
Partie polityczne są bez wątpienia fundamentem państwa demokratycznego. Obecnie nie cieszą się jednak dużym zaufaniem społecznym. 98% Polaków nie należy do żadnej partii. Wielu angażuje się w życie polityczne poza systemem partyjnym. Rzesza bezpartyjnych społeczników i aktywistów jest coraz większa. Część świadomie wybiera bezpartyjną ścieżkę działalności publicznej, porzucając aparat partyjny.
Z Januszem Krakowianem – samorządowcem,byłym radnym gminy Poczesna pod Częstochową, radnym powiatu częstochowskiego,radnymsejmiku województwa śląskiego,przez dwie kadencje wicestarostą częstochowskim i byłym członkiem Platformy Obywatelskiej, specjalnie dla MWS rozmawia Marcin Maranda.
Odszedłem z partii. Jestem bezpartyjny.
Marcin Maranda: Byłeś członkiem Platformy Obywatelskiej. Opuściłeś partię u szczytu jej władzy i popularności. Dlaczego?
Janusz Krakowian: To prawda. Byłem członkiem PO w zasadzie od jej powstania. Pełniłem nawet w PO różne funkcje. Byłem przewodniczącym jej struktur powiatowych a nawet członkiem rady krajowej. Rezygnację z członkostwa złożyłem 2 kwietnia 2015 roku w czasie kiedy poszukiwano tej słynnej ciężarnej zakonnicy, którą miałby przejechać na przejściu dla pieszych B. Komorowski aby przegrać wybory. Dlaczego? Bo moim zdaniem PO stała się partią władzy a nie partią z jakimś pomysłem. Wtedy do PO przyjęto wiele osób działających wcześniej w innych partiach, od lewa do prawa. Pamiętam, że kiedyś z moim kolegą pojechaliśmy na posiedzenie Rady Krajowej i po wejściu na salę zapytałem go, czy nie pomyliliśmy sali, bo było tam mnóstwo ludzi z PiS i SLD. Stwierdziłem, że to już nie dla mnie. Wolę jak ludzie się jednoczą wokół jakiegoś pomysłu a nie wokół władzy.
A pamiętasz powody dla których wstąpiłeś do PO?
Bo to kiedyś fajna partia była. Naprawdę. Mieliśmy pomysły na gospodarkę, uspołecznienie polityki przez wprowadzenie okręgów jednomandatowych. Mieliśmy uwalniać energie Polaków. Ale jak się okazało, tylko mieliśmy. Ja wiem, że wszystkiego zrobić się nie da, ale za dużo było tego „mieliśmy”. Poza ty, uważam, że PO stała się partią wodzowską a więc niedemokratyczną. Pewnie nie aż w takim stopniu jak PiS ale jednak. A jeśli tak, to każdy powinien zadać sobie pytanie, czy jakikolwiek kraj może być demokratycznie rządzony, skoro rządzi nim partia, która sama jest zarządzana w sposób niedemokratyczny.
Od dłuższego czasu sympatie polityczne kierujesz w stronę obywatelskich i niezależnych inicjatyw. Angażowałeś się w ruch Pawła Kukiza, wspierasz Bezpartyjnych Samorządowców, w ostatnich wyborach głosowałeś na Szymona Hołownię. To kwestia niesmaku jaki pozostał po Platformie, czy raczej wybór pozytywny?
Myślę, że głownie dlatego, że widzę czym stały się w Polsce partie polityczne. Wszystkie bez wyjątku. To wyjątkowo, moim zdaniem, twory antydemokratyczne, które zawłaszczają państwo. Nie dość, że są finansowane przez państwo, czyli przez nas-podatników, to jeszcze przejmują całe obszary gospodarki, traktując państwo jako wyborczy łup. Również stamtąd czerpią nieuzasadnione korzyści.Kraj staje się własnością partyjnych szefów i to oni decydują o wszystkim uznając, że to oni i tylko oni maja rację i w związku z ty, powinni mieć monopol na władzę. Tymczasem tak nie jest. W starożytnych Atenach – ojczyźnie demokracji – wymyślono mechanizm zabezpieczający demokrację przed absolutystycznymi ciągotami. To się nazywało sądem skorupkowym )z grecka ostracyzmem,dziś tego słowa używa się w zupełnie innym kontekście). Ateńczycy w głosowaniu wskazywali osobę, która ich zdaniem zagraża demokracji. Ktoś, kto uzyskał największą liczbę głosów był wypędzany z Aten na dziesięć lat. A my nie możemy odwołać w głosowaniu żadnego posła czy senatora a nawet radnego choćby nawet okazał się największym łobuzem. Tu warto przypomnieć akcję 4 razy TAK, a więc między innymi zniesieni immunitetu i wprowadzenie okręgów jednomandatowych. Kolejne mieliśmy.
Prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski powiedział niedawno: - Jeżeli ktokolwiek narzeka na partię polityczną, to mam jedną odpowiedź: zapisujcie się masowo i zmieniajcie partie polityczne, żeby były bardziej otwarte, demokratyczne, uśmiechnięte.
Szczerze mówiąc moja pierwsza reakcja była taka jakbym przeżywał swojego rodzaju déjà vu. Pamiętam w latach siedemdziesiątych, kiedy mieszkałem w akademiku na Kickiego w Warszawie, usunięto z akademika czterech studentów za działalność opozycyjną (oficjalnym powodem było zakłócanie porządku publicznego). Władze chciały to zrobić rękami studentów. Zwołano zebranie mieszkańców akademika i okazało się, że zdecydowana większość była przeciw ich wyrzuceniu z akademika. Dyskusja była naprawdę ostra. Powszechnie krytykowano wtedy jedynie słuszną partię a jeden z jej obrońców, także student (później chyba nawet był w KC) na krytykę ówczesnej przewodniej siły narodu mówił, że jeżeli uważamy, że partia jest taka zła to wstępujmy do niej i zmieniajmy ja od środka. Bzdury, typowo partyjniackie myślenie. Do wszystkich partii w Polsce należy mniej niż 2% społeczeństwa. Naprawdę poza partiami jest bardzo dużo miejsca na przeróżną działalność. Trzeba im tylko zapewnić takie same warunki jakie zapewniły sobie partie.
Czy przez pryzmat swoich partyjnych doświadczeń jesteś w stanie zdefiniować zespół przypadłości charakterystycznych dla wszystkich polskich partii politycznych po 1989 roku?
System wyborczy jaki nam partie zafundowały nie sprzyja ich demokratyzacji, a wręcz utrwala ich wodzowskie charaktery. Jest wódz i wokół niego dwór. Jeśli jakaś partia już się tak zgra, to na jej miejsce powstaje nowa albo raczej stara się przepoczwarza w „nową”. Ale wodzowie pozostają. Zwróć uwagę na fakt, że od 1989 nie ma w Polsce już ani jednej partii politycznej, które wtedy istniały. Wodzowie jednak ciągle są ci sami. Kto rządzi dziś sejmem? Ci sami ludzie co wtedy. Te same twarze, już podstarzałe ale ciągle te same. PZPR-SDRP-SLD, PC-AWS-PiS, KLD-UW-PO itd. itp. A jeśli pojawi się coś nowego, nieważne z której strony sceny politycznej, jest skutecznie - jak do tej pory - „flekowane” solidarnie przez wszystkich. Zwróć uwagę na to co stało się z Samoobroną, Ruchem Palikota, Nowoczesną czy ostatnio z Wiosną. Nie wdając się w dyskusję na temat wartości jakie te formacje prezentowały, wszystkie były jednak tworzone przez ludzi, którzy wcześniej z polityką nie mieli wiele wspólnego. To samo dziś dzieje się wokół Szymona Hołowni. Kiedy okazało się, że jest w stanie wejść do drugiej tury, PiS zgodził się na wymianę kandydata PO. Zwolennicy Hołowni zostali okrzyknięci „żółtą zarazą” a sam Hołownia był bezczelny kandydując na urząd prezydenta. Dziś Hołownię oskarża się o przegraną Trzaskowskiego, a jeśli wierzyć sondażom to w drugiej turze na A. Dudę głosowało 51,5% wyborców Bosaka, 23,3% Kosiniaka-Kamysza, 15,8% Biedronia i tylko 14,5% Hołowni. Starzy parlamentarni wyjadacze cały czas dbają o swoje poletko, zagospodarowane na początku lat 90-tych. Tak jest w parlamencie tak jest w partyjnych strukturach. Kiedyś w prywatnej rozmowie, kiedy rządziła w Polsce PO, Stefan Niesiołowski powiedział mi, że musimy dbać o PiS, bo wiemy kto to jest, a jak powstanie coś nowego, to nie będziemy wiedzieli z kim mamy do czynienia. Czy coś się zmieniło? W samych partiach jest dokładnie tak samo, każdy pilnuje, by mu pod nosem nie wyrosła konkurencja.
Z drugiej strony, poza partiami politycznymi, w życiu publicznym funkcjonują ruchy miejskie, społecznicy, bezpartyjni samorządowcy i różnego rodzaju aktywiści. Z jakiegoś powodu ci ludzie urządzają swoje życie publiczne poza partiami politycznymi.
To prawda. Tak się dzieje w samorządach i to raczej w samorządach niższego szczebla. W sejmikach o to jest dużo trudniej. Im „dalej” od wyborcy tym o to trudniej choć nie jest to niemożliwe. Gminy i powiaty są dziś ostoją ruchów obywatelskich. Nawet w wielkich miastach takie ruchy mają swoje znaczenie. Oczywiście dalsza polaryzacja i umacnianie się obecnego duopolu partyjnego nie sprzyja rozwijaniu się ruchów obywatelskich.
W ostatnich wyborach do Senatu obserwowaliśmy ciekawą tendencję. Bardzo dobre wyniki osiągali kandydaci spoza frontu walki PiS – AntyPiS. Analizując choćby częstochowski rynek polityczny, w mieście kandydat Koalicji Bezpartyjni i Samorządowcy uzyskał ponad 17% poparcia, a w regionie dwaj niezależni kandydaci zebrali blisko 19%.
Nieustannie widać próby przebicia się przez ten zabetonowany układ partyjny przez ludzi spoza głównego nurtu. Czasem to się udaje. W senacie jest formalnie czterech senatorów niezależnych. To niewielu ale już coś. Ordynacja wyborcza do senatu a więc wybory w okręgach jednomandatowych temu zjawisku sprzyja. Póki co jednak ta tendencja jest skutecznie hamowana przez rosnącą polaryzację między PiS a anty-PiS. Jestem przekonany, że ten podział jest podsycany celowo, by nie dopuścić do polityki nowych ludzi, nie związanych partyjną dyscypliną. W gminach i powiatach, gdzie swoich radnych znamy bezpośrednio a więc bardziej liczy się nazwisko a nie szyld partyjny te procesy udają się zdecydowanie częściej.
Partie polityczne są istotą systemów demokratycznych. Mam wrażenie, że w obecnej sytuacji w Polsce zniechęcenie do dwóch największych partii politycznych w mniejszym stopniu wynika z braku akceptacji ich programu, a z powodu jałowych i drugorzędnych sporów politycznych. Czy to jest tak, że ten elektorat trzeciego wyboru spoza nurtu PiS – AntyPiS uważa, że poza zepsutym duopolem są ludzie, którzy lepiej poprowadzą polskie sprawy?
Myślę podobnie. Wiele sporów jest sztucznie wyolbrzymianych i podsycanych. To sprzyja rosnącym podziałom i wielu wyborców uważa, że głosowanie na kogoś spoza obecnego układu jest marnowaniem głosu. Ta teza jest skutecznie lansowana przez polityków i media, które w dużej części stały się także stroną walki politycznej. To bardzo niedobrze. Przecież nie jest tak, że kto nie jest z nami- jest przeciwko nam. Możemy a nawet powinniśmy się różnić. Każdy z nas jest przecież oddzielnym bytem, ale to nie oznacza, że musimy być wrogami.
Kiedy Polacy już uwierząbezpartyjnym ruchom, to na przeszkodzie stanie ordynacja wyborcza, brak pieniędzy na kampanię, brak zaplecza medialnego… Próg wejścia na rynek ruchów obywatelskich jest bardzo wysoki. Czyli co, missionimpossible?
Kiedy w latach osiemdziesiątych zaczynałem swoją pracę zawodową, wiele razy dyskutowaliśmy z moim ówczesnym szefem o realnym socjalizmie w jakim przyszło nam żyć. Na końcu każdej takiej dyskusji obaj dochodziliśmy do wniosku, że delikatnie mówiąc otaczająca nas rzeczywistość jest do niczego. Żeby to jednak zmienić musi upaść ZSRR, ale żeby ZSRR upadł musi być wojna a tej lepiej, żeby nie było. I co? Dziś niema ani ZSRR, ani Armii Czerwonej w Polsce i nie ma też realnego socjalizmu. A wojny jednak, na całe szczęście, nie było. Nie ma więc rzeczy niemożliwych. Samo jednak nic się nie zrobi. Nikt tego też nie zrobi za nas. Trzeba więc drążyć tę skałę. Kiedyś te kamienie runą jak śpiewała Krystyna Prońko. Przed nami sporo pracy. Ludziom trzeba tłumaczyć o co w tym wszystkim chodzi. Mamy fatalną ordynację wyborczą niezgodną zresztą z konstytucją. Konstytucja mówi, że wybory do sejmu są równe i proporcjonalne. A gdzie ta równość, skoro partie polityczne mają ogromne przywileje?A gdzie ta równość, skoro w jednym okręgu wyborczym wybiera się 20 posłów a w innym tylko siedmiu? A gdzie ta proporcjonalność skoro są progi wyborcze faworyzujące duże ugrupowania i skutecznie blokujące mniejsze ugrupowania?
…ale zanim zderzymy się z problemem wysokiego progu wejścia na rynek polityczny, trzeba skutecznie przeprowadzić proces konsolidowania środowisk bezpartyjnych. I tu wystąpią takie problemy jak:
Głównie to ordynacja wyborcza, która skutecznie blokuje dostęp do ław poselskich mniejszym organizacjom nie mówiąc już o osobach indywidualnych. Wymagana ogromna liczba podpisów poparcia, obecnie już tylko pustych list wyborczych, bez żadnych nazwisk, za to z nazwiskami, adresem i peselem popierających ( a gdzie ustawa o ochronie danych osobowych). Finasowanie z budżetu tylko partii politycznych a stowarzyszeń już nie. Czasem też niechęć różnego rodzaju społeczników, samorządowców do tzw. wielkiej polityki. Ja od zawsze twierdzę, że polityka jest dokładnie taka, jacy są ludzie, którzy ją uprawiają. Zawsze możemy wybrać lepszych albo i samemu stanąć w szranki. Do tego trzeba się jednak zjednoczyć, bo tylko wtedy można stworzyć realną siłę.
Przyjmijmy, że mamy już za sobą proces konsolidacji środowiska, udało się przeskoczyć próg wejścia na rynek. Zostaje jeszcze przekonanie wyborców. Dlaczego, albo inaczej, kiedy „Bezpartyjni” mogą być dla wyborców atrakcyjni? Dlaczego Polacy mieliby uwierzyć, że obywatelski, bezpartyjny ruch mógłby lepiej pokierować sprawami naszego kraju?
Przede wszystkim powinniśmy przestać być anty. Anty-pisem czy anty-platformą. Powinniśmy pokazać, że można się różnić ale razem iść wybrana drogą, bo przecież nie musimy zgadzać się we wszystkim. Wystarczy, że znajdziemy takie rzeczy, które nas łączą i które możemy realizować razem. Szanujmy naszą różnorodność i czerpmy z niej korzyści. Dwie rzeczy, w moim przekonaniu, powinny być jednak podstawowe. Realne uspołecznienie polityki poprzez wprowadzenie okręgów jednomandatowych oraz realne poddanie się osądowi społecznemu w każdej chwili, poprzez zniesienie immunitetu i możliwość odwołania posła czy radnego w drodze referendum. To byłoby z korzyścią także dla samych partii politycznych, bo z pewnością wpłynęłoby na ich demokratyzację.
Wierzysz, że uformuje się merytoryczna i skuteczna alternatywa dla politycznego duopolu niszczącego, w mojej opinii, życie publiczne w naszym kraju?
Wierzę, że tak. To jednak wymaga czasu. Przede wszystkim musimy nauczyć się samodzielnie myśleć. Nie możemy czekać aż ktoś za nas cokolwiek zrobi. Nauczeni jesteśmy, przynajmniej spora część mojego pokolenia, że za nas decyduje państwo. To jest dość wygodne, bo uwalnia nas od odpowiedzialności za nas samych. Zawsze też znajdziemy alibi i winnego naszych niepowodzeń. Tak zostaliśmy wychowani. Te przekonania część z nas przekazało młodszym ale coraz częściej dochodzi do głosu młode pokolenie wychowane już w duchu wolności i konkurencji. Zmiany pokoleniowe są nieuniknione. Jeśli nie wyborcy to natura je wymusi. A ponieważ nie wiemy, czy nowi nie okażą się większymi cynikami od współcześnie rządzących niezbędne są bezpieczniki demokracji, swoiste sądy skorupkowe, o których mówiłem wcześniej.
Dziękuję za rozmowę.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie