Jeśli opozycja wygra te wybory, to będzie naprawdę cud mniemany!

MWS
30/09/2019 04:34

Trend przedwyborczy jest czytelny: Lewica odbiera głównie głosy Koalicji Obywatelskiej, KO odbiera troszkę PiS-owi, a PSL dołuje z powodu mariażu z Kukizem. 

Reklama

Jeśli opozycja wygra te wybory, to będzie cud. Nie dlatego, że nie ma wystarczającej liczby zwolenników (bo ma), ale z powodu niepotrzebnego rozczłonkowania sił, co powoduje, że spora część elektoratu KO i PSL pozostanie w domu. Bo Kukiz'15 elektoratu już praktycznie nie ma. Wspomniana część zwolenników obu partii nie pójdzie do urn, bo się waha. Ci lewicowi od KO - mają dylemat: poprzeć ją czy może jednak Lewicę? Ci konserwatywni od PSL: poprzeć Koalicję Polską z budzącym niechęć Kukizem, czy nie?

Jak widać, zyskuje na tym rozczłonkowaniu sił wyłącznie Lewica, która tym razem z pewnością dostanie się do Sejmu, ale w żaden sposób nie pomoże to we wzroście poparcia dla opozycji, bo suma głosów na  KO i Lewicę będzie raczej stała. PSL natomiast swoim związkiem z Kukizem osłabiło i siebie, i całą opozycję. Bez Kukiza z pewnością - jak zwykle - przekroczyłoby próg wyborczy, a teraz nie wiadomo. I żadne zaklęcia tu nie pomogą. Stworzona na siłę Koalicja Polska (bo Kosiniak-Kamysz chciał wyjść z twarzą z zawirowania, które sam stworzył) budzi niesmak w szeregach PSL, a także wśród zwolenników śpiewaka rockowego, którzy nie rozumieją o co w ogóle w tym wszystkim chodzi, jeśli kiedykolwiek cokolwiek  rozumieli poza uwielbieniem dla muzyki. Rezultat? PSL z Kukizem ciągnie opozycję (pod względem uzyskiwanego poparcia) w dół, a PiS się cieszy...

Niestety (i -stety), jedynym ratunkiem dla opozycji jest Małgorzata Kidawa-Błońska, która w krótkim czasie musi się wybić na wiarygodnego i powszechnie lubianego lidera opozycji (co się dzieje), zdobywając znaczące poparcie wśród wyborców niezdecydowanych (jest ich według różnych sondażowni między 5 a 17 proc.). Musi też o ten sam niezdecydowany elektorat zawalczyć Lewica, podkupując jednocześnie trochę z PiS, tych zwłaszcza, którzy nie boją się utraty 500+, a mierzi ich antydemokratyczna hucpa rządzącej partii.

A przecież gdyby obaj panowie (Schetyna i Kosiniak-Kamysz) nie wykazali się niemądrą uległością  przed swoimi dołami partyjnymi (nielicznymi, ale głośnymi), sytuacja byłaby o wiele prostsza. W szerokiej koalicji każdy znalazłby to, czego pragnie; wystarczyło bowiem wiarygodnie wytłumaczyć na czym polega koalicyjny kompromis, wyborcy mieliby mniej dylematów, a po wygranej budować rząd byłoby też zdecydowanie prościej, bo wszystko w pryncypiach zostałoby dogadane przed wyborami. A tak? PSL może w parlamencie nie być, a zmarnowane przez nich głosy dostaną się PiS-owi.

Chyba że... tak jak to się zdarzyło w 2007 r., sondaże sobie, a wyborcy W DUŻEJ CZĘŚCI sobie. Bo strach przed władzą PiS jest dzisiaj zdecydowanie większy niż 12 lat temu i ankietowani prawdziwe swoje preferencje w dużej części zachowują dla siebie, a nie dla ankieterów nękających ich telefonicznie (Pegasus działa?) czy osobiście, machając państwową legitymacją CBOS.

I właśnie na tym tle, gdyby Bezpartyjni i Samorządowcy nie zostali potraktowani przez PKW w sposób tendencyjny, mogliby na tej scenie wyborczej - Z SUKCESEM! - zamieszać. I z pewnością byłoby to z korzyścią dla Polski. Ale PiS boi się ICH, bo 7 proc., które im przepowiadano, odebrałoby punkty nie tylko PSL, KO i Lewicy, ale przede wszystkim partii Kaczyńskiego, która nawet mimo zwycięstwa pozbawiona byłaby większości parlamentarnej i zdolności koalicyjnych nawet...

Fot. poznan.pl

Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    gość 2019-09-22 12:42:20

    Pytanie co dalej?
    czy jesteśmy w stanie zatrzymać wybory? Dzis już widać że są nie konstytucyjne.
    W tych wyborach nie ma na kogo glosować. Bezpartyjni jedyny głos rozsądku , zostali przez system zablokowani.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do