
Bezpartyjni i Samorządowcy startują w nadchodzących wyborach parlamentarnych. Każdy z kandydatów ma własne motywacje, ale są powody, które łączą ich wszystkich. Członkowie stowarzyszenia nie zamierzają na wyborach poprzestać; chcą bowiem działać dla ludzi i wśród ludzi. Poznajmy konkretne pobudki, które utrzymają ugrupowanie w dalszym aktywnym funkcjonowaniu...
- Bezpartyjność, dobra atmosfera, duże możliwości wpływania na dzieje naszej ojczyzny - Wylicza Mariusz Długołęcki, kandydat do Sejmu w wyborach 2019. - Wszyscy chcemy naprawić Polskę, dlatego nie możemy ustawać w działaniach. Ja chcę zmieniać prawo, które ciągle potrzebuje mocnego wsparcia.
Tymczasem Andrzej Ryś, startujący do Sejmu z okręgo 18 walczy o możliwość zajęcia się zmianą form wsparcia rodzin; chciałby robić to poprzez zmniejszanie obciążeń na rzecz państwa i zastąpić tym zasiłki. Rodziny należy wspierać bowiem gruntownie i rzeczowo, a nie pozornie i na chwilę. Chęć dbałości o mniejsze bądź większe familie wydaje się po prostu realna.
Inny z kandydatów opowiedział nam, że mając bliskich i znajomych, widzi, co się dzieje w ich życiu codziennym; wie to także po sobie. Tematy zastępcze, wyłuszczanie problemów nieistotnych i szukanie wrogów tam, gdzie ich nie ma - to cechy dzisiejszej sceny politycznej. Sytuacja ta jest "kopnięciem" do aktywnego poszukiwania sposobów na polepszenie bytu polskich obywateli oraz obywatelek.
Wszystkich kandydatów i członków Koalicji Bezpartyjni i Samorządowcy łączy - między innymi - ogromna chęć pracy wśród ludzi i dla ludzi. Osoby te mają świadomość tego, że bycie duchem czy telewizyjną postacią nie wystarczy, aby ludzie im zaufali. Wiarygodność buduje się przecież na ciężkiej pracy i rozmowie.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie