
Najbardziej merytoryczny kandydat? Sławomir Antonik. Najbardziej kłotliwi i partyjni? Jak zwykle: Patryk Jaki i Rafał Trzaskowski. Reszta? Taka sobie. Krystyna Krzekotowska klękała przed kamerą. Marek Jakubiak opowiadał duby smalone o swojej rodzinie. Jan Potocki i Paweł Tanajno - lepiej zamilknąć. Janusz Korwin Mikke - bez zaskoczenia i bez sensu. Pozostali kandydaci nie budzili skrajnych emocji (w tym śmiechu), byli merytoryczni, ale jakby... zestresowani i nie przekonywujący!
Patryk Jaki:
- Warszawa się rozwija, ale samorząd nadal jest upartyjniony. Proponuję swoją rezygnację z członkostwa w partii i mam też rezygnację dla Rafała Trzaskowskiego. To jest właśnie test na wiarygodność. Czy Trzaskowski będzie prezydentem dla wszystkich, czy tylko prezydentem partyjnym? Samorząd musi być pragmatyczny, a nie ideologiczny, a ja będę hołdować wolności, której symbolem ma być Warszawa.
Rafał Trzaskowski:
- Warszawa powinna być dla wszystkich, a PiS ją dzieli i szantażuje mieszkańców. Rząd PiSu spycha mniejszości na margines! Tak być nie może. Musimy kontynuować też inwestycje infrastrukturalne, poprawić przede wszystkim jakość życia społeczności warszawiaków. Więcej parkingów, skwerów, domów opieki dla seniorów i pilotażowy program budowania wind.
Sławomir Antonik:
- Miasto jest miastem życia dla wszystkich. Musimy każdego przyjmować z należytą atencją. Każdemu można przypiąć łatę, że jest nie stąd, ale jest to niestosowne. Jako Bezpartyjni Samorządowcy funkcjonujemy wśród ludzi, widzimy ich problemy i słuchamy o nich. W Warszawie brakuje ludziom serca do zrozumienia problemów osób, które wiedzą, jak chcą żyć i nie trzeba im rozkazywać. Mamy za dużo wojny polsko-polskiej.
Więc jaka była ta debata? (Komentarz osobisty):
Nudna, jak flaki z olejem. Dlaczego? Bo znani nam główni kandydaci powtarzali wszystkie swoje wcześniejsze frazesy i nie zaprezentowali żadnej odkrywczej myśli. Jedynym momentem, który przez chwilę zbulwersował widzów, było oświadczenie Patryka Jakiego, że rezygnuje z przynależności partyjnej, żeby być… bezpartyjnym prezydentem Warszawy (?).
W tym momencie większej hipokryzji usłyszeć nie było można. Bo Jaki jest przecież kandydatem PiS, a zrezygnował z członkostwa w partii Zbigniewa Ziobry „Solidarna Polska”, która w ogóle się nie liczy w rozgrywce warszawskiej, bo nikt o niej tu nie słyszał. Za Jakim stoi Jarosław Kaczyński i każdy warszawiak wie o co biega. Zwłaszcza że straszył, jak wiele razy wcześniej, odebraniem pieniędzy Warszawie, jeśli nie zostanie prezydentem. Zgroza! Dla znękanych tą debatą telewidzów i warszawiaków, którzy mogą mieć - nie daj Boże - takiego prezydenta. Chyba by jednak oszaleli...
WP/AR
Fot. Youtube
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie