
Specjalnie dla Mazowieckiej Wspólnoty Samorządowej doktor Tomasz Kasprowicz
Czy epidemia to impuls do dalszej integracji państw?
Ze strony polskich eurosceptyków, z rządowymi na czele, posypały się gromy na Unię Europejską w zakresie jej niedostatecznej reakcji na pandemię. Narracja ta jest szeroko stosowana także przez obóz rządowy i udało się w nią wciągnąć nawet popularnego ostatnimi czasy ministra Szumowskiego. Nie jesteśmy zresztą wyjątkowi w tym względzie: premier Włoch Salvini nazwał Unię siedliskiem węży i zapowiedział możliwe opuszczenie UE przez Włochy po zakończeniu epidemii.
Motywacja polityczna tych działań jest oczywista. Z jednej strony to szukanie kozła ofiarnego, na którego można przerzucić swoje niepowodzenia. To szczególnie istotne w przypadku Włoch gdzie zaniechania władz – w tym Salviniego doprowadziły do katastrofy. Zdolność do zrzucenia odpowiedzialności to dla nie go polityczne być albo nie być. Drugi powód to gra na osłabienie UE. Nowocześni populiści widzieliby UE jedynie jako strefę wolnego handlu i nie podoba im się ograniczenie ich władzy na lokalnym podwórku przez unijne instytucje. Stąd gra na ich zohydzenie w oczach opinii publicznej i próba wykazania, ze państwa narodowe radzą sobie lepiej niż instytucje unijne.
Tymczasem spokojna analiza faktów pokazuje, że w obecnym kryzysie UE sprawdza się lepiej niż państwa narodowe, zaś cała ta narracja – jeśli wyciągnąć z niej logiczne wnioski zachęca do pogłębiani, a nie zmniejszania poziomu integracji. Aby dojść do takich wniosków trzeba znać jednak kilka faktów.
Eurosceptycy zapytani co UE powinna była zrobić lepiej podają bardzo różne odpowiedzi: a to, że powinna mieć zapasy środków ochrony, a to, że powinna była zapewnić produkcję tychże na terenie Unii. Oczywiście gdyby Unia tak zrobiła oskarżaliby ją o nadmierny interwencjonizm czy socjalizm (bo czymże innym jest dyktowanie jakie fabryki mają stawać na terenie UE). Ale Unia nic takiego nie robiła – z jednego podstawowego powodu: nie ma takich kompetencji. Służba zdrowia pozostaje kompetencją suwerennych, narodowych państw członkowskich i jeśli nie jest przygotowana na pandemię to wina wyłącznie ich. Powtórzmy: załamanie służby zdrowia to wina państwa narodowego, nie UE – i ta nawet gdyby chciała coś w tej kwestii zrobić to nie może. Eurosceptycy oczekujący od UE daleko idących działań de facto zatem nawołują do głębszej integracji i przekazania jej większej ilości kompetencji. Co ciekawe jako wniosek w ich ustach pojawia się z goła coś odmiennego – ograniczanie kompetencji UE. To się nazywa być z logiką na bakier.
Oczywiście ograniczone kompetencje nie oznaczają, że UE nie mogła zrobić nic. Mogła i zrobiła. I pokuszę się o stwierdzenie, że szybciej i lepiej niż państwa narodowe. Porównajmy to choćby z naszym podwórkiem – państwa, które właśnie wstało z kolan.
Dopiero wtedy naszemu rządowi udało się obudzić, zaproponować ustawę specjalną i wprowadzić protokoły dystansowania społecznego.
Ponadto UE w tym okresie:
Jak widać zatem instytucje unijne były wcześniej przygotowane na wystąpienie kryzysu i reagowały szybko – w zakresie swoich kompetencji. To kraje narodowe działały ospale (czasem jak w przypadku Włoch prowadząc tym samy do katastrofy), egoistycznie (tak jak Niemcy blokując dostawy najważniejszych produktów dla regionów najbardziej dotkniętych epidemią) i nieudolnie (tak jak Polska nie zdążając przyłączyć się do wspólnych przetargów czy z opóźnieniem przyłączając się do programu powrotów). A jednak jakimś cudem to podobno Unia nie zdała egzaminu, za to kraje narodowe poradziły sobie świetnie. No ale w przypadku populistów jeśli fakty przeczą ich narracji tym gorzej dla faktów.
Tomasz Kasprowicz
doktor ekonomii, przedsiębiorca, publicysta
Dr Tomasz Kasprowicz, CFA. Wiceprezes Fundacji Res Publica, redaktor Res Publica Nowa i Liberté!, partner w Gemini. Wykładowca akademicki z doświadczeniem na trzech kontynentach.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Artykuł jest z tezą i cały wywód jest jej podporządkowany. To troche wstyd. Myślę że jest odwrotnie. Projet UE właśnie dogorywa na naszych oczach. Zaczną Niemcy bo im się euro nie opłaca w Europie z recesją. A potem pójdzie jak po maśle. Po co komu Unia jak nie będzie co do gara włożyć?