Karta Warszawiaka, czy kpina z warszawiaka?

Prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz pokazała w jaki sposób ma funkcjonować Karta Warszawiaka. Pogrzebała tym samym nadzieje mieszkańców naszego miasta na to, że zostanie im przedstawiona ciekawa i atrakcyjna oferta, szczególnie w obszarze cen biletów komunikacji – najwyższych w Polsce. Tego, co zostało przedstawione na konferencji prasowej, nie można nazwać nawet ochłapem.

Ofertę Pani Prezydent można streścić słowami „Płaćcie podatki w Warszawie, a ja wam za to nie podwyższę po raz trzeci w ostatnich kilkunastu miesiącach cen biletów”. Takiej propozycji nie można brać poważnie. Warszawska Wspólnota Samorządowa stoi na stanowisku, że dla osób płacących podatki w stolicy cena biletów powinna być obniżona w sposób istotny, czyli o 50 proc. Wtedy osoby płacące podatki w innych miejscowościach miałyby realną zachętę do przeniesienia się do stołecznych urzędów skarbowych, a przy okazji komunikacja zbiorowa byłaby interesującą finansowo alternatywą dla podróży samochodem.

Nie jest tajemnicą, że wielu warszawiaków z powodu wysokich cen decyduje się na podróż „na gapę”. Coraz większym powodzeniem cieszy się też proceder fałszowania kontraktów na kartach miejskich, nasze źródła zbliżone do ZTM mówią, że skala fałszerstwa sięga już rocznie od kilkunastu do nawet kilkudziesięciu milionów złotych utraconych wpływów. Propozycja Pani Prezydent w żaden sposób nie przyczyni się do zmiany tych zwyczajów. Odsyłamy władze miasta do podstaw ekonomii (krzywa Laffera, elastyczność popytu) i marketingu (niski rabat nie wpływa na zwiększenie chęci zakupu). Dziwimy się, że w urzędzie, w którym pracuje 8 tys. osób, nie znalazł się nikt, kto by Pani Prezydent wytłumaczył, jak to działa.

Naszą obawę budzi też fakt, że władze miasta wprowadzają bilety 75-minutowe. Oznacza to, że zamierzają w dalszym ciągu prowadzić politykę „dogodnych przesiadek”, przez co czas podróży będzie się wydłużał.

Możemy temu zapobiec, udając się do urn 13 października.

Piotr Guział

Źródło: wws.org.pl