
Z Pawłem Bednarczykiem, burmistrzem Tłuszcza, ubiegającym się o ponowny wybór z poparciem Mazowieckiej Wspólnoty Samorządowej, rozmawia Łukasz Perzyna
- Ubiega się Pan o kolejną kadencję burmistrza Tłuszcza, kto Pana wspiera w tym zamierzeniu?
- Startuję po raz czwarty, ponieważ wiele projektów już podjętych zamierzam dokończyć, umawiałem się na to z mieszkańcami. Pomaga mi Mazowiecka Wspólnota Samorządowa, wspierają dotychczasowi współpracownicy. Wśród mieszkańców zyskuję zrozumienie dla naszych koncepcji.
- Które z nich są dla Pana najważniejsze? Zacznijmy może od tych, które warto dokończyć, bo tym uzasadnia Pan ponowne kandydowanie?
- Zamierzamy dokończyć przebudowę Centrum Kultury, Sportu i Rekreacji, chcemy, żeby stało się dumą miasta. W trakcie budowy jest także budynek komunalny, projekty wodno- kanalizacyjne, w które inwestuję i pozyskuję środki od pierwszych dni na stanowisku burmistrza.
W przyszłej kadencji priorytetem będzie budowa nowej oczyszczalni ścieków, sali sportowej przy Szkole w Kozłach oraz osiedla mieszkań niskoczynszowych w centrum Tłuszcza w ramach utworzonej spółki KZN Mazowsze.
- Jak pogodzić w jednym wyborczym projekcie oczekiwania tych mieszkańców Tłuszcza, którzy w dni powszednie dojeżdżają do Warszawy oraz tych, co uczą się albo pracują na miejscu?
- Nie są to przecież dwie odrębne zbiorowości. Wiem o tym, bo mieszkam w Tłuszczu od czasów dzieciństwa. Rzeczywiście większość mieszkańców dojeżdża do pracy lub nauki do Warszawy. Inni rzadziej ruszają się z rodzinnego miasta. Dla jednych i drugich ważne pozostaje, żeby Tłuszcz zachował swoją funkcję, jako miejsce wytchnienia, odpoczynku, dającego spokój. Wiąże się to z jakością życia codziennego, z bezpieczeństwem. Wszystko to staramy się zagwarantować. Jeśli ludzie wciąż chętnie się u nas osiedlają, a jak pokazują dane demograficzne tak właśnie jest, to nas taki ich wybór cieszy, ale i zobowiązuje. Nie jest przecież spowodowane wyłącznie nieco niższa ceną za metr kwadratowy mieszkania, która wynika z oddalenia od stolicy, bo oferta innych miejscowości jest również bogata. Od trzynastu lat staramy się wspólnie o to, ja i moi współpracownicy, żeby Tłuszcz postrzegany był jako miasto, w którym po prostu dobrze się żyje.
- Jesteście też miastem na szlaku, pokaźnym węzłem kolejowym?
- Oczywiście staramy się ten atut wykorzystać. Wiemy, ile osób tu się przesiada albo skręca w inną drogę, więc mieszkańcy nigdy nie reagują ze zniecierpliwieniem na pytania przyjezdnych. Przyzwyczailiśmy się do tej funkcji jaką Tłuszcz pełni. Stwarza ona dodatkowe szanse każdemu, kto zdecyduje się u nas założyć firmę usługową. Przepływ ludzi to walor i atut. Można powiedzieć, że jesteśmy miastem dla tych, co w podróży.
- Co udało się Panu przez długi już czas rządzenia w Tłuszczu?
- Powstały dwie stacje uzdatniania wody, a w zeszłym roku pozyskałem środki na kolejną. Wytyczyliśmy wiele kilometrów wodociągów, a dokładnie ponad 120 km, również to zamierzenie pragnę kontynuować. Sukcesywnie każdego roku zwiększa się sieć kanalizacji sanitarnej z 6 km w 2010 roku do 54 km w 2023, a obecnie swoim zasięgiem objęła także tereny wiejskie. Wybudowałem przedszkole w Postoliskach w całości ze środków gminy, wybudowałem i zmodernizowałem dziesiątki dróg i chodników. W rejonie stacji kolejowej powstał Parking Parkuj i Jedź na ponad 220 samochodów, zakupiłem 2 samochody strażackie oraz pozyskałem środki na 2 kolejne, wybudowałem halę sportową, targowisko miejskie, zmodernizowałem 2 strażnice OSP, zrewitalizowałem stuletni budynek kolejowy, w którym obecnie znajduje się filia Biblioteki Publicznej w Jarzębiej Łące, otworzyłem Centrum Opiekuńczo- Mieszkalne dla osób z niepełnosprawnością oraz doprowadziłem do budowy wiaduktu nad przejazdem kolejowym.
220 milionów na inwestycje od 2011 roku, z czego blisko 102 miliony pozyskanych środków- to tysiące mniejszych i większych inwestycji, które każdego miesiąca zmieniały gminę.
- Niezależni samorządowcy, do których Pan się zalicza i którzy Pana wspierają, podkreślają znaczenie współpracy różnych szczebli władzy lokalnej i regionalnej. Partiom o to chyba trudniej, skoro kierują się politycznymi barwami partnerów, bezpartyjnym pewnie lżej to przychodzi?
- Jako przykład podam tu osobę Konrada Rytla, który został wybrany pięć i pół roku temu, jako pierwszy radny niezależny do Sejmiku Województwa Mazowieckiego w całej jego historii. Znam go jeszcze, jako pierwszego starostę powiatu wołomińskiego. Teraz ubiega się z listy Bezpartyjnych Samorządowców o ponowny wybór do Sejmiku. Zawsze wykazuje się ogromną energią i chęcią działania. Pomaga samorządom innych szczebli. Przy czym nie kieruje się tym, czy w danym powiecie czy mieście rządzą lub współrządzą bezpartyjni, tylko potrzebami mieszkańców, jeśli o pomoc przy inwestycji chodzi. Jako radny sejmikowy skutecznie wspiera samorządy miejskie. Jako znawca infrastruktury ma autorytet w Mazowieckim Zarządzie Dróg Wojewódzkich. W tej kadencji przebudowuje się obwodnicę Wołomina, dla układu komunikacyjnego niezmiernie istotną. Wiem, że Konrad Rytel stara się pomagać wszystkim włodarzom, niezależnie, skąd są. Współpracuje znakomicie ze starostą z Legionowa i z burmistrzem Serocka. Z wieloma samorządami w naszym regionie. Na pewno ma Pan rację w tym, co Pan stwierdził, że niezależnym dogadywanie się z innymi przychodzi łatwiej niż przedstawicielom partii politycznych.
- Czy oznacza to, że wyborcy docenią niezależnych już w tym kwietniowym głosowaniu, takim właśnie przekonaniem się kierując?
- Osoby bezpartyjne powinny wspierać się nawzajem w samorządzie, również na rzecz wspólnego działania bez uprzedzeń politycznych i na pewno w większości ośrodków na Mazowszu już robią to skutecznie. Nie da się jednak pominąć, że ordynację wyborczą i wiele szczegółowych przepisów napisano w ten sposób, żeby niezależnych nie dopuścić do udziału w tym torcie zarezerwowanym w zamierzeniu dla partii politycznych. Wyborcy mają teraz okazję, żeby pokazać, że się na to nie godzą.
- Co okaże się szczególnie ważne dla samorządu w mniejszym mieście w tej nowej kadencji?
- Wiele zależy od środków, objętych Krajowym Planem Odbudowy, które wreszcie trafią do samorządów. Jednak zaliczani do podwarszawskiego "wianuszka" znajdujemy się w trudniejszej sytuacji. Na dofinansowanie unijne możemy liczyć do 50 proc, pozostałą część finansowania projektu stanowić musi wkład własny. Zostaliśmy bowiem w ramach podziału statystycznego zaliczeni do tych bogatszych, chociaż tej zamożności jeszcze na co dzień nie odczuwamy. Za bliskość od Warszawy zostaliśmy mimowolnie ukarani. Nie możemy też liczyć, jak miasta Polski Wschodniej na dodatkowe środki, objęte tamtejszym programem rozwojowym. Stwarza to pewne trudności, czasem pewnie zmusi do branie kredytów na wspomniany wkład własny.
- Jak widzi Pan Tłuszcz za 5 lat, kiedy kolejna kadencja samorządowa dobiegnie końca?
- Na pewno jako dobre miejsce do życia, gdzie mieszkańcy czują się u siebie, dobrze i pewnie. Wspomniał Pan o współpracy samorządów różnych szczebli, z pewnością więc jeśli w Sejmiku Wojewódzkim znajdą się przedstawiciele bezpartyjnych, to mieszkańcy będą z nich zadowoleni, bo łatwiej wtedy o współdziałanie ponad podziałami, które przecież my, niezależni samorządowcy, zawsze staramy się przezwyciężać dla dobra naszych Małych Ojczyzn. Również do tych wyborów, po 13 latach sprawowania funkcji, idę ze szczerym przekonaniem, że to w takich miastach jak Tłuszcz, niezależnie od statystycznych zaszeregowań, które nie oddają istoty rzeczy - decyduje się rozwój Polski. Sukces samorządu w ostatnich kilkudziesięciu latach, powodzenie podjętej przed ćwierćwieczem reformy polega na tym, iż mieszkańcy czują, że mają na to wpływ. To bezcenna świadomość i niezawodny filar demokracji w Polsce, która najlepiej nam się udaje w lokalnym wydaniu, najbliżej ludzi.
Wywiad ukazał się w 85 numerze (marzec-kwiecień 2024r.) gazety Samorządność.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie