
Na początku było podwórko. Mały świat ograniczony płotem, rabatami kwiatów i ulicą odbijającą, co jakiś czas, klaskanie końskich kopyt o kamienie. Mój wielki mały świat wybrukowany kocimi łbami, płaczem nad zdartym kolanem, śmiechem czeredy dzieciaków z naszego i sąsiednich domów, nawoływaniem rodziców o zmierzchu, dzisiejszą moją tęsknotą za tamtymi latami.
Z czasem świat powiększył się o „wzgórek”, potem o nowowybudowaną szkołę, łyżwy na platynki i wyprawę na sanki do „ruskich dołów”. Wtedy też pojawił się w naszym świecie wielki świat: czarno-biały telewizor z czwartkową „Bonanzą”, oglądaną z poziomu podłogi z dzieciarnią z połowy ulicy.
Naprzeciwko był sklep Pani Nowakowej, w którym cukierki przechowywane były w słojach, piwo nalewane do kufli bezpośrednio z beczki a oranżada – tylko od Burcharda. Był telefon z korbką i magiel w podwórku.
Każdy zachował w pamięci swój własny świat dzieciństwa – świat, którego nie ma, a który bardzo realnie istnieje w nas; każdy zachował wspomnienie ludzi, którzy byli i przeminęli. Tysiące światów odchodzących, niesprawiedliwie zapomnianych. Jak je zatrzymać?
Przed niemal stu laty potrzeba ocalenia przeszłości od niepamięci kazała mieszkańcom naszego miasta postawić obelisk ku czci Księdza Stanisława Brzóski i Franciszka Wilczyńskiego w miejscu Ich śmierci. Ta sama potrzeba kierowała nimi gdy upamiętniali okupacyjne miejsca straceń. Miasto podniesiono z wojennych gruzów, wybudowano nowy kościół i wspaniały ośrodek kultury. By skupić wokół niego jak najwięcej mieszkańców powołano do życia Sokołowskie Towarzystwo Społeczno – Kulturalne. „Swoimi ludźmi” wsparł je Hufiec Związku Harcerstwa Polskiego, istniejący od 1916 roku. I tak kolejne pokolenia Sokołowian żyły - z pamięcią o minionych latach budując przyszłość.
Miasto rozkwitało. Powstałe w 1975 Zakłady Mięsne ( budowane przez amerykańską firmę) ściągnęły do pracy ludzi z wielu stron Polski. Założyli rodziny, „weszli w Sokołów” rozwijając swoją pracą nie tylko firmę (obecnie „Sokołów S.A”) ale też miasto i jego społeczność. Powstały nowe szkoły, kształcące kadry dla miejscowych firm, szpitala i rolniczego w swym charakterze powiatu. Wielu młodych wyjechało i nie wróciło już na stałe, choć nie stracili kontaktu z małą ojczyzną. Przyjeżdżają na spotkania z młodzieżą udowadniając, że prowincja nie odbiera szans, nie jest monotonną szarością a może być dobrym progiem do startu w życie i świat.
Dzisiaj moje miasto nadal jest małe ale nie zahukane. Wspaniała Miejska Biblioteka Publiczna im. Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego zajęła zrujnowany nieczynny dworzec kolejowy. Przyciąga coraz więcej czytelników (tak,tak !) i uczestników imprez kulturalnych. Prowadzi teatr i skupia w różnych klubach miłośników książek i poetów. We wnętrzach Sokołowskiego Ośrodka Kultury od 20-u lat ciężko pracuje Zespół Reprezentacyjny Miasta Sokołów Podlaski „Sokołowianie”by następnie koncertować na całym świecie zdobywając laury na międzynarodowych festiwalach. Są też, nie mniej wspaniałe, zespoły tańca nowoczesnego i grupy grających i śpiewających seniorów.
Wymieniać dalej?
Od 2019 mamy muzeum. Muzeum Wielkiego Gościńca Litewskiego „Stacja Sokołów” odkrywa mniej znane fakty z historii miasta i stanowi kolejną placówkę edukacyjną i niebanalną atrakcję turystyczną. Powstała Szkoła Muzyczna I stopnia im. Michała Kleofasa Ogińskiego a koncerty wspaniałych orkiestr symfonicznych, organizowane z cyklu „Mazowsze w Koronie” w sokołowskiej Konkatedrze przyciągają setki słuchaczy.
Wieczorami nie słychać odgłosu odbijania piłki ani uderzeń skakanki o chodnik; nie widać nastolatków randkujących na parkowych ławkach. Gdzie kokieteryjnie uśmiechające się dziewczęta? Gdzie nieśmiali chłopcy? Są, tylko - jak na całym świecie – mają twarze w ekranach smartfonów i kciuki pędzące po klawiaturze. A gwaru rozmów nie słychać na ulicach, bo zagłuszają je tiry pędzące ulicami przez centrum miasta. Drżące, ponadstuletnie kamienice mają spękane tynki i czekają na ratunek. Ciemne okna kolorowych niegdyś witryn sklepowych nie liczą już na nic, mijane przez ludzi spieszących do Biedronki, Topazu czy Gamy.
Moje miasto, moje Stare Miasto ze smutkiem patrzy w stronę nowego centrum gdzie Muzeum, Ośrodek Kultury, pizzerie, kawiarnie i gwar. Moje Stare Miasto chciałoby być piękne…
Krystyna Matysiak
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie