R. Gajda: Telefony cioci Angeli

MWS
26/11/2021 09:30

Telefony cioci Angeli

Reklama

Gdy przy okazji informacji na temat kryzysu migracyjnego na granicy polsko-białoruskiej usłyszałem o telefonicznej rozmowie Angeli Merkel z Władimirem Putinem przeżyłem historyczne déjà vu. Przywódcy Prus i Rosji – król Fryderyk II i caryca Katarzyna rozmawiali o naszym kraju już w 1764 r. i skończyło się to osiem lat później pierwszym rozbiorem Polski. Potem było już tylko coraz gorzej. Tym razem nie chodziło jednak o zagrabienie ziem Rzeczypospolitej. Obstawiam raczej, że tematem towarzyszącym kwestiom migrantów był NordStream2. Sądzę, że Merkel starała się uświadomić swojemu interlokutorowi, że po jej ustąpieniu ze stanowiska kanclerza Niemiec, najprawdopodobniej nad Sprewą zawiąże się nowa koalicja z udziałem parlamentarzystów z formacji Zielonych (DieGrünen). Ci zaś, nie pałając entuzjazmem do rur na dnie Bałtyku, będą mieli dodatkowy argument, aby storpedować  funkcjonowanie sztandarowej inwestycji Gazpromu. A przecież w ten – co zawsze podkreślała pani kanclerz – komercyjny, nie polityczny projekt wciąż zaangażowani są niemieccy partnerzy – firmy  Wintershall, E.ON czy Uniper.Umowa pomiędzy SPD, FDP i Zielonymi właśnie została podpisana, zatem DieGrünen wejdą do nowego rządu Niemiec i nawet dobre kontakty będącego na rosyjskiej liście płac Gerharda Schrödera z dawnymi kumplami z SPD mogą tu nie pomóc. Dla ostatecznego sukcesu NordStream2 wskazane by zatem było, aby Putin ściągnął nieco Łukaszence lejce, zaś Europie objawił się jako skuteczny i miłujący pokój mediator. I mniejsza tu o prawdę, wszak jak cię widzą, tak cię piszą.

Drugi telefon Angela Merkel wykonała do prezydenta Białorusi Aleksandra Łukaszenki. I nie dlatego, aby ulżyć w niedoli Polakom broniącym wschodniej granicy Unii Europejskiej, tylko aby uchronić Niemcy przed kolejną, kilkunasto- lub kilkudziesięciotysięczną falą migracji. W końcu zdecydowana większość tych, którzy tak licznie stawili się na polsko-białoruskim przejściu w Kuźnicy i rzucając kamieniami w polskich pograniczników zachęcali ich do podniesienia szlabanów, proszona o podanie celu  podróży, odpowiadała: „Germany”. Najważniejsze pytanie, jakie zapewne padło z ust pani Angeli, brzmiało „Wie viel?”. W odpowiedzi musiała się pojawić okrągła liczba poprzedzająca słowo „jewro”.

Angela Merkel wcale nie jest pragnącą wyciągnąć Polaków z migracyjnego kryzysu dobrą ciocią, mimo że jej łaskawość i altruizm wielu polityków opozycji i część mediów wychwala dziś pod niebiosa. Jest za to sprytnym, przenikliwym i przebiegłym graczem, któremu nawet nie przeszkadza legitymizowanie politycznie izolowanego w Europie białoruskiego przywódcy. Tym bardziej, że na dwa tygodnie przed oddaniem władzy może sobie na to pozwolić. Mając wciąż w pamięci jej zadziwiająco wielką przychylność dla NordStream2, nie zdziwiłbym się, gdyby rychło wypełniła jakiś wakat w Gazpromie czy Rossnieftie. Nie od dziś wiadomo bowiem, że pieniądze nie śmierdzą. Nawet rosyjskie.

                                                                                                                                             Radosław Gajda

Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    Elżbieta - niezalogowany 2021-11-26 22:43:52

    W punkt Panie Radku.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Radosław Gajda - niezalogowany 2021-11-28 20:44:59

    Dziękuję, Pani Elu! Wszak nie od dziś wiadomo, że w polityce nie ma przyjaciół. Słowo "bezinteresowność" też w nie nie występuje.

    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    Adam Zieliński - niezalogowany 2021-11-26 23:26:15

    Władysław Bartoszewski: "Ja kategorycznie wypraszam sobie rządzenie Polską przez niekompetentnych ludzi, działaczy partyjnych, niekompetentnych dyplomatołków" I ten komentarz wystarczy.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do