
Z Michałem Landowskim, kandydatem na prezydenta Pruszkowa, sekretarzem Mazowieckiej Wspólnoty Samorządowej rozmawia Łukasz Perzyna
- Czy Pruszków jest miastem sprzyjającym niezależnym od partii politycznych kandydatom? Pamiętam doskonale, jak rządził u Was jeden z tych włodarzy o których można powiedzieć, że naprawdę wprowadzili w życie założenia reformy samorządowej, niezależny prezydent Jan Starzyński?
- Właśnie przy Janie Starzyńskim pełniłem funkcję jego zastępcy, mogę tylko Pana ocenę potwierdzić. Z pewnością Pruszków to dobre miejsce dla niezależnych samorządowców. Częściej wygrywają tu ludzie, niż partie. Wynika to z oczekiwania mieszkańców, żeby samorząd był blisko nich. A nie tylko partyjnej centrali.
- Teraz jednak, jak to z warszawskiej przynajmniej perspektywy wygląda, Pruszkowem rządzi pisowski układ partyjny, mam na myśli obecnego prezydenta?
- to nie tylko warszawska perspektywa ale i przekonanie wielu mieszkańców Pruszkowa. Jedną z pierwszych decyzji Pawła Makucha, po wyborach w roku 2018 było powołanie na zastępcę kandydata partii Prawo i Sprawiedliwość, którego mieszkańcy nie „wpuścili” nawet do drugiej tury wyborów. Partyjność obecnej władzy przejawia się również w osłabianiu Związku Miast Polskich, instytucji szczególnie zasłużonej dla polskiego samorządu, która ciągle broni się przed wpływami jakichkolwiek partii politycznych. Z silnym udziałem Pawła Makucha powołano alternatywne stowarzyszenie kontrolowane przez ówczesny rząd PiS. Ten projekt okazał się niewypałem dlatego nawet nazwa wyleciała mi z pamięci. Takie działania pokazują złą intencję i sugerują uleganie partyjnym naciskom. Osoby związane z PiS starają się podważyć pozycję autentycznej reprezentacji środowiska gospodarzy polskich "Małych Ojczyzn", budować niby to samo, ale pod partyjnymi auspicjami, bez waloru niezależności.
- Jaki pomysł na Pruszków Pan przedstawi, czy przeważy kontynuacja Pana wieloletnich działań w tutejszym samorządzie czy raczej nowa jakość?
- O konkretach będę Państwa informował w moich mediach społecznościowych, na bezpośrednich spotkaniach z mieszkańcami oraz w towarzyskich rozmowach. Zapraszam do obserwowania moich kroków. Stawiam na nową jakość. Pruszków jej potrzebuje. A przede wszystkim jest jej wart.
- Aż tak?
- Pruszków to piąte miasto Mazowsza, pod względem liczby mieszkańców wyprzedzają nas Warszawa, Radom, Płock i Siedlce, zaś nieco za nami pozostaje Legionowo. Pruszków to piękne miasto, o bogatej i budującej historii, czas się postarać o to, by jakość życia obecnych mieszkańców się poprawiła a nowych przybywało bez uszczerbku dla miasta. Dotychczasowa władza, którą Pan trafnie nazwał układem pisowskim, nie jest w stanie podjąć działań, które taką sytuację uczynią realną. Ludzie obecnego prezydenta nie potrafią się porozumiewać, negocjować, przekonywać a to przecież clou działalności samorządowej. Nie może być tu miejsca na grę o sumie zerowej, czyli myślenia: skoro ja wygram, to ktoś inny musi przegrać. Jako kandydat niezależny całkowicie odrzucam podobne rozumowanie. Skłonny jestem raczej powtarzać: zróbmy to tak, żebyśmy wygrali wszyscy. Z korzyścią dla mieszkańców. Praktyka obecnej władzy w Pruszkowie okazuje się odmienna. Prezydent nie umie porozumieć się z radnymi i nie jest w stanie wysłuchać głosu mieszkańców. Przez pięć lat rządzenia ani razu nie uzyskał absolutorium i votum zaufania. W taki sposób niszczy się miasto i tworzy frustracje mieszkańców. Dlatego ja wskazuję, że potrzebna jest nowa jakość, na którą czekają mieszkańcy.
- Jak ma się ta nowa jakość w praktyce urzeczywistnić?
- Moja koncepcja zakłada, żeby zbliżyć urząd i pracowników samorządowych do mieszkańców. Poprzez moje dotychczasowe doświadczenia zawodowe mam wiedzę o możliwościach działania urzędu miasta jak również starostwa powiatowego. Dziś ludzi, zamieszkałych w Pruszkowie władza gminna nie słucha. Bieżące przykłady - liczne wycinki drzew. Mieszkańcy byli przeciw, co oczywiste, nikt ich jednak o zdanie nie spytał. Władze pozostawały głuche na ich masowe petycje i wnioski. W międzyczasie deweloperzy robili swoje tam, gdzie chwilę wcześniej pracowały piły.
- To taka pruszkowska masakra piłą mechaniczną?
- Pruszków zawsze był zielony, podobnie jak sąsiednie miasta położone przy linii kolejowej do Żyrardowa. Tak nas postrzegano jeszcze w czasach, kiedy tu niedaleko mieszkał w Stawiskach pisarz Jarosław Iwaszkiewicz. To nasze dziedzictwo, które zobligowani jesteśmy chronić.
- Chce Pan zmienić relację między władzą a mieszkańcami, ale nie dokona się to przecież w jeden dzień?
- Stawiam na dialog z mieszkańcami. Rozmowa jest możliwa. Zacznie się, co obiecuję, już pierwszego dnia po moim wyborze na prezydenta miasta. Planuję odbywać cykliczne spotkania z mieszkańcami w różnych lokalizacjach. Na bieżąco składać im sprawozdania. Informować jakie są koszty funkcjonowania miasta, wysłuchać ich opinii. Sprawozdawczość obowiązkowa, potocznie zaliczana do biurokratycznych nawyków, mimo iż nieodzowna, to bezpośredniej rozmowy z mieszkańcami nie zastąpi. Pragnę doprowadzić do większej partycypacji lokalnych środowisk w podejmowaniu decyzji w mieście. Wzmocnię radę młodzieży, radę seniorów, podniosę prestiż i realne znaczenie budżetu obywatelskiego. To projekty, których byłem współtwórcą w czasie mojego zasiadania na stanowisku zastępcy prezydenta. Chciałbym również budować nowe parki, nie tylko by nadrobić straty, spowodowane bezsensowną wycinką drzew obecnej władzy, ale i by zapewnić nowe, zielone miejsca do odpoczynku i relaksu. Konieczna jest również naprawa dróg oraz budowa całkiem nowych tras, co również pozostaje oczywistą rolą samorządu.
- Jak rozumiem, chce Pan ożywić lokalny patriotyzm, bezpośrednio do mieszkańców się odwołać?
- Stawiam na wzmocnienie poczucia lokalnej tożsamości. Wiadomo, jak silnie oddziałuje na nas Warszawa. Jedna czwarta mieszkańców Pruszkowa pracuje lub uczy się w stolicy, dojeżdżając codziennie. Jednak Pruszków nie jest wcale sypialnią Warszawy. Mieszkańcy są do niego przywiązani, dumni z jego historii i chętnie spędzają tu swój wolny czas.
- Dla warszawiaków łączy się ona z 1944 rokiem, kiedy to cała stolica po Powstaniu Warszawskim... przeszła przez Pruszków, zanim ruszyła na tułaczkę?
- Dulag-121 to historia, do której nawiązujemy, nie tylko na akademiach w szkole, chociaż i one oczywiście są potrzebne. Mieszkańcy Pruszkowa powszechnie pomagali wtedy, po Powstaniu Warszawiakom. Czasem w sposób podobny jak my przez ostatnie dwa lata ukraińskim uchodźcom wojennym. Mamy już muzeum Dulagu-121, słynnego obozu przejściowego i zgromadzone tam pamiątki. Zaś projektem wpisanym do mojego programu wyborczego jest powołanie Muzeum Historii Pruszkowa. Pewnie Pan nie wie, że osadnictwo w naszej okolicy datuje się od czasów rzymskich. Zresztą już istnieje u nas Muzeum Starożytnego Hutnictwa. Nasza bogata historia zjednuje do siebie nowych mieszkańców, co bezpośrednio wypływa na dobrostan miasta i większe wpływy z podatków. Sam mieszkańcem Pruszkowa jestem od urodzenia. Tutaj kończyłem kolejne szkoły i tu pracuję. Pruszków pozostaje miastem na szlaku, przy tranzytowej linii kolejowej Warszawa - Poznań a właściwie, biorąc pod uwagę oś na mapie komunikacyjnej Europy to Paryż - Moskwa. Jeśli jedna czwarta mieszkańców pracuje lub uczy się w stolicy, to po powrocie do domu szczególnie potrzebują oni komfortu i poczucia bezpieczeństwa. Zadaniem tej władzy najbliższej ludziom, samorządowej, pozostaje im to wszystko dać... Żyję tu od wielu lat i ludzie przychodzą do mnie z problemami. Wiem, co im doskwiera i rozumiem ich potrzeby. Pruszków boryka się z chaosem w miejskiej przestrzeni. Trzeba budować, to oczywiste, ale miasto musi rozwijać się według rozsądnego planu. Zabudowa nie powinna powstawać bez ładu i składu. Potrzeba sensownych planów zagospodarowania przestrzennego i uchwały krajobrazowej w mieście. Dziś zamiast ładu... widać niestety jedynie bałagan.
- Jak to zmienić?
- Trochę już o tym powiedziałem, o współpracy z mieszkańcami, słuchaniu ich pomysłów i potrzeb. Na pewno niezbędne będą tu szeroko zakrojone konsultacje społeczne oraz ścisła współpraca z radą miasta. Chciałbym również większego zaangażowania młodzieży szkolnej a nawet i dzieci, w różnorodne projekty społeczne. Czasem, my dorośli jesteśmy ukierunkowani schematami myślowymi. Dzieci i młodzież mają świeże i kreatywne spojrzenie na świat, dlatego powinniśmy ich również wysłuchać i działać wspólnie choćby w zakresie ekologii czy bezpieczeństwa. Nowe nasadzenia w miejsce starych wycinek drzew, miejsca na powstające parki i zielone przystanki... To żadna magia ani gusła, wszystko jest do zrobienia ale by zrobić to dobrze wymagany jest udział nas wszystkich - MIESZKAŃCÓW.
Wywiad ukazał się w 84 nr (luty 2024) gazety Samorządność.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie