R. Gajda: No pasarán! (Nie przejdą!)

MWS
09/11/2021 16:07

Łatwo mógłbym sporządzić cała litanię krytycznych uwag wobec PiS, ale muszę przyznać, że z kryzysem na granicy polsko-białoruskiej jak dotąd rząd radzi sobie całkiem dobrze. W sumie można wytknąć  mu tylko jeden błąd, mianowicie zbytnią asekurację przy wprowadzaniu stanu wyjątkowego w pasie nadgranicznym. Powinno się od razu skorzystać z maksymalnej określonej w Konstytucji liczby 90 dni.

Reklama

Za to mocną stroną polityki rządu jest jego konsekwentnie nieugięte stanowisko w sprawie migrantów, mimo zmasowanej propagandy bombardującej nas kretyńskimi fejkami o setkach osób utopionych na bagnach czy kobietach i dzieciach rzekomo bitych przez polskich pograniczników.  Na szczęście po tym, jak w okolicach Kuźnicy Białostockiej pojawiło się 3-4 tys. zdrowych drabów (kobiet i dzieci w tym tłumie jak na lekarstwo), jakoś ucichły lamenty nad losem biednych, wygłoszonych i wychłodzonych uchodźców. Po zaserwowanych nam przez wszystkie stacje telewizyjne scenach agresji ze strony przybyszów z Bliskiego Wschodu nawet ewentualne przedłużenie stanu nadzwyczajnego byłoby tylko formalnością. Ważne jednak, że wbrew popiskiwaniu opozycji w ogóle został on wprowadzony. Dzięki temu straż graniczna, policja i wojsko mogą operować nierozpraszane przez osoby postronne, zwłaszcza przez rozhisteryzowane działaczki tzw. organizacji humanitarnych czy facetów biegających wzdłuż granicy z niebieskimi reklamówkami.

Słuszną decyzją jest również ograniczenie pomocy agencji Frontex jedynie do przyjmowania przekazu obrazów z satelity, niezbędnych do skutecznego monitorowania granicy. Nie potrzeba nam przy zasiekach unijnych urzędasów w krawatach, z wiecznymi piórami i skórzanymi teczkami, ani nawet hiszpańskich pograniczników, którzy trzęśliby się z zimna przy temperaturze 5 stopni na plusie. Bardzo dobrze, że nie wnioskowano o wsparcie sił NATO, a dowództwo Sojuszu ograniczyło się jedynie do werbalnego potwierdzenia gotowości interwencji w razie zewnętrznego zagrożenia bezpieczeństwa Polski jako kraju członkowskiego. Imigranci, nawet w sile kilku tysięcy, militarnego zagrożenia nie stanowią, a pojawienie się żołnierzy w amerykańskich mundurach odczytane zostałoby przez Białoruś i Rosję jako przejaw agresji NATO i niechybnie doprowadziłoby do starcia zbrojnego. Miałoby ono zapewne charakter lokalny i krótkotrwały, ale i tak niepotrzebnie polałaby się krew. Tymczasem tak długo, jak Polacy radzą sobie z ochroną granic własnymi siłami, nawet kremlowska propaganda mówi wyłącznie o kryzysie migracyjnym, a nie o konflikcie natowsko-białoruskim.

Podziwiać należy przy tym profesjonalizm służb strzegących wschodniej granicy Polski. Przede wszystkim ich zimną krew i odporność na prowokacje zza drugiej strony zasieków oraz  skuteczne wykorzystanie najłagodniejszych form przymusu bezpośredniego, jak np. używanie niemal wyłącznie gazu łzawiącego. Nie sięgnięto do tej pory po broń, nawet tę, strzelającą gumowymi kulami, czym nie dano pretekstu stronie białoruskiej, by odpowiedzieć ogniem ostrej amunicji.

Co trzeba zrobić, aby zażegnać ten kryzys. Po pierwsze, zrealizować rzucone już przez jednego z wiceministrów hasło: No pasarán! (Nie przejdą!), odpierając napór tej parotysięcznej tłuszczy. Kilkakrotnie liczebniejsze siły dobrze wyszkolonych żołnierzy i funkcjonariuszy są w stanie skutecznie to zrobić, choć może to potrwać nawet kilkanaście dni i nocy. Po drugie, po zniechęceniu imigrantów do forsowania granicy należy przystąpić do ofensywy… dyplomatycznej. Co można w tej kwestii konkretnie uczynić? Tego nie napiszę. Ale znając postkomunistyczne realia i postsowiecką mentalność naszych wschodnich sąsiadów, chętnie podpowiem szefowi polskiego resortu spraw zagranicznych, jeśli tylko będzie tym zainteresowany. W sumie to nie byłoby takie trudne, bo znamy się od dawna, a w dodatku profesor Rau to bez mała mój sąsiad. Mieszkamy od siebie raptem jakieś 10-15 kilometrów. Mam jednak nieodparte wrażenie, że pan minister,jeśli już uda się gdzieś po poradę, to wyłącznie na Nowogrodzką.

Radosław Gajda

P.S. Przy okazji przypomnę, że o sytuacji na granicy polsko-białoruskiej na łamach „Gazety Samorządność” pisałem już dwukrotnie.

R. Gajda: Emigranci na granicy Mazowiecka Wspólnota Samorządowa | - Portal mws.org.pl

R. Gajda: Stan dość wyjątkowy Mazowiecka Wspólnota Samorządowa | - Portal mws.org.pl

 

 

Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    Adam Zieliński - niezalogowany 2021-11-09 17:38:07

    "Nie potrzeba nam przy zasiekach unijnych urzędasów w krawatach, z wiecznymi piórami i skórzanymi teczkami, ani nawet hiszpańskich pograniczników, którzy trzęśliby się z zimna przy temperaturze 5 stopni na plusie." Co to za głupie gadanie? A Polacy to supermani i nie straszne im ani upały w Iraku ani mrozy na Syberii... Od kiedy na granicach stoją urzędasy z teczkami? Podpisując umowę akcesyjną, od 1 maja 2004 roku nasza granica jest też granicą Unii Europejskiej. Co rząd chce udowodnić i komu tym, że z nikim nie współpracuje? Nie jesteśmy wyjątkowi - tylko takim nacjonalistom jak Pan tak się wydaje.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Radosław Gajda - niezalogowany 2021-11-09 19:06:37

    Proszę doczytać do końca akapit, który Pan cytuje. Tam znajdzie Pan odpowiedź, dlaczego ten konflikt nie powinien zostać umiędzynarodowiony. Pozdrawiam!

    • Zgłoś wpis
  • Adam Zieliński - niezalogowany 2021-11-09 23:29:56

    Dalej pisze Pan o NATO. Może Pan nie wie, ale Unia Europejska i NATO to nie to samo.

    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    Marek Czarnecki - niezalogowany 2021-11-09 22:20:43

    Dobry, rzeczowy artykuł. Da się? Da się.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Adam Zieliński - niezalogowany 2021-11-09 23:20:31

    Dalej pisze Pan o NATO. Może Pan nie wie, ale Unia Europejska i NATO to nie to samo.

    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do