W dniu 28 listopada 2014 jako obywatel, ale i szef sztabu Mazowieckiej Wspólnoty Samorządowej, złożyłem w Sądzie Okręgowym w Warszawie protest wyborczy przeciwko ważności wyborów .
Sprowadzał się on zasadniczo do dwóch zarzutów:
Naruszenie przepis art. 40 § 1 „Kodeksu wyborczego”, stanowiącego, iż „głosowanie odbywa się przy pomocy urzędowych kart do głosowania”.
Popełnienie przestępstwa przeciwko wyborom (art. 250 KK) poprzez wywieranie wpływu przez PKW na sposób głosowania wyborców wprowadzając ich w błąd informacją o sposobie ważnego głosowania.
Sąd Okręgowy (zgodnie z art. 393 kodeksu wyborczego) musi rozpoznać taki protest w ciągu 30 dni - czyli do 30 grudnia 2014 r.
Po tygodniu od wniesienia protestu (04.12.14) Sekretarz Sądowy wysłał do mnie w imieniu Sądu Okręgowego IV Wydziału Cywilnego "Wezwanie do uzupełnienia braków formalnych wniosku" o następujące dokumenty:
potwierdzenie, że składający protest Arkadiusz Urban w dniu wyborów figurował w spisie wyborców - a takiego dokumentu nie sposób uzyskać po dniu wyborów (!);
bagatela: 3585 kopii (!) wniosku dla tyluż obwodowych komisji wyborczych woj. mazowieckiego - czyli 14.342 strony A4 !!!
Oczywiście o takich załącznikach nie ma mowy w kodeksie wyborczym. A wszystko to należy dostarczyć w terminie 7 dni .
Żądanie dstarczenia 3586 kopii dla Obwodowych Komisji Wyborczych jest dość absurdalne i skutkować bezie wzywaniem na świadków członków Komisji? Jak Sąd sobie to wyobraża i czemu to ma służyć? Dziwi to zwłaszcza dziwi to w świetle złożonego przeze mnie 28 listopada 2014 r. Protestu Wyborczego, gdyż nie dotyczy on działań tych Komisji! Nie wspominając o siedmiu ryzach zadrukowanego papieru.
Powstaje oczywiście pytanie co Wysoki Sąd zamierza zrobić z tym materiałem w ciągu niespełna dwóch "świątecznych" tygodni,? Bo tyle pozostaje na rozpatrzenie wniosku!
Czemu to ma służyć? W jakim celu i na jakiej podstawie formalno-prawnej są te żądania?
Gdy przed laty siedziałem w PRL-u za działalność w ramach demokratycznej opozycji, nie przypuszczałem w najmroczniejszych więziennych snach, że gdy już ta demokracja nastanie, to przybierze ona takie kształty. Ponad 2,4 mln głosów nieważnych (co piaty głos!), a u zewsząd płynie słynne "Nic się nie stało!" I nie ma winnych i ma tak być dalej bo na najbliższe wybory nie da się zmienić. Nie da i już! I tak ma być! Petryfikacja takiego stanu rzeczy grozi istocie demokracji. Grozi przeniesieniu się debaty publicznej z forum parlamentarnego na ulicę. Próbki już mamy... Nie dopuśćmy do tego. Zmieńmy to na lepsze.
Komentarze opinie