
W numerze 75 gazety „SAMORZĄDNOŚĆ” omawiałem wojnę o żywność, jedną z wielu wojen światowych, które toczą się na naszych oczach, a my je bagatelizujemy, bo rozpoznajemy tylko jeden rodzaj wojny, wojny klasycznej: z bombami, pożarami, ruinami i trupami ludzi.
Z kolei w numerze 76 naszej gazety zacząłem omawiać światowe wojny ekologiczne i biologiczne, podając rażące przykłady z przeszłości, by udowodnić, że są one produktem ludzkiej głupoty.
Przypomnę z poprzedniego felietonu, że wojny te są trudne do zwalczania, bo często za szkodliwymi działaniami stoją silne organizacje gospodarcze, polityczne, a nawet przestępcze i w takich przypadkach przegrywamy, bo tu nie działa siła argumentów, lecz siła jest argumentem.
Tym co działają z czystej głupoty (czyli bez stosownej wiedzy) przypominam zasadę:
CZŁOWIEKU! Nie zastępuj przyrody! Nie poprawiaj jej! Możesz co najwyżej przywróć (jeżeli to jest możliwe) jej poprzedni naturalny stan, a ona sama rozwiąże swój i twój problem.
To jest mój apel, który zamierzam przypominać każdorazowo pisząc o ekologii, bo warto, bo trzeba, a teraz przechodzę do wydarzeń bieżących.
Jak przed majówką 2023 roku podała niemiecka prasa (m. innymi „Sueddeutsche Zeitung) Rosja zamierza powołać nowe międzynarodowe forum o nazwie Platforma Bałtycka, której celem będzie zajęcie się problemem zanieczyszczenia Bałtyku. To bardzo poważny i zaniedbany temat i należałoby tę inicjatywę mocno wesprzeć gdyby nie …. No właśnie.
Problem polega na tym, że pomysł ten podpowiedziały Putinowi jego tajne służby widząc w nim możliwość wyrwania Rosji z kleszczy izolacji narzuconej jej z powodu napaści na Ukrainę.
Wiedza ta pochodzi z dokumentu, który trafił do zachodnich służb specjalnych, które stwierdziły, że dokument ten jest prawdziwy i określiły, że jest to klasyczna operacja wpływania na wydarzenia poprzez urabianie opinii publicznej. Skuteczność tej metody została sprawdzona przy budowie rurociągów Nord Stream 1 i 2. Do życia powołano wówczas dużo stowarzyszeń biznesowych oraz grup dyskusyjnych, uzyskując tą drogą rosyjskich agentów wpływu.
Wszyscy chyba zdajemy sobie sprawę, że gdyby nie napaść Rosji na Ukrainę i właściwa reakcja Europy środkowej z Polską na czele, państw nadbałtyckich, Wielkiej Brytanii i USA - na ten fakt, to oba rurociągi wykonywałyby teraz swoją skrywaną misję uzależniania Europy, a szczególnie Polski i Ukrainy od Rosji i Niemiec. To byłby pierwszy rozbiór ekonomiczny Polski i Ukrainy pomiędzy tych dwóch partnerów, którzy w przeszłości dokonywali wspólnie rozbiorów na tych samych terenach i na tych samych narodach, lecz z wykorzystaniem siły militarnej. Ten rodzaj inwazji w XXI wieku już się nie opłaca, a często jest także niemożliwy. Teraz gospodarki coraz częściej zastępują armie, a pieniądze są skuteczniejsze w podbojach niż nawet najbardziej nowoczesna broń.
Chińczycy w Afryce mają zaledwie dwie symboliczne bazy wojskowe, a prawie cała środkowa Afryka jest już w ich władaniu. Próbuje ich naśladować Rosja i w krajach Afryki, gdzie nie weszły jeszcze Chiny, ma już pewne sukcesy.
Coraz częściej do podboju świata wielkie mocarstwa używają ekologii, oczywiście w ramach pakietów hybrydowych, bo bez udziału mediów, opłacanych organizacji społecznych, bez udziału polityków, służb specjalnych i ich agentur – sukcesów się nie osiągnie.
Wielki biznes i wielka polityka zawsze wygrywały z ekologią Ziemi, a my zwykli ludzie przegrywaliśmy i nadal przegrywamy walkę o własne interesy, nieświadomie wspierając działania naszych wrogów.
Przypomnę, że na początku rozwoju przemysłu samochodowego (początki XX wieku) podczas walki ze zbyt głośnym stukotem silników spalinowych, odrzucono jodynę do zwalczania tego zjawiska, jako domieszki do paliwa, bo była w produkcji zbyt droga. Odrzucono także alkohol jako składnik paliwa, który okazał się równie jak jodyna skuteczny w tłumieniu stukotu silnika, ale był zbyt łatwy w produkcji. Takiego rozwiązania nie można byłoby opatentować i zarabiać pieniędzy, bo znajomość produkcji alkoholu była powszechna. No więc firma ELCO wymyśliła ołów, a dokładniej czteroetylek ołowiu (TEL), bo pomysł ten nadawał się do opatentowania i dawał perspektywę sporego zysku.
Kiedy firma ELCO została kupiona przez General Motors, to wahających się klientów benzyny z ołowiem, przekonano rozpowszechnianym kłamstwem, że benzyna taka dodaje silnikom sporo mocy. Chwyciło! Kilkanaście lat później prawie 80% światowej produkcji benzyny zawierało ołów mimo, że wielu naukowców biło na alarm przypominając, że ołów jest od przeszło 3 tysięcy lat znany światu jako groźna trucizna. Odważni naukowcy z trudnością przebijali się do prasy ze swoimi argumentami, że wprowadzony do benzyny TEL jest bardzo niebezpieczny dla życia ludzkiego. Informacje te nie robiły żadnego wrażenia na decydentach, a tym bardziej na słabej opinii publicznej.
Gdy nadmierna śmiertelność i wielka zachorowalność w zakładach produkujących TEL stała się zbyt głośna, to wykorzystano korupcyjne wpływy na urzędników państwowych. W te brudne gry wciągnięto skutecznie nawet naczelnego lekarza USA. Producenci sami zwrócili się do niego o powołanie komisji by zbadała „plotki” o szkodliwym działaniu TEL na organizm człowieka. Sam fakt zwrócenia się korporacji o zbadanie szkodliwości ołowiu wykorzystano w mediach jako jej wielką i szczerą próbę zlikwidowania problemu. Toteż gdy komisja „wydała” oświadczenie, że ołów (TEL) jest szkodliwy tylko w produkcji (bo jego ofiar nie da się ukryć), to korporacja produkująca TEL ochoczo oświadczyła, że wykona wszystkie zalecenia komisji zwiększające bezpieczeństwo i higienę pracy w swoich zakładach. Prasa, dzięki bardzo wysokim opłatom reklamowym, piała z zachwytu nad rzekomo poważnymi i odpowiedzialnymi działaniami korporacji w zakresie likwidacji zagrożeń.
Skutki bezkarnego wykorzystywania ołowiu w spalanej benzynie okazały się dla ludzi, a szczególnie dla dzieci – fatalne. Wyrzucane przez silniki związki ołowiu, odkładały się na ulicach, trafiały do wody i tym samym do jedzenia, wisiały w powietrzu. Ponieważ ołów nie rozkłada się, więc wraz z rozwojem motoryzacji jego obecność we wspomnianych środowiskach rosła bardzo szybko. Badania medyczne wykazały, że jego obecność we krwi, powoduje w organizmie, szczególnie u dzieci – ogromne szkody.
U dzieci narażonych na działania ołowiu stwierdzono gorszą pracę komórek w mózgu, zanik substancji szarej w korze przedczołowej kontrolującej poziom agresji. U takich dzieci stwierdzono także niższy poziom inteligencji, nadpobudliwość i problemy z właściwym odbiorem impulsów.
Ta wiedza spowodowała, że zaczęto określać dopuszczalną normę obecności ołowiu we krwi. Jeszcze w latach 60-tych uważano, że dopuszczalna norma to 60 mikrogramów na litr krwi, ale dziś akceptowalny poziom ołowiu we krwi dzieci nie może przekroczyć 10 mikrogramów. Zatrważająca wiedza o szkodliwości ołowiu w benzynach nie powodowała właściwej reakcji. Dopiero restrykcyjne norm na emisję gazów cieplarnianych, narzucane producentom samochodów, spowodowały rezygnację z ołowiu w benzynie, bo powodował on niszczenie bardzo drogich katalizatorów.
Korporacje produkujące TEL nie poddały się. Swoje produkty skierowały do Trzeciego Świata. Jako ciekawostkę podam, że Wenezuela – jeden z największych dostawców ropy i paliw oraz innych produktów ropopochodnych w Ameryce Południowej, na własnym rynku sprzedaje nadal benzynę z dodatkiem ołowiu (TEL), bo jak ustalili dziennikarze, urzędnicy prezydenta Wenezueli i on sam, chętnie biorą pieniądze od amerykańskich producentów TEL za trucie własnego narodu.
W Afryce wenezuelski proceder jest jeszcze bardziej widoczny, a jego skutki są tragiczne. Niestety prawie cała Afryka jest skorumpowana. Chinom i Rosji to nie przeszkadza w robieniu interesów, a Zachód jest zajęty militarną wojną Rosji z Ukrainą, własnymi problemami ekonomicznymi i wojną na razie tylko ekonomiczną z Chinami i na ten fragment wojny ekologicznej i biologicznej nie zwracają uwagi i podejrzewam też, że nie mają chyba ochoty na wojaczkę w tym obszarze.
A tymczasem naukowcy wydają kolejne ostrzeżenie, że klimat na naszej planecie ulega zbyt szybkiemu ociepleniu, a winę za to ponoszą ludzie. IPCC (Międzynarodowy Zespół ds. Zmian Klimatycznych), w swoim raporcie nr 6 z 2021 roku stwierdził, że ogrzaliśmy ziemię o 1,5 stopnia Celsjusza (średnio) od początku rewolucji przemysłowej i początków systematycznych pomiarów parametrów Ziemi. Stwierdzono też, że wzrasta tempo przyrostu tej temperatury i to jest widoczne nawet gołym okiem, bo ilość ekstremalnych zdarzeń jest tak duża, że powinna zaniepokoić w najwyższym stopniu decydentów naszego świata. Dla przykładu: w Hiszpanii, która od kilku lat walczy z suszą, a od połowy kwietnia dręczyły ją 40-to stopniowe upały – w dniu 15 maja 2023 r spadł śnieg i zrobiło się zimno jak na kole podbiegunowym. Od kilkunastu dni Włochy północne są zatapiane przez intensywne opady i lawiny błotne, a południowe Włochy modlą się o deszcz z powodu wielomiesięcznej suszy. Nie robi to żadnego wrażenia w świecie polityki, bo politycy zajęci są swoimi ideologiami i zadaniami, często sprzecznymi z interesem Ziemi i jej mieszkańców.
Wg scenariusza naukowców, w 2100 roku średnia temperatura na Ziemi wzrośnie aż o 3,7 stopnia Celsjusza, a to spowoduje, że z obszarów środkowej Afryki znikną ludzie i zwierzęta stałocieplne. W tym samym czasie Australia zmieni się w jedną wielką pustynię, tak jak wszystkie obszary podzwrotnikowe na innych kontynentach (dotknie połowy USA). Polska będzie posiadać klimat dzisiejszej Hiszpanii, a migracja ludzi z południa na północ osiągnie katastrofalne rozmiary.
Wysiłek Europy, by zahamować negatywne zmiany parametrów Ziemi nie odniosą skutków, jeżeli taki sam wysiłek nie podejmą pozostałe kontynenty, a szczególnie wielkie mocarstwa ich zamieszkujące, a one są zajęte walką o pozycję w przyszłym od nowa się tworzącym geopolitycznym układzie.
Ziemia istnieje 4,5 miliarda lat. Czyżby te kolejne 100 lat jej istnienia miało zakończyć obecny charakter życia na niej - z dominacją ludzi? No bo Ziemia w każdej sytuacji pozostanie, ale my ….. ???
Artykuł ukazał się w 77 nr (06.2023) gazety Samorządność.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie