
Polska musi wypracować nowoczesną koncepcję wspólnego bezpieczeństwa, do zaprezentowania w Europie - ta teza Roberta Kuraszkiewicza, który zawczasu przewidział agresję Rosji na Ukrainę, stała się osnową dyskusji na promocji jego kolejnej książki "Świat w cieniu wojny". Co znaczące, nikt z uczestników debaty nie uznał, że odpowiednią politykę zagraniczną już prowadzimy.
W trakcie rozmowy nie powtarzano sloganów, raczej je wykpiwano. W swojej nowej książce Kuraszkiewicz zwraca bowiem uwagę, że pomimo ofiarnej pomocy Ukrainie i jej znajdującym u nas drugie domy obywatelom - Polska nie postawiła na forum europejskiej wspólnoty ani atlantyckiego sojuszu własnych koncepcji, nie wpłynęła też na kolektywne decyzje. Co nie znaczy oczywiście, że nie jest w stanie, a tym bardziej, że nie powinna tego robić.
Doktryna Giedroycia starczyła na ćwierć wieku
Geopolityka to sztuka elitarna, jej teoretycy łączą w sobie wiedzę dyplomatyczną, strategiczno-wojskową i historyczną. Jej pionierem na emigracji stał się przed półwieczem Juliusz Mieroszewski
, którego - wspierana przez Jerzego Giedroycia z paryskiej "Kultury" - koncepcja oddzielenia Polski od Rosji szpalerem niezależnych i przyjaznych nam w większości (jak Litwa i Ukraina) państw ziściła się po pół wieku. Mapa Europy stała się w naszym regionie dokładnie taka, jak okładki książek Mieroszewskiego wydawanych w Polsce w podziemiu i konfiskowanych przez proradzieckie służby bezpieczeństwa. Nawet spełnienie tej wizji nie dało jednak Polsce bezpieczeństwa na wiele dłużej niż 30 lat: świadczy o tym "pełnoskalowa" agresja armii Władimira Putina na Ukrainę rządzoną przez życzliwego nam Wołodymyra Zełenskiego.
Przewidział ją w swoich wcześniejszych publikacjach Robert Kuraszkiewicz, ideowy wychowanek Wiesława Chrzanowskiego i Aleksandra Halla, który jego najnowszą książkę poprzedził przedmową. Z tym większą uwagą warto wczytać się w prognozy tak przenikliwego analityka, nawet jeśli na porównanie z Mieroszewskim jeszcze za wcześnie. Wywodzący się z narodowo-katolickich antykomunistycznych organizacji młodzieżowych Kuraszkiewicz, chociaż były członek ZChN, wiele zawdzięcza również prekursorowi geopolityki w kraju, piłsudczykowi Leszkowi Moczulskiemu. A z pewnością łączy ich szerokość horyzontów, obca szeregowym publicystom, z którymi zresztą (jak z Rafałem Ziemkiewiczem) autor "Świata w cieniu wojny" całkiem niepotrzebnie w swojej książce polemizuje: bo to i strata czasu i nie ta liga. Roberta Kuraszkiewicza cenimy bowiem za to, że uprzedza nas o przyszłych zagrożeniach a nie tylko omawia te, które pozostają nam doskonale znane.
Więcej niż jedna wojna
Nie chodzi przy tym o samą gorącą wojnę na Ukrainie. Nie potrwa wiecznie. Rozpoczynając debatę, jej moderator Jan Złotorowicz przywołał bowiem słowa z książki Kuraszkiewicza: "zakończenie wojny jest w interesie Rosji. Negatywne dla niej zjawiska będą narastać". Gradacja kosztów wojny sprawia, że ponoszą je w kolejności: Rosja (każdy miesiąc walk kosztuje ją coraz więcej) i Europa, potem zaś Stany Zjednoczone w wypadku których zyski i straty się równoważą. Za to globalne Południe stara się wykorzystać sytuację na swoją korzyść.
Ta wojna nie jest, paradoksalnie, z całym szacunkiem dla Ukraińców i ich poświęcenia, najważniejszym procesem, jaki dzieje się w świecie - potwierdził autor "Świata w cieniu wojny" Robert Kuraszkiewicz. Towarzyszy jej zjawisko odwracania się Ameryki od Europy, bo Stany Zjednoczone w największym stopniu pozostają zaniepokojone wzrostem potęgi Chin. Osią nowej globalnej rywalizacji stanie się Pacyfik, a nie jak w czasach ZSRR - Atlantyk. Równie ważnym procesem okazuje się dekarbonizacja - przestawienie z węgla na elektryczność pozyskiwaną ze źródeł odnawialnych.
W tej sytuacji prof. Antoni Dudek stawia wiec kluczowe pytanie: czy Polska klasa polityczna zdolna jest do podjęcia krytycznej ciągłości polskiej polityki zagranicznej?
- Nie ma sporu: wszyscy chcemy, żeby Ukraina zachowała niepodległość a Rosja przegrała tę wojnę - wskazał Marek Jurek, były marszałek Sejmu. Powątpiewał za to w możliwość szybkiej historycznej zmiany w Rosji.
Autor "Świata w cieniu wojny" widzi rzecz następująco: po puczu Jewgienija Prigożyna Putin jako autokratyczny władca okaże słabość i pogrąży się w kryzysie albo postanowi wzmóc represje. Prof. Dudek przypomniał pucz gen. Ławra Korniłowa przeciw rządowi Aleksandra Kiereńskiego w 1917 roku: wówczas bolszewiccy agitatorzy osaczyli idących już na Petersburg żołnierzy i odwiedli ich od zamysłu dalszego marszu.
- Kto się następny pojawi, kopnie mocniej niż Prigożyn - nie ma wątpliwości Antoni Dudek.
W jego ocenie, jeśli Amerykanie chcą teraz osłabić Rosję, to jako potencjalnego sojusznika Chin w najważniejszej dla nich globalnej rywalizacji.
Polsce zaś polityka proamerykańska do zapewnienia bezpieczeństwa nie wystarczy.
Polską politykę zagraniczną trzeba dopiero zbudować
Nie najważniejsze okazuje się też, że staliśmy się państwem frontowym. - Polityka międzynarodowa toczy się w przeważającej mierze poza Polską. Możemy włączać się w te procesy lub dryfować - zauważył Krzysztof Bosak. Nie oszczędzał też obecnie rządzących:
- Polska polityka zagraniczna jest funkcją wewnętrznych potrzeb propagandowych i zagranicznych zamówień politycznych.
Stąd konkluzja: - Polską politykę zagraniczną trzeba dopiero zbudować.
W opinii Krzysztofa Bosaka, Roman Dmowski nauczył nas świadomości rywalizacji. Co i dziś okazuje się bezcenne.
Paweł Zalewski zarzucił pisowskiej ekipie, że obecnie rządzący zniszczyli instrumenty polityki zagranicznej: nawet MSZ stało się tylko biurem podróży dla polityków PiS.
- Do kogo zadzwonił Joe Biden, gdy zaczął się pucz Prigożyna? Nie był to z pewnością prezydent Andrzej Duda - kpił poseł Polski 2050.
Robert Kuraszkiewicz wskazał najważniejsze wyzwanie: budowę nowego porządku europejskiego. Ostatnie półtora roku pokazało, że Europa może obyć się bez Rosji. Zaś Amerykanie zamierzają się stopniowo stąd wycofywać, a już na pewno nie interesuje ich wspieranie jednych państw Unii przeciwko innym. Tym bardziej ważne więc pozostaje, żeby Polska w budowie tego nowego porządku w Europie uczestniczyła, zgłaszając własne jego projekty, czego dotychczas nawet nie próbujemy.
Łukasz Perzyna
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie