
Nasz kraj jest w potrzebie, Bezpartyjni i Samorządowcy na nią odpowiadają. Rozmawialiśmy o tym z Mariuszem Długołęckim, który startuje na posła w wyborach 2019 do Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej.
Dlaczego startuje Pan do parlamentu? Z jakiego powodu chce Pan tam być?
- Mam po prostu dosyć obecnej sytuacji, która panuje w polityce, jak i ogólnie w Polsce. Myślę, że to jest mój czas. Z praktyki notarialnej wiem też, że jakość prawa jest też tragiczna, dlatego postanowiłem zadziałać. Nie chcę siedzieć bezczynnie, tym nikt nic jeszcze nie zmienił na lepsze.
Z jakim przesłaniem startuje Pan do Sejmu? Czy ma Pan taką "złotą myśl"?
- Idę z wolnościowym przesłaniem. Chcę pozbyć się niepotrzebnych podatków, typu podatek PIT od osób fizycznych czy od spadków. Szczególnie chodzi mi o zlikwidowanie zabójczych dla biznesu podatków, np. podatku od czynności cywilno-prawnych. Generalnie jestem bardziej liberalny gospodarczo, może nieco lewicowy w kwestiach światopoglądowych. Jestem za tym, aby ludzie żyli szczęśliwie, równocześnie nie krzywdząc przy tym innych.
Spośród tak wielu ugrupowań wybrał Pan Bezpartyjnych i Samorządowców. Co Pana do tego skłoniło?
- Od dawna jestem związany ze środowiskiem samorządowców. Nigdy nie byłem w żadnej partii politycznej, nikt nie ma na mnie haków. Jakiś czas temu proponowano mi miejsce na liście ruchu PSL, ale stanowczo odmówiłem. Bezpartyjni to moi przyjaciele i współpracownicy, nie chciałbym ich zdradzić. Jest to w pewnej mierze kwestią honoru. Do pracy z Bezpartyjnymi skłoniła mnie właśnie bezpartyjność, dobra atmosfera, duże możliwości wpływania na dzieje naszej ojczyzny. Wszyscy chcemy ją naprawić.
Fot. Fb: M. Długołęcki
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie