Mocne państwo nie jest przeciwieństwem samorządu.

MWS
15/02/2017 18:05

Rozmowa ze Zdzisławem Brzezińskim, członkiem zarządu powiatu pruszkowskiego, burmistrzem Piastowa w latach 1990-2010.

Reklama

- Jak pisowski projekt ustawy metropolitalnej ocenia samorządowiec, który przez wiele lat zajmował się koncepcją metropolii warszawskiej?

- Oczywiście, jeśli spojrzeć na problem od strony historii, rozwój społeczeństw zawsze odbywał się poprzez metropolię – stolicę czy miasto uniwersyteckie. Taka jest historyczna prawidłowość. Trzeba tworzyć warunki, żeby w obszarach metropolitalnych sfera usług publicznych sprzyjała samopoczuciu lokalnej społeczności. Nie da się tego zrobić bez wspólnego zarządzania. Natomiast projekt w tej chwili przedstawiony przez rządzących krajem ma za zadanie wykreowanie prezydenta ze swojej partii.

- Samorząd znalazł się na celowniku władzy centralnej. To źle dla niego ale dla tej władzy również, bo oddala się od obywateli? Czy zdumiewa Pana, że tak postępuje partia, odwołująca się do tradycji Solidarności, skoro nie odważył się na to SLD, rządząc Polską 1993-97 i 2001-15?

- Wyraźnie dostrzegam wagę haseł, które przy tej okazji się pojawiają. Mocne państwo wskazuje się jako przeciwieństwo samorządu. Naprawdę jest inaczej: mocny samorząd nie osłabia państwa, lecz pozwala na zaangażowanie społeczności lokalnych, które to państwo wzmacnia. Realizowanie zadań najlepiej udaje się na różnych szczeblach samorządu, ale ze strony rządzących krajem widać wolę centralizacji państwa.

- Dla mnie szczególnie ważny okazał się sprzeciw wobec pisowskiego projektu, z którym wystąpili: twórca idei reformy samorządowej prof. Jerzy Stępień oraz Jerzy Buzek, który jako premier tę reformę wprowadził w życie…

- Oczywiście wielu twórców reformy samorządowej niestety nie ma już z nami, mam na myśli profesorów: Jerzego Regulskiego i Michała Kuleszę. Natomiast to, że wspomniani przez pana patroni tej reformy sprzeciwili się projektowi pisowskiemu wpłynie na pewno na jego ocenę. Zwłaszcza, że próby tworzenia metropolii powracają i przewijają się od kilkunastu lat. Nie zawsze znajdowały zrozumienie w samorządach, dostrzegających w nich zamiar osłabienia władzy burmistrza czy rady. To delikatna materia. Pośpiech z pewnością nie jest wskazany, a konsultacje niezbędne.

- Podczas spotkania w Sali Kolumnowej Sejmu Jerzy Buzek, znany zwykle z łagodnych wypowiedzi, stanowczo sprzeciwił się próbom uogólniania patologii, jakie zdarzają się w samorządach. Wskazał, że na szczeblu lokalnym występuje mniej negatywnych zjawisk niż we władzy centralnej.

- Zdecydowanie mniej, ponieważ znacznie większe są możliwości kontroli społecznej w samorządach, niż w skali państwa. NIK ani żadne inne instytucje nie wykrywają patologii równie szybko, jak dostrzegą je mieszkańcy, którzy mogą w reakcji na nie burmistrza odwołać ze stanowiska przed upływem kadencji, drogą referendum. Wiele takich przypadków się zdarzało, dotykały włodarzy, którzy uznawali się za wszechmocnych. Wystarczy je porównać z możliwością dokonania w wyniku nacisku społecznego podobnej zmiany w skali kraju.

(rozmawiał Łukasz Perzyna)

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do