R. Gajda: Do budy, kundlu! Czyli nieudolne zarządzanie chaosem

MWS
06/02/2021 05:52

Radosław Gajda (woj. łódzkie) przygotował kolejny artykuł dla Mazowieckiej Wspólnoty Samorządowej, poruszający bieżące tematy.

Do budy, kundlu! Czyli nieudolne zarządzanie chaosem

Reklama

„Zamknij ryj, psie!”, „Do budy, kundlu!” czy „Raz, dwa, trzy. Je…ć psy!”. Takie okrzyki padają pod adresem policjantów ze strony uczestniczek tzw. strajku kobiet. Czy wynika to z nienawiści do funkcjonariuszy? Nie. To przejaw frustracji kilkumiesięcznym funkcjonowaniem w kolejnym lockdownie. Z drugiej strony zaś poczucie bezkarności. Bo nawet jeśli policja kogoś zatrzyma i skieruje wniosek o ukaranie, to i tak – jak stwierdziła Marta Lempart - „sąd to uwali”.  A rząd, który jeszcze wiosną ubiegłego roku zdawał się panować nad sytuacją, dziś jedynie sprawia wrażenie zarządzającego chaosem. W dodatku robi to nieudolnie. 

Uczestnicy proaborcyjnych manifestacji, jakie przetoczyły się przez nasz kraj w ciągu ostatnich kilku miesięcy – zwłaszcza w październiku i w styczniu, chwalą się, że niemal wszystkie policyjne wnioski o ukaranie, jakie trafiają do sądów za udział w nielegalnych demonstracjach czy naruszanie reżimów epidemicznych, są uchylane. Przyczyny takiego stanu rzeczy mogą być tylko dwie. Albo zgromadzony materiał dowodowy jest bardzo słaby, albo sędziowie postanowili pobłażliwie traktować uczestników antyrządowych manifestacji. Mało przekonujący jest argument o naruszaniu przez władze publiczne konstytucyjnego prawa wolności człowieka (art. 31), w tym wolności zrzeszania się i organizowania zgromadzeń (art. 57 i 58). W okresie pandemii można bowiem temu przeciwstawić inny konstytucyjny przepis, a konkretnie obowiązek władz – ochronę zdrowia (art. 68) i życia obywateli (art. 38). Tym bardziej, że doniesienia o śmierci osób chorych na covid docierają do nas codziennie. I każdego dnia jest to od kilkudziesięciu do kilkuset osób. Unikając gradacji ważności przepisów konstytucji, jedno możemy stwierdzić na pewno. Ograniczenie wolności jest czynnością odwracalną, pozbawienie kogoś życia – już nie. Stawiając zatem na szali prawo do wykrzykiwania proaborcyjnych haseł na ulicy z groźbą zarażenia kogoś śmiertelną chorobą, winno się pamiętać, że konstytucja stanowi także, iż „każdy jest obowiązany szanować wolności i prawa innych”. A zatem należy szanować prawa tych, którzy nie chcą być zarażeni koronawirusem i nie chcą umrzeć. 

Oczywiście najwłaściwiej byłoby wprowadzić ograniczenia w ramach dozwolonego konstytucją stanu nadzwyczajnego, ale jak już kiedyś pisałem, katalog takich stanów w ustawie zasadniczej jest zbyt ubogi. Pandemia trwa już rok, i nie wiadomo, ile jeszcze potrwa. Ogłoszenie stanu klęski żywiołowej (obecnie jest to jedyna możliwość w zgodzie z konstytucją), a potem wydłużanie go, Bóg wie, na jak długo, jest bardzo kiepskim rozwiązaniem. Żywioły z zasady atakują krótko. Gdy dokonają zniszczeń, władze szacują spowodowane nimi straty oraz czas potrzebny na ich usunięcie i powrót do normalnego funkcjonowania państwa. Gdy 30 dni nie wystarczy, sejm może się zgodzić na wydłużenie stanu klęskowego. Tyle że na konkretny okres. W stanie epidemicznym, gdzie sytuacja jest zmienna, a zmiany potrafią iść w różnych kierunkach, potrzebna jest większa elastyczność reakcji. Stąd biorą się w kraju strefy żółte i czerwone, stąd biorą się ograniczenia w różnych dziedzinach życia, stąd zamrażanie i odmrażanie gospodarki. W pandemii przejście ze strefy czerwonej do żółtej nie jest procesem wyłącznie jednokierunkowym. Podobnie jak przywracanie funkcjonowania poszczególnych sektorów gospodarczych po lockdownie. Przekonaliśmy się już o tym jesienią, kiedy to po wcześniejszym poluzowaniu epidemicznych rygorów, znów dokręcono przedsiębiorcom śrubę.  Ale cóż z tego, skoro stanu epidemii w Konstytucji RP nie przewidziano? 

Pozostaje zatem ustawa antycovidowa sprzed prawie roku, którą rządowi udało się przepchnąć przez parlament dzięki wykorzystaniu efektu zaskoczenia. Co prawda jest ona daleka od doskonałości, ale w zestawieniu z poczuciem ludzkiej solidarności oraz odpowiedzialności za państwo i współobywateli, powinna była zadziałać. Tyle że nie działa. A przynajmniej nie tak, jak powinna. Nielegalne zgromadzenia pączkują, a ich uczestnicy są coraz bardziej rozzuchwaleni i często bywają agresywni. Oskarżana o rzekomą brutalność policja, coraz częściej zachowuje się biernie, mimo że w tym samym czasie w pełnej frazesów na temat praworządności Holandii czy Niemczech demonstracje rozpędza się przy pomocy armatek wodnych. Dlaczego? Dlatego, że rządzący PiS miota się pomiędzy racjonalną polityką zwalczania epidemii a odczytem sondażowych słupków poparcia dla partii politycznych. I nie tylko o zgromadzenia tu idzie. Z jednej strony mamy puste stoki, za to tłumy na Krupówkach. Zamknięte hotele i restauracje, za to otwarte galerie handlowe. Puste są sale weselne, za to mamy pełną galę na uroczystościach rocznicowych Radia Maryja. Dlaczego zatem ludzie mieliby zachowywać się odpowiedzialnie, skoro rząd  postępuje niekonsekwentnie i chaotycznie? Skoro jednym na coś przyzwala, a innym zakazuje? Ubiegłorocznym lockdownem w pierwszej fazie pandemii kierował przynajmniej jakaś logika. Otwarte było tylko to, co zapewniało nam minimum spokojnej egzystencji. Sklepy spożywcze, apteki, drogerie… A co było jesienią? Zamknięto cmentarze, za to pozostawiono czynne kasyna. Czy jest w tym jakiś sens?   

I w tym z lekka przypudrowanym bałaganie, podobnie jak w ubiegłym roku, wszyscy wyczekują wiosny. Wtedy znów zapełnią się parki, bulwary i deptaki. Ludzie na chwilę przestana zaprzątać sobie głowy covidem, a premier będzie w nas wlewał otuchę, każąc cieszyć się wypoczynkiem, słońcem i piękną pogodą, jakby kolejna jesień nie miała nadejść. Tyle że prawdopodobnie nie odpowie nam na pytanie, co dalej z epidemią. Czy znowu od września lub października zamknięte zostaną szkoły, uczelnie, puby, restauracje, hotele, sale fitness? A wtedy znowu z jakiegoś powodu ludzie wyjdą na ulice i zaczną wołać do policjantów: „Do budy, kundle!”.

Radosław Gajda

Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    Zgierzanin - niezalogowany 2021-02-07 22:49:28

    Ciekawe że wszystkowiedzący były "funkcjonariusz" PIS-u zna się na wszystkim. Jak sie w końcu dorwie do władzy to będzie nam organizował życie. Bo On wszystko wie najlepiej...

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do