Bezpartyjni i Samorządowcy codziennie walczą na rzecz godnej przyszłości polskich obywateli. To już kolejny dzień kampanii, podczas której stowarzyszenie zbiera podpisy w różnych miejscach w Warszawie i okolicach.
Rozmawialiśmy z Wojciechem Papisem, który obecnie stoi przy Metrze Marymont, czekając na zainteresowanych przechodniów. Wiemy też, że jutro czeka go kolejny pracowity dzień - razem z innymi przedstawicielami Bezpartyjnych, będzie zbierał podpisy na stacji Metro Politechnika. Papis, jak i pozostali członkowie ugrupowania, są niezwykle zdeterminowani i zorientowani na cel.
Jakie jest zainteresowanie? Ludzie pytają, często podchodzą porozmawiać?
- Osobiście odbyłem około tysiąca rozmów z osobami, które zatrzymywały się przy naszych stolikach w Warszawie. Niektóre były bardzo krótkie, inne znacznie dłuższe. Zdarzyła mi się też bardzo miła i ciekawa sytuacja; jeden z wyborców, podpisawszy się pod naszymi listami, odszedł już w swoją stronę. Dziesięć minut później wrócił i dał mi kawę i ciastko z dobrej cukierni.
Jakie w Pańskiej ocenie są szanse Bezpartyjnych i Samorządowców w tegorocznych wyborach do parlamentu?
- Ewidentnie widać, że mamy tendencję wzrostową w sondażach. Myślę też, że jeśli zarejestrujemy już wszystkie listy, nasze liczby podskoczą minimalnie do 4 procent. Wtedy będzie to kwestia ostatnich dni kampanii wyborczej, aby przekonać tych niezdecydowanych ludzi do oddawania głosów na Bezpartyjnych.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie