
Z wielu stron (także ze strony Radosława Gajdy) słychać pochwałę rządu w zakresie zarządzania kryzysem na granicy. Dziwi to niezmiernie – bo rząd zepsuł wszystko co się dało i skutki tego możemy gołym okiem obserwować. Kryzys jest katastrofalny i się pogarsza. Jak można stwierdzić, że działania rządu są właściwe jest po za zakresem mojego pojmowania.
Rząd stwierdził, że odpowie ostro, a ta ostra odpowiedź zatrzyma Łukaszenkę i falę migrantów. Tymczasem zamiast kilkudziesięciu osób na granicy mamy kilka tysięcy i przynajmniej kilka zgonów. Rzeczywiście porażający sukces polityki państwa.
Nie twierdzę, że sytuacja jest prosta, ale właściwe podejście wymaga prostej analizy motywacji wszystkich zaangażowanych stron. To daje możliwość zaplanowania działań obronnych tak by koszty dalszych działań przekraczały korzyści.
Dwie grupy, które tu są istotne to migranci i reżim Łukaszenki – przy czym ten drugi jest tu oczywiście siłą sprawczą.
Celem Łukaszenki jest wywołanie kryzysu u sąsiadów, którzy wspierają białoruską opozycję – tak by w przyszłości tego nie robili. Postanowił zdestabilizować je za pomocą migrantów, których importuje głownie z krajów arabskich. Są oni stamtąd przewożeni i wysyłani na granicę – ostatnio w eskorcie uzbrojonych ludzi z psami. Są wysyłani na zasieki i nie mają możliwości odwrotu.
Fundując trochę biletów lotniczych i ponosząc koszty niewielkiej operacji logistycznej naraża nas na miliardowe koszty, destabilizację i moralny dylemat (dla niektórych, bo nie dla władzy) co z uwięzionymi na granicy zrobić.
W oczywisty sposób będzie on to robił tak długo jak długo przy małych kosztach mocno nam dokuczy. Jego nie obchodzi jak ostro Straż Graniczna traktuje migrantów. Z jego perspektywy – im gorzej tym lepiej dla niego. Każda zmarznięta matka z dzieckiem, już nie wspominając o ciałach dzieci to PRowy uzysk i tym większe napięcie w Polsce. Polska współodpowiedzialność za to nieszczęście to miód na serce Łukaszenki. Dlatego właśnie strategia rządu tak spektakularnie nie wypaliła, a migrantów jest co raz więcej – nie zniechęca bowiem ona głównego prowodyra, a wręcz jest mu na rękę.
By tą sytuację zakończyć trzeba ją uczynić kosztowną dla Łukaszenki – nie dla migrantów. A to można zrobić jedynie za pomocą międzynarodowych sankcji. Sankcje zaś można uzyskać angażując w sytuację jak najwięcej międzynarodowych organizacji i mediów. Powinniśmy zaprosić na miejsce reporterów ze wszelkich wiodących agencji i gazet – jeśli trzeba nawet opłacić ich pobyt. No i koniecznie zaprosić szeroki przekrój mediów z Bliskiego Wschodu by zahamować napływ u źródła (ale o tym więcej później).. Tymczasem jaśnie nam panujący rząd postanowił wyrzucić z miejsca zdarzenia wszystkich dziennikarzy – odcinając światową i krajową opinię publiczną od informacji, a jednocześnie pozostawiając możliwość kształtowania przekazu medialnego Łukaszence.
No ale oczywiście wpuszczenie na miejsce mediów uniemożliwiłoby znęcanie się nad znajdującymi się tam migrantami – co wyraźnie przypada do gustu rządzącym i części ich elektoratu. To znęcanie nie dość, że moralnie obrzydliwe i odległe wszystkiemu co polskie, jest kont-produktywne.Zamiast tego powinny powstać zaraz przy granicy obozy dla migrantów,gdzie byliby odstawiani. Obozy powinny być stworzone pod auspicjami ONZ I UE z pełnym dostępem organizacji pomocowych. To zakończyłoby bezsensowne cierpienia i okrucieństwo. Jednocześnie jednak migranci tam odstawieni postawienie byliby przed pełną procedurą azylową dla chcących złożyć wniosek i deportacji dla całej reszty. Komunika musi być jednak jasny – nie ma szybkiej ścieżki do Niemiec, a jedynie lata w obozie dla uchodźców. To komunikat, który musi ponieść Al Jazeera i media arabskojęzyczne by zniechęcić do wycieczki na Białoruś.
Równolegle nasz rząd musiałby prowadzić na forum UE i ONZ intensywny lobbing w celu obłożenia Białorusi kolejnymi sankcjami. Nawet przy konflikcie z UE można by się spodziewać solidarności w tym zakresie. Więcej mógłby to być punkt przełamania impasu w naszych stosunkach – nic tak nie jednoczy jak wspólny cel i częsta komunikacja. Tymczasem nasz rząd nie chce wpuścić na granicę nawet Frontexu – organizacji powołanej do działania w takich sytuacjach – wzbudzając w UE niechęć (pomimo ciągle padających deklaracji wsparcia). Przy okazję można nękać Łukaszenkę na inne sposoby: choćby oferując wizy młodym Białorusinom – za każdego migranta na granicy stała wiza z prawem do pracy. Nam się wykształceni Białorusini na rynku pracy przydadzą, zaś masowe kolejki po wizy młodych będzie ciosem dla wizerunku reżimu.
Jak widać rząd zrobił wszystko na odwrót do tego co podpowiada logika, a skutki tego obserwujemy: eskalacja kryzysu, coraz bardziej bijąca w oczy nieudolność, zniechęcenie nawet pozytywnie nastawionych instytucji. Zadowoleni z tej sytuacji może wyrażać tylko ktoś komu podoba się bezsensowne okrucieństwo wobec słabych. Innych powodów do zadowolenia nie widzę.
dr Tomasz Kasprowicz
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Jedna drobna uwaga. Przerzucanie migrantów przez białoruso-polską granicę jest właśnie odpowiedzią Łukaszenki na sankcje zastosowane wobec Białorusi z wiązku z represjonowaniem tamtejszej opozycji. Pozdrawiam!
Bzdura, bo sankcje były w czerwcu a wzmożony ruch uchodzców na granicy z Białorusią był już w maju 2021.
"...oferując wizy młodym Białorusinom – za każdego migranta na granicy stała wiza z prawem do pracy. Nam się wykształceni Białorusini na rynku pracy przydadzą, zaś masowe kolejki po wizy młodych będzie ciosem dla wizerunku reżimu." Super pomysł. "Zadowoleni z tej sytuacji może wyrażać tylko ktoś komu podoba się bezsensowne okrucieństwo wobec słabych." Czyli przedstawiciele nacjonalistycznych bojówek.
Odpowiem jak Radio Erewań. Zgadza się. Sankcje zostały nałożone przez UE na Białoruś. Tyle że nie w czerwcu, a w październiku. I nie w 2021, lecz w 2020 roku. https://www.consilium.europa.eu/pl/policies/eastern-partnership/belarus/