S. Piecyk: Polskie miasta są bezbronne, a wojna tuż, tuż!!

Czytam codziennie wiele serwisów informacyjnych, wypowiedzi politologów i ekspertów wojennych i niestety zdecydowana większość z nich twierdzi, że wojna Rosji z Europą jest pewna. Różnią się jedynie w ocenie kiedy ona nastąpi. Optymiści twierdzą, że wybuchnie za 4 – 10 lat, a pesymiści, że za 2-4 lata. Mój ulubiony ekspert od wschodniej problematyki Marek Budzisz, w swojej ostatniej książce „PAUZA STRATEGICZNA” (warto przeczytać) twierdzi, że wybuchnie ona za siedem lat, a ja twierdzę, że będzie miał rację jeżeli w tym czasie wybuchnie wojna o Tajwan.

Reklama

Najpierw wyjaśnię dlaczego wojna Rosji z Europą, a nie z NATO. Otóż wszystko na razie wskazuje, że prezydentem USA będzie ponownie Donald Tramp, a on wyraźnie twierdzi, że wycofa wojska z Europy, bo nie widzi interesu USA w utrzymywaniu ochronnego parasola nad Europą za amerykańskie pieniądze. W tym momencie można go zrozumieć, bo np. Niemcy zbudowały swoją potęgę gospodarczą na nadmiernej opiekuńczości USA. To nic, że wg Budzisza utrzymanie sił zbrojnych USA w Europie kosztuje zaledwie 36 mld dolarów, co stanowi zaledwie 4% budżetu Pentagonu (846 mld dolarów). Takie koszty mogłyby przejąć nawet same Niemcy, nie mówiąc o UE. Tramp uprawia politykę biznesową i tego tematu nie odpuści. Jego powiedzenie, że będzie nawet namawiał Putina do napaści na tych co nie płacą na zbrojenia co najmniej 2% budżetu jest porażające. To jest polityczny rozbój, aczkolwiek logiczny, no bo Tramp obserwują jak UE bezmyślnie wydaje dużo większe pieniądze na bardzo kontrowersyjną politykę ekologiczną, a Niemcy i Francja nie ukrywają, że mogą zastąpić USA w Europie, więc Tramp wpada w przedwyborcze emocje i plecie co na język wpada. Jedno jest u niego stałe, a mianowicie uważał i nadal uważa, że USA mają większe interesy w Azji, które są bardzo zagrożone i tam skieruje wysiłek militarny i finansowy. Oczywiście są głosy, że Tramp zmienia często zdanie i po wyborze na prezydenta może inaczej zdefiniować swoje interesy w Europie, ale straty powstałe z destrukcyjnych działań mogą być nieodwracalne. Jego obecne twarde weto w sprawie zablokowania 60 mld dolarów dla Ukrainy w nowej ustawie pomocowej dla zagranicy, nie da się wytłumaczyć potrzebami kampanii wyborczej, bo może spowodować nieodwracalne skutki wojny Rosji z Ukrainą i Putin odniesie kolejny sukces.

Przypominam , że przed pierwszym wyborem na prezydenta USA obiecywał, że w ciągu tygodnia rozwiąże problem z Koreą Północną i niedyskretnie zapowiadał, że owinie sobie wokół palca dyktatora Kim Dzong Una. Został prezydentem i w rezultacie tych nieudanych spotkań z Kimem, ten nakazał armii i przemysłowi zbrojeniowemu Korei Północnej przyśpieszenie przygotowań do wojny z USA i z ich sojusznikami. Dziś Kim jest największym dostawcą amunicji i rakiet dla Rosji w jej wojnie z Ukrainą. Podobnie jak wówczas tak i teraz Tramp twierdzi, że gdyby on był (zamiast Bidena) prezydentem USA, to by nie doszło do wojny Rosji z Ukrainą. Obiecuje także , że wojnę na Ukrainie zatrzyma w ciągu 24 godzin, a zakończy w dwa tygodnie. Przypominam więc, że to on podjął decyzję o zakończeniu wojny w Afganistanie i o wycofaniu wojsk amerykańskich i sojuszniczych (w ramach NATO), a prezydent Biden tylko bardzo nieudolnie wykonywał ostatnią fazę tej decyzji. Dzisiaj Talibowie mają w Afganistanie dużo większą władzę niż mieli ją przed inwazją USA.

Zważywszy na totalne przygotowania do wojny narzucone Rosji przez Putina, jestem prawie pewien, że do takiej wojny dojdzie w momencie rozpoczęcia inwazji Chin na Tajwan i równoległego wznowienia wojny pomiędzy Koreą Północną i Południową (co wg. Budzisza biorą poważnie pod uwagę wojenni stratedzy). Putin wojnę azjatycką wykorzysta, tym bardziej, że będzie do tego zachęcany przez Chiny (by europejska część NATO nie mogła się zaangażować w wojnę w Azji). Zatem do takiej wojny dojdzie na pewno, bo Chiny z Tajwanu nie zrezygnują, a Stany Zjednoczone zrezygnować nie mogą, niezależnie od tego kto będzie w owym czasie prezydentem USA.

 

 

Skoro tak, to dlaczego Polska nie przygotowuje ludności cywilnej do tej wojny?

Zwracam uwagę, że Rosja atakuje, głownie dronami i rakietami, tylko duże miasta, a mniejsze tylko wówczas, gdy w nich lub obok nich jest jakaś strategiczna infrastruktura. Zwracam też uwagę, że mimo znaczących strat materialnych dużych miast (wiele ruin) tętnią one nadal życiem, a straty wśród ludności cywilnej są naprawdę niskie. Ukraińcy zawdzięczają ten stan rzeczy dobrej obronie powietrznej, a także bardzo dobrej obronie cywilnej, swojej wielkiej dyscyplinie i dobrej organizacji.

Jak lecą drony i rakiety, to na kierunku ich lotu odzywają się syreny alarmowe w miastach, wszyscy dostają stosowne ostrzeżenia na telefony i wszyscy schodzą do schronów, których jest dużo. To nie tylko pozostałość po zimnej wojnie, ale to wynik przemyślanych działań władz Ukrainy po pierwszej wojnie z Rosją (2014r). Informuję przy okazji, że budowa schronów w wieżowcach i blokach – może i powinna być obowiązkiem developerów. Państwo i samorząd tylko je dostosowują do zaplanowanych funkcji. Ukraińcy znają plany schronów, wiedzą co robić i gdzie się udać. A jak rakieta lub dron uderzy w dom, to za chwilę zjawia się straż ogniowa, karetka pogotowia i oddziały wojsk terytorialnych, które zabezpieczają budynek, przystępują do przeszukiwania ruin, kierują ruchem, podejmują opiekę nie tylko nad rannymi, ale nad osobami niesprawnymi i starszymi. Nie widać żadnej paniki.

Pomyślcie o tym, co by się działo w polskich dużych miastach po wybuchu pierwszych dronów, a szczególnie latających na niskich pułapach rakiet manewrujących, które już udowodniły naszą przed nimi bezbronność. Z powodu braku schronów (tylko kilka stacji metra ma certyfikat schronów) ludność Warszawy rzuci się do panicznej ucieczki. Pojazdy uciekinierów zablokują wszystkie ulice i drogi dojazdowe. Straż pożarna nie będzie mogła dojechać do pożarów, a karetki do rannych. Wojska terytorialne, ani policja nie będą mogły bronić ograbianych banków, domów handlowych, sklepów, mieszkań, bo nie będą mogli się poruszać samochodami, a motocykli ani rowerów nie mają. A gdyby je zdobyli, to i tak nie wiedzieliby co robić, bo nie ma planów obrony cywilnej, bo one nie istnieją, bo nie ma ustawy o obronie cywilnej. Była, ale naiwni politycy tak uwierzyli w światowy trwały pokój, w cudowne działanie multi – kulti, w państwa bez granic, że obronę cywilną zlikwidowali i zaczęli likwidować swoje armie, a w tym czasie Putin zniewolił Czeczenię, zagrabił część Gruzji, część Ukrainy i dalej kontynuuje podbój Europy. Na razie jeszcze tylko w granicach dawnego ZSRR, ale to na razie.

Najbardziej głupio postępowała Polska i Niemcy (oni to robią nadal) z tym, że skoro rząd PO-PSL ustawiał obronę Polski na linii Wisły, to Putin (być może w porozumieniu z kanclerzem Schroederem ) pewnie to uwzględnił w swoich planach przywrócenia granic wielkiej Rosji. Tym bardziej, że dla Niemiec taka zmiana granic nie będzie problem. Oni i w takich warunkach urządziliby się dobrze od nowa, ale my …… szkoda gadać.

Czy mieszkańcy np. Warszawy zdają sobie sprawę ze swojej beznadziejnej sytuacji w przypadku wojny? Raczej rzadko który. W moim domu wysiadła kilkanaście dni temu pompa wodna (tak dla ciekawości z Grudziądza – pracowała bezawaryjnie 25 lat i siedem miesięcy). Hydraulik, który montował nową pompę w pewnym momencie odezwał się do mnie tak:

Ja do wojny z Rosją przygotowuje się od kilku lat. Kupiłem działkę 40 km od Warszawy i pobudowałem na niej taki skromny domek o powierzchni użytkowej 110m2. Mam tam agregat prądotwórczy, własną studnię z dobrą wodą, porządną piwnicę w której zamontowałem szafę pancerną. W niej trzymam trzy karabiny w tym jednego „kałacha” i trzy pistolety, bo mam dwóch synów. Raz w miesiącu jedziemy na strzelnicę i ćwiczymy strzelanie. Mam spory zapas amunicji i zapasy trwałej żywności, którą konsumujemy stosownie do terminów ważności i wymieniamy na świeżą. Jak jeździmy na działkę to trenujemy dojazd drogami prawie polnymi, by mieć alternatywne drogi dojazdowe w sytuacji, gdy spanikowana i bezbronna Warszawa zablokuje główne drogi dojazdowe.

Bardzo miły i sprawny fachowiec. Jak odjeżdżał to życzyłem mu, by nie musiał korzystać z tych przygotowań w warunkach wojny. Żeby nie zapeszyć – nie podziękował mi.

Stanisław Piecyk

Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    Seweryn - niezalogowany 2024-03-04 17:18:38

    Mam wątpliwości czy USA będzie walczyć o Tajwan. A może Chiny wejdą do Tajwanu w kilka dni a USA palcem nie kiwnie. Prawdopodobny jest też wariant, że USA się szybko dogadają mając przed sobą perspektywę wojny w której nie walczą za nich Ukraińcy lub inne narody tylko trzeba tam wysłać swoich żołnierzy. Dodatkowo licząc się z tym, że i na ich terytorium mogą spadać bomby. Polska na pomoc zachodu już liczyła, jak na tym wyszła to każdy wie. Jeżeli Niemcy po cichu dogadują się z Rosją, co powoduje, że my już na dzień dobry oddajemy wszystko do Wisły, to na UE też liczyć nie możemy. Pozostaje jedynie słuszne podejście, żeby znów nie ginąc za obce interesy i nie odbudowywać kraju drugi raz od nowa, oddać nie do Wisły ale do Odry. Wtedy Warszawa będzie piękna jak czeska Praga po wojnie. A Polacy nie będą przelewać krwi za innych, bo zawsze tak się kończy.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    STANISŁAW - niezalogowany 2024-03-05 14:38:41

    Z braku miejsca pominę bardzo bogatą historię Tajwanu. Muszę się ograniczyć do stwierdzenia, że w 2005 roku parlament Chin podjął uchwałę zobowiązującą rząd ChRL do użycia siły wobec Tajwanu, jeżeli będzie chciał zadeklarować niepodległość. Z tego powodu Tajwan (jeden z czterech gospodarczych tygrysów Azji ) jest dobrze zorganizowanym państwem bez formalnej, a nawet prawnej podstawy do tego by nim być. Jest bardzo ostrożny w prowadzeniu polityki wobec Chin (mimo coraz częstszych z ich strony prowokacji), podobnie jak USA i wszystkie państwa rozsiane wokół Chin. Za utrzymaniem obecnego stanu są przede wszystkim USA i one pierwsze żadnej wojny w Azji nie rozpoczną. Chiny to państwo pragmatyczne. W 2023r wyeksportowały do USA towarów za kwotę 537 mld USA, a eksport USA do Chin wyniósł zaledwie 154 mld USA. Nadwyżka Chin w obrocie z USA liczy się już w bilionach USD. USA starają się zmienić te relacje i tu jest zapalnik do wojny, bo jak Chiny stwierdzą, że bardziej się opłaca wypędzić USA z Azji, to wojna będzie.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do