska będą narastać". Gradacja kosztów wojny sprawia, że ponoszą je w kolejności: Rosja (każdy miesiąc walk kosztuje ją coraz więcej)  i Europa, potem zaś Stany Zjednoczone w wypadku których zyski i straty się równoważą. Za to  globalne Południe stara się wykorzystać sytuację na swoją korzyść. 

Ta wojna nie jest, paradoksalnie, z całym szacunkiem dla Ukraińców i ich poświęcenia, najważniejszym procesem, jaki dzieje się w świecie - potwierdził autor "Świata w cieniu wojny" Robert Kuraszkiewicz.  Towarzyszy jej zjawisko odwracania się Ameryki od Europy, bo Stany Zjednoczone w największym stopniu pozostają zaniepokojone wzrostem potęgi Chin. Osią nowej globalnej rywalizacji stanie się Pacyfik, a nie jak w czasach ZSRR - Atlantyk. Równie ważnym procesem okazuje się dekarbonizacja - przestawienie z węgla na elektryczność pozyskiwaną ze źródeł odnawialnych. 

W tej sytuacji prof. Antoni Dudek stawia wiec kluczowe pytanie: czy Polska klasa polityczna zdolna jest do podjęcia krytycznej ciągłości polskiej polityki zagranicznej? 

- Nie ma sporu: wszyscy chcemy, żeby Ukraina zachowała niepodległość a Rosja przegrała tę wojnę - wskazał Marek Jurek, były marszałek Sejmu. Powątpiewał za to w możliwość szybkiej historycznej zmiany w Rosji.

Autor "Świata w cieniu wojny" widzi rzecz następująco: po puczu Jewgienija Prigożyna Putin jako autokratyczny władca okaże słabość i pogrąży się w kryzysie albo postanowi wzmóc represje. Prof. Dudek przypomniał pucz gen. Ławra Korniłowa przeciw rządowi Aleksandra Kiereńskiego w 1917 roku: wówczas bolszewiccy agitatorzy osaczyli idących już na Petersburg żołnierzy i odwiedli ich od zamysłu dalszego marszu.  

- Kto się następny pojawi, kopnie mocniej niż Prigożyn - nie ma wątpliwości Antoni Dudek.

W jego ocenie, jeśli Amerykanie chcą teraz osłabić Rosję, to jako potencjalnego sojusznika Chin w najważniejszej dla nich globalnej rywalizacji.

Polsce zaś polityka proamerykańska do zapewnienia bezpieczeństwa nie wystarczy.

                  Polską politykę zagraniczną trzeba dopiero zbudować 

Nie najważniejsze okazuje się też, że staliśmy się państwem frontowym. - Polityka międzynarodowa toczy się w przeważającej mierze poza Polską. Możemy włączać się w te procesy lub dryfować - zauważył Krzysztof Bosak. Nie oszczędzał też obecnie rządzących:

- Polska polityka zagraniczna jest funkcją wewnętrznych potrzeb propagandowych i zagranicznych zamówień politycznych.

Stąd konkluzja: - Polską politykę zagraniczną trzeba dopiero zbudować.

W opinii Krzysztofa Bosaka, Roman Dmowski nauczył nas świadomości rywalizacji. Co i dziś okazuje się bezcenne.

Paweł Zalewski zarzucił pisowskiej ekipie, że obecnie rządzący zniszczyli instrumenty polityki zagranicznej: nawet MSZ stało się tylko biurem podróży dla polityków PiS. 

- Do kogo zadzwonił Joe Biden, gdy zaczął się pucz Prigożyna? Nie był to z pewnością prezydent Andrzej Duda - kpił poseł Polski 2050.

Robert Kuraszkiewicz wskazał najważniejsze wyzwanie: budowę nowego porządku europejskiego. Ostatnie półtora roku pokazało, że Europa może obyć się bez Rosji. Zaś Amerykanie zamierzają się stopniowo stąd wycofywać, a już na pewno nie interesuje ich wspieranie jednych państw Unii przeciwko innym. Tym bardziej ważne więc pozostaje, żeby Polska w budowie tego nowego porządku w Europie uczestniczyła, zgłaszając własne jego projekty, czego dotychczas nawet nie próbujemy. 

Łukasz Perzyna

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do