
Podczas upalnych letnich tygodni media donoszą o brakach wody w kranie w wielu miejscowościach Polski. Hydrolodzy biją na alarm, podkreślając, że wskutek ocieplania się klimatu, wysychają tego źródła życiodajnego płynu. Są jednak miejsca, gdzie wody nie powinno zabraknąć, a mimo to jest ona reglamentowana. Sytuacja taka występuje już od kilku lat.
W ostatnim czasie na stronie internetowej Urzędu Gminy Zgierz (woj. łódzkie) zaczęły się pojawiać komunikaty o przerwach w dostawie wody w niektórych miejscowościach. Dla przykładu 21 lipca br. w Woli Rogozińskiej, Giecznie i Rogóźnie wody nie było między godz. 8 a 14. Z kolei na tablicach sołeckich pojawiły się apele o ograniczenie zużycia wody do podlewania trawników i ogrodów, mycia aut czy napełniania basenów. Jest to o tyle zaskakujące, że gmina ta zlokalizowana jest na ogromnym podziemnym jeziorze. Dwa pokłady wód – czwartorzędowych i górnokredowych – rozciągają się na powierzchni ponad 100 km², od Łodzi, poprzez Zgierz, Aleksandrów i Ozorków, aż pod Łęczycę. W pobliskim Zgierzu wody nie brakowało nawet podczas słynnego pożaru składowiska odpadów na przełomie maja i czerwca 2018 r., kiedy to 54-tysięczne miasto w ciągu tygodnia zużyło jej dwukrotnie więcej niż przeciętnie.
W 2019 r. problemy z dostawami wody wystąpiły w woj. łódzkim również w gminie Skierniewice. Tam jednak szybko wyciągnięto wnioski i pobudowano dodatkowe studnie głębinowe. A tych w gminie Zgierz jest zdecydowanie za mało i są za mało wydajne. Na dodatek sięgają płytszych pokładów czwartorzędowych, gdzie woda jest gorszej jakości. Ponadto sieci wodociągowe mają często zbyt małą średnicę, co także negatywnie rzutuje na ich wydajność, a zbiorniki uzdatniające są zdecydowanie za małe.
Mimo że gmina Zgierz jest w dużym stopniu uznawana za teren rekreacyjno-wypoczynkowy, a duża część jej mieszkańców przeniosła się tam z pobliskich miast, gł. Łodzi, to nie brakuje również rolników, zwłaszcza w północnej i wschodniej części gminy. Im brak wody szczególnie daje się we znaki, zwłaszcza jeśli hodują zwierzęta gospodarskie (zwłaszcza bydło i trzodę chlewną) lub prowadzą uprawy owocowo-warzywne, wymagające nawadniania. Jeśli weźmiemy pod uwagę także stosunkowo niską jakość gleb na tym terenie, to możemy sobie wyobrazić, jak dużym problemem są wielogodzinne przerwy w dostawie wody.
Jest to efekt braku należytej dbałości infrastrukturę wodociągową (o kanalizacji nawet nie wspominam, bo na zdecydowanej większości terytorium gminy można o niej tylko pomarzyć). Gmina Zgierz potrzebuje dobrego gospodarza, który odważnie poprowadzi nowe inwestycje wodkanowskie. Niestety, obecna pani wójt, podobnie jak poprzednie władze gminy wyraźnie sobie z tym problemem nie radzi. Tymczasem w kolejnych suchych i upalnych latach sytuacja będzie ulegać pogorszeniu, a życie mieszkańców, szczególnie między czerwcem a sierpniem, stanie się nie do zniesienia.
Przemysław Skupiński, bezpartyjny, woj. łódzkie.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie