Ł. Zakrzewski: Samorząd to wspólnota - nie bójmy się zaufać!

MWS
09/10/2020 05:25

Szanowni Państwo,

Reklama

 

Mazowiecka Wspólnota Samorządowa współpracuje również z działaczami samorządowymi z terenu całej RP. Artykuł popełnił Łukasz Zakrzewski - bezpartyjny radny z Giżycka (woj. warmińsko-mazurskie), koordynator Bezpartyjnych Samorządowców  w wyborach do Sejmu RP w okręgu nr 35.

 

Zachęcam do ciekawej lektury - Dominik Łężak (rzecznik MWS).

Tytuł: Samorząd to wspólnota - nie bójmy się zaufać!

Samorząd to wspólnota! Jest to niesłychanie popularne hasło, powtarzane wielokrotnie na samorządowych konferencjach. Czy jednak odzwierciedla rzeczywistość? Myślę, iż wszyscy czujemy, że nie do końca. Jak rzadko bowiem widzimy mieszkańców na sesjach rad, albo jak często słyszymy o skandalicznych decyzjach lokalnych władz. Niestety, ale wielu samorządowców odgradza się od swoich mieszkańców szczelnym murem „zamkniętej twierdzy”. Z kolei mieszkańcy gmin widząc to, niechętnie próbują to zmienić. Powstaje zaklęty krąg braku zaufania do siebie i niemocy wobec lokalnych włodarzy.

Jak można byłoby to zmienić? Odpowiedzią na te pytanie może być wprowadzenie w każdej gminie w Polsce jak najdalej idących mechanizmów partycypacji lokalnej społeczności w podejmowaniu decyzji. Podstawą takiej tezy jest przeświadczenie, że nikt nie będzie się angażował w sprawy gminy, jak nie będzie widział efektów swojej pracy. Jeżeli zacznie z kolei dostrzegać efekty swojej pracy, jeszcze mocniej zaangażuje się w te sprawy. Co ciekawe, parlament polski dał niedawno interesujące narzędzia do przełamania tej sytuacji, w postaci ustawy ze stycznia 2018 r. o zmianie niektórych ustaw w celu zwiększenia udziału obywateli w procesie wybierania, funkcjonowania i kontrolowania niektórych organów publicznych. Ustawa ta wprowadziła kilka wdzięcznych instrumentów współuczestniczenia mieszkańców w procesie lub kontroli decyzji w polskich samorządach. Skupię się na dwóch, chyba najbardziej spektakularnych, tzn.:  obywatelskiej inicjatywie uchwałodawczej oraz budżecie obywatelskim.

Obywatelska inicjatywa uchwałodawcza jest odpowiednikiem obywatelskiej inicjatywy ustawodawczej na poziomie gmin. Podobnie jak w przypadku tej drugiej zakłada konieczność powołania komitetu oraz zebrania określonej liczby podpisów. Warte uwagi jest jednak to, że w ustawie brak informacji o limicie czasu na zebranie podpisów oraz fakt, że projekt uchwały złożony przez komitet mieszkańców nie może być schowany do „szuflady” czy też „zamrażarki” przewodniczącego rady gminy, a musi być poddany pod głosowanie na najbliższej sesji rady. Budżet obywatelski jest z kolei formą konsultacji społecznych, w ramach których mieszkańcy w bezpośrednim głosowaniu decydują corocznie o części wydatków budżetu gminy. Zadania wybrane w ramach budżetu obywatelskiego zostają uwzględnione w uchwale budżetowej gminy. Rada w toku prac nad projektem uchwały budżetowej nie może usuwać lub zmieniać w stopniu istotnym zadań wybranych w ramach budżetu obywatelskiego.

W przypadku obydwu instrumentów niezbędne do prawidłowego ich funkcjonowania jest podjęcie uchwał rad gmin, rad powiatów i sejmików województw regulujących dokładnie ich zasady. Jest zatem konieczne jak najszybsze podjęcie regulacji w tym względzie we wszystkich jednostkach samorządu terytorialnego w Polsce.

Warto tu podjąć polemikę z nieuzasadnionymi obawami i mitami związanymi z demokracją bezpośrednią krążącymi w Polsce wśród samorządowców.

Najczęściej powtarzanym argumentem przeciwko demokracji bezpośredniej jest teza, iż zbiorowość ludzka składająca się z osób o różnym poziomie przygotowania merytorycznego nie potrafi podejmować trafnych decyzji. Eksperymenty społeczne temu przeczą. Do historii przeszła sonda ze słoikiem pełnym żelków, który pokazywano różnym osobom z różnych środowisk społecznych z prośbą o wskazanie prawdopodobnej liczby żelków w nim się znajdujących. Po podliczeniu średniej arytmetycznej ze wszystkich wskazań wychodziło liczba bardzo mocno zbliżona do faktycznej liczby żelków w słoiku. Jeżeli zatem przedstawimy zbiorowości ludzkiej wiedzę taką, jak przedstawia się obecnym decydentom, efekt ich decyzji nie musi być gorszy od decyzji pojedynczego decydenta.

Nie mogę się również nadziwić społecznemu faktowi, iż pomimo tego, że pozwala się społeczeństwu dokonywać wyboru swoich przedstawicieli, którzy podejmują decyzje w ich imieniu, tak często odbiera się jej prawo do bezpośredniej decyzji bez udziału tych przedstawicieli.

Koronny argument za tym że demokracja bezpośrednia raczej służy społeczeństwu niż mu szkodzi, daje również ustrój Szwajcarii, powszechnie uważanej za jedno z najbardziej rozwiniętych państw świata, gdzie powszechne są referenda, podczas których mieszkańcy kontrolują pracę swoich przedstawicieli.

Przyznam się również osobiście, że wspólne podejmowanie decyzji z mieszkańcami, jest spełnieniem dla mnie idei służby i pokory wobec nich samych. Jako radny czuję się wynajętym specjalistą przez mieszkańców swojej gminy do podejmowania za nich szybko niezbędnych decyzji do sprawnego funkcjonowania gminy. Mając jednocześnie świadomość swojej naturalnej niedoskonałości jako człowieka, udział społeczności gminy w podejmowaniu decyzji jest dla mnie bezpiecznikiem przed podjęciem, w sposób całkowicie niezamierzony, ewentualnie złej lub szkodliwej decyzji dla swojej gminy.

Zachęcam wszystkich samorządowców do podobnego postrzegania swojej misji i jak najszybszego wprowadzenie w życie wyżej wymienionych procedur. Nie bójmy się zaufać sobie nawzajem! Stańmy się w końcu prawdziwą wspólnotą!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do