Smalone duby Andrzeja Dudy

MWS
22/05/2024 18:26

Wszystkie nominacje, które zostały przeze mnie udzielone to była decyzja w każdym przypadku w szczegółach rozważona. A jeżeli chodzi o kandydata na sędziego, jeżeli te nominacje zostały dokonane, jeżeli przed Prezydentem Rzeczypospolitej, sędzia złożył ślubowanie sędziowskie, jest takim samym sędzią jak każdy inny sędzia. I wiecie państwo, mogę tylko pokiwać z politowaniem głową. Bo zdaje się, że dzisiaj tego różnicowania sędziów chce dokonywać to samo środowisko, które skwapliwie przyjmowało w szeregi sędziów III RP, sędziów z czasów PRL. I wtedy nie widziało w tym żadnego problemu.

Reklama

Powyższy cytat pochodzi z niedawnej wypowiedzi Andrzeja Dudy. Udzielił jej podczas pobytu w Katarze. I niestety trudno przyjąć założenie, że głowie naszej jakże umiłowanej ojczyzny dał się we znaki upał. Swoje słowa wypowiedział zapewne całkowicie świadomie. I bez wpływu wysokiej temperatury otaczającego powietrza. A że w Katarze potrafi być bardzo ciepło, wiem z doświadczenia, jak najbardziej własnego. Bywam tam bowiem dosyć często i regularnie. Wypowiedź Dudy została uzewnętrzniona za pomocą języka znajdującego się w dole głowy głowy państwa całkowicie świadomie i dobrowolnie. I tłumacząc z języka Dudy na polski, mamy rozumieć, że Duda żadnego komucha w życiu by na sędziego nie powołał. Tak w przeszłości, jak i w przyszłości i na wieki wieków, amen. Skoro nie powołałby najzwyklejszego sędziego sądu rejonowego, to tym bardziej sądu okręgowego. A już za żadne skarby świata sędziego Trybunału Konstytucyjnego. I tu niestety frywolna narracja musi się załamać. Aby to wyjaśnić posłużę się własnym przykładem. A czynię to naprawdę niechętnie. Jako że jestem w ocenie własnej, osobą skromną w stopniu cokolwiek umiarkowanym. A opiszę wyłącznie przymuszony okolicznościami. Na użytek dowodu na hipokryzję Dudy.

Historia owa, choć miała miejsce przed wielu laty, pamiętam ją bardzo dobrze. W lutym 1988 roku. Choć system gospodarczy i polityczny zdychał, komunistyczna bezpieka i aparat kontroli obywateli działały w miarę sprawnie, o czym mieliśmy się niedługo przekonać. Działałem razem z grupą przyjaciół w Konfederacji Polski Niepodległej. I umyśliliśmy sobie, że pojedziemy razem na ferie zimowe. Jeden ze starszych kolegów wpadł na pomysł przeprowadzenie podczas ferii kursów drukarstwa w technice matryc białkowych. Inny z kolegów miał organizacyjne kontakty w Jaśle i dowiedział się że koło tego miasta stoi wolny dom i możemy w nim zamieszkać. Pojechaliśmy tam w około dziesięć osób. Przed wyjazdem dostaliśmy z centrali KPN trochę konserw mięsnych z zagranicznych darów dla opozycji. Pojechaliśmy do Jasła. Jeden z liderów miejscowych struktur Solidarności, właściciel okazałego domu, przekazał nam klucze i opisał lokalizację. Na miejscu czekał na nas trzyizbowy drewniany dom, a koło niego sporo ściętego drewna do palenia w piecu i w kuchni do gotowania. Spędzaliśmy wówczas dni beztrosko na pieszych wycieczkach po Bieszczadach. Wieczorami rozmawialiśmy o tym jak wyobrażamy sobie wolną Polskę i co możemy zrobić aby choć odrobinę i na miarę naszych możliwości się do tego przyczynić. Odwiedzaliśmy również działaczy jasielskiej Solidarności w ich mieszkaniach. Nie mogło to umknąć uwadze miejscowej Służbie Bezpieczeństwa. Bez większego trudu zlokalizowali nasze miejsce pobytu i niezwłocznie przybyli do nas z niezapowiedzianą wizytą. Wizyta trwała wiele godzin. Przeszukano nasze plecaki. W moim znaleziono nielegalne wydawnictwa i jeśli dobrze pamiętam farbę drukarską. Dwóch funkcjonariuszy było wyraźnie pobudzonych i uradowanych. Chyba mieli mało sukcesów na swoim koncie skoro tyle nieskrywanej radości sprawiło im znalezienie kilku puszek farby, matrycy i kilku podziemnych gazetek. Byli również dosyć opryskliwi i mało uprzejmi. W przeciwieństwie do milicjanta, który siedział wyraźnie znudzony na starej wersalce. Gdy z wyraźnym trudem przepisywał moje dane osobowe z legitymacji szkolnej przekręcił moje drugie imię robiąc z Dominika Dominka. I tak się do mnie zwracał wyraźnie rozbawiony. Ja nie pozostawałem dłużny. Mówiłem mu, że jako przedszkolak marzyłem aby zostać strażakiem lub milicjantem. A rodzice i dziadkowie muszą być z niego bardzo dumni. On w to wszystko brał na poważnie kręcąc głową i mówiąc, że nie do końca jestem jeszcze stracony dla socjalistycznej ojczyzny. Ogólnie zrobiło się trochę sympatyczniej i mieliśmy nadzieję, że wszystko rozejdzie się bez większych konsekwencji. Niestety panowie z SB oznajmili, że trzy osoby, u których znaleziono nielegalne przedmioty do odwołania nie mogą opuszczać okolicy lecz oczekiwać na dalsze dyspozycje. Po kilku dniach odwiedził nas listonosz przynosząc wezwanie do siedziby SB w Jaśle. Rzeczywiście esbecy nie mieli w tym czasie wiele pracy, gdyż nadali sprawie nr 1/88, choć był już luty. Gdy zostałem wezwany na przesłuchanie w pomieszczeniu byli dwaj znani mi już panowie. Oznajmili, że w związku ze sprawą przyjechał z wojewódzkiego miasta Krosna ważny pan prokurator. I ten pan po chwili wymienił swoje imię i nazwisko. I brzmiały one Stanisław Piotrowicz. Choć jego gęba była mocno zarośnięta i kilkadziesiąt lat młodsza, zapewniam państwa, że to ten sam który leniuchuje dzisiaj w trybunale ulubionej kucharki Jarosława Kaczyńskiego.

Opisuję tą sytuację tylko po to, aby przedstawić na własnym przykładzie hipokryzję Dudy i jego wybiórczą pamięć. Skoro twierdzi bowiem, że każdą nominację w szczegółach rozważał, nie przeszkadzała mu przeszłość Piotrowicza. Przeszłość nagłośniona wcześniej w mediach. I to przy tak istotnej nominacji. Nie przeszkadzało mu że składa własną lewą ręką podpis pod kandydaturą elementu reżimowej struktury. Który był w przeciwieństwie tego co mówi gorliwym komuchem nie tylko w stanie wojennym ale aż do upadku systemu przemocy w Polsce. Duda prawdopodobnie uważa, że jemu najwyraźniej wolno więcej niż poprzednikom. I w swoim przekonaniu najwyraźniej trwa. Podobnie jak trwa w pełnieniu urzędu Prezydenta RP. Po wygraniu o włos nieuczciwej kampanii wyborczej, której uczciwość zatwierdziła nielegalna Izba Sądu Najwyższego. Mógłbym w tym miejscu o Dudzie napisać więcej, ale obiecuję uczynić to w kolejnym artykule.

Robert Małłek

Reklama
Aktualizacja: 22/05/2024 18:28

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do