S. Piecyk: Europa bez Stanów Zjednoczonych?!

Rozmowa z Robertem Kuraszkiewiczem – publicystą, ekspertem geopolityki, historykiem i biznesmenem w jednej osobie.

Reklama

Przeczytałem Robercie twój artykuł dla Nowej Konfederacji „Ameryka zmienia politykę wobec wojny na Ukrainie. Polska powinna porzucić złudzenia” i bardzo się zaniepokoiłem. Co prawda w swoich książkach, a szczególnie w książce „Polska w nowym świecie” przewidywałeś już zmiany polityki USA wobec Europy, ale nie na taką skalę jak obecne i bez takich konsekwencji dla Europy, a szczególnie dla Ukrainy, a także Polski.

Z jakiego powodu ten niekorzystny obraz zmian w geopolityce USA wobec Europy, jest teraz bardziej prawdopodobny niż kilka lat temu?

Sprawa się niestety bardziej skomplikowała. Po pierwsze twierdzę, że ze strony Zachodu dociera obecnie największa fala uzbrojenia na Ukrainę. I nie jest to wyrazem niechęci państw europejskich, ale wyczerpujących się możliwości również w USA. W Waszyngtonie zaczyna przeważać opinia, że koszty wojny zaczynają przewyższać wynikające z niej polityczne korzyści. W związku z tym jest dla mnie jednoznaczne, że na jesieni jest oczekiwanie na rozmowy pokojowe, niezależnie od efektów ukraińskiej kontrofensywy. Stawia to Ukraińców w niezwykle trudnej sytuacji, bo sygnał jest jednoznaczny, skala wsparcia wojennego dla Ukrainy od jesieni będzie się zmniejszać, a nie zwiększać.

Co do drugiej kwestii to oczywiście nie nastąpi żadne gwałtowne wycofanie się, ponieważ USA zależy zdecydowanie na tym, żeby powstrzymać Rosję. Problem w tym, że skala militaryzacji Chin jest dużo większa i szybsza niż się wszyscy spodziewali. Włącznie z bardzo dynamicznym programem budowy strategicznego arsenału nuklearnego. Pentagon ocenia, że w horyzoncie roku 2035 Pekin będzie dysponował takim samym potencjałem atomowym jak Waszyngton. USA muszą się przestawiać na wyzwanie chińskie szybciej niż zakładali do tej pory. Z drugiej strony musimy wiedzieć, że to USA wdrożyły politykę protekcjonizmu w najbardziej zaawansowanych technologicznie dziedzinach przemysłu nie zważając na interesy europejskie i to jest główna przyczyna podziałów, a nie stanowisko Niemiec, czy też Francji. Konsekwentnie powtarzam, że ranga naszej części świata dla Ameryki spada. Oczywiście USA są dla nas najważniejszym sojusznikiem, ale nie możemy na nich polegać w całości i musimy w związku z tym być dużo bardziej aktywni na płaszczyźnie europejskiej.

Z twojej wypowiedzi wynika, że zwiększony wysiłek NATO, a szczególnie USA jest podyktowany nadzieją na zwycięstwo Ukrainy jeszcze w tym roku. O tym zwycięstwie bardzo często mówi prezydent – Wołodymyr Zełenski dodając, że warunkiem pokoju jest odzyskanie w całości utraconych przez Ukrainę terytoriów. Zwracam jednak uwagę, że w niedawnym wywiadzie dla ukraińskiej TV, minister obrony Ukrainy Ołeksij Reznikow porównał wojnę z Rosją do biegu maratońskiego, mówiąc, że on nie wie ile jeszcze Ukraina ma do przebiegnięcia, ale ważne jest by miała świadomość, że to nie jest bieg sprinterski, bo sił musi wystarczyć nie tylko na 42 km, ale także na ostatnie 195 metrów.

Który scenariusz twoim zdaniem będzie realizowany: ten pierwszy (bieg sprinterski), czy ten drugi (maraton) i czy na oba scenariusze są przygotowane NATO i Ukraina.

Problem polega na tym, że Zachód nie ma możliwości dostarczenia Ukrainie większej ilości broni niż w tej chwili. Musimy sobie zdawać sprawę, że ta ilość i jakość uzbrojenia, które Ukraina otrzymuje obecnie to jest szczyt fali. Wsparcie finansowe jest też tylko planowane na razie do końca tego roku. Ukraina poza innymi środkami otrzymuje regularne wsparcie dla wydatków budżetowych w wysokości 3 mld (po 1,5 mld dolarów i Euro) miesięcznie. Nie tylko bez wsparcia militarnego, ale też i finansowego ze strony Zachodu, Ukraina nie byłaby zdolna do walki. W tej chwili dla mnie jest oczywiste, że po przeprowadzonej ofensywie będzie oczekiwanie na rozmowy pokojowe. Na Zachodzie narasta zmęczenie wojną. Dlatego dalsze decyzje o wsparciu dla Ukrainy będą zapadać na jesieni i wcale nie jest oczywiste, że wsparcie pozostanie na tym samym poziomie. Wprost przeciwnie skala wsparcia na pewno będzie się zmniejszać. Dlatego nadchodzące miesiące i ofensywa ukraińska są tak ważne. Brak sukcesów Ukrainy na wojnie, nie oznacza braku nacisków na rozmowy pokojowe, które postawią ich w trudnej sytuacji. I to wszystko niezależnie od opinii najlepszych ministrów ukraińskiego rządu. Moim zdaniem odpowiedź na twoje najważniejsze pytanie jest oczywista. Ukraińcy muszą odnieść sukces teraz, bo drugiej szansy długo nie dostaną.

Zatem wojna nie będzie maratonem, bo Zachód nie widzi możliwości utrzymania dla Ukrainy wsparcia militarnego i finansowego na maksymalnym poziomie. Nie będzie to też bieg sprinterski, bo Ukraina nie posiada aż takiej przewagi ( o ile ją ma) by korzystnie dla siebie rozstrzygnąć wojnę w kilka miesięcy. Zatem będzie to bieg na średnim dystansie.

Zostawmy jednak na chwilę Ukrainę i Zachód i zajrzyjmy na drugą stronę frontu wojennego, czyli do Rosji. Gdy Zachód nakładał na Rosję sankcje gospodarcze, to było zewsząd słychać, że już po kilku miesiącach Rosja padnie na kolana, że zapaść gospodarcza będzie tak duża, że Rosjanie się zbuntują, a tajne służby, wspólnie z wojskiem, usuną Putina. W mediach często pojawiały się nazwiska jego następców. Tymczasem jak ogłosiła niezależna rosyjska pracownia badań publicznych Centrum Lewady (naprawdę niezależna, bo Putin słusznie nie wierzy w informacje swoich służb) ostatni sondaż przeprowadzony wśród rdzennych Rosjan w 50 regionach Rosji wykazał, że poparcie dla wojny i Putina wynosi obecnie 75% z czego 43% popiera „zdecydowanie”, a 32% „raczej popiera”. Centrum Lewady przypomina, że najwyższe poparcie dla wojny i Putina było w marcu 2022 r. i wynosiło 80%. Zatem mimo okropieństw wojny i rocznych już sankcji gospodarczych, poparcie to spadło u Rosjan tylko o 5%.

Jak to oceniasz? Czy Zachód aż tak się pomylił w ocenie następstw swoich sankcji gospodarczych i działań militarnych Ukrainy? Czy może zaszły jakieś okoliczności sprzyjające Rosji i Putinowi?

Tak, rzeczywiście na Zachodzie była ogromna wiara w niszczycielską dla Rosji moc sankcji. Trzeba przyznać, że po części wynikało to z tego, że ich skala i tempo wprowadzenia były absolutnie bezprecedensowe. Sankcje były uzgodnione wcześniej i zawierały w sobie embargo na rosyjską ropę i przede wszystkim zajęcie około 300 mld $ /!!!/ rosyjskich rezerw walutowych. Tym bardziej trzeba podkreślić sukces Rosji w postaci opanowania początkowej paniki. Jest to jednak sukces krótkoterminowy. Zachód skorygował swoją politykę, a trend się odwrócił już w końcu ubiegłego roku. Z każdym miesiącem wojny Rosja będzie miała coraz większe kłopoty. Musiała ograniczyć produkcję ropy o 500 t baryłek dziennie i sprzedaje ją po cenie poniżej 60 $ za baryłkę. To zdecydowanie nie wystarczy do prowadzenia wojny. Deficyt budżetowy w Rosji w pierwszym kwartale br. przekroczył już plan na cały rok. Eksport gazu spadnie w tym roku prawie o połowę w odniesieniu do roku 2021. Poza tym Rosja sprzedaje gaz do Azji po dużo niższej cenie niż w Europie i nie ma możliwości szybkiego zwiększenia eksportu tego surowca i stąd się bierze ten spadek. Nie chcę wymieniać innych rzeczy, ale na dłuższą metę wojna jest dla rosyjskiej gospodarki rujnująca. W krótkim terminie skutki były niewielkie, ale w długim są ogromnym ciosem. Błąd Zachodu być może polegał na tym, że wierzył w natychmiastowe efekty, ale trzeba docenić umiejętność zmiany polityki. Najbardziej udanym przykładem tej zmiany jest wprowadzona skutecznie globalnie maksymalna cena sprzedaży rosyjskiej ropy w wysokości do 60 $ za baryłkę. Uświadomiono sobie, że europejskie embargo tylko winduje cenę ropy ograniczając jej podaż dla globalnej gospodarki. Maksymalna cena za baryłkę oznacza, że ropa płynie na globalne rynki, ale Rosji nie wystarcza na finansowanie wojny. Na dzisiaj zwykli Rosjanie nie odczuwają zbytnio kosztów ekonomicznych wojny, ale moim zdaniem to się zmieni już w końcu tego roku, kiedy zapasy finansowe zebrane przez Putina w różnych funduszach zaczną się wyczerpywać. Rosja już nie prowadzi wojny z bieżących dochodów. Wydaje miliardy z wcześniejszych oszczędności i w tym po części zawiera się odpowiedź na drugie pytanie. Rosjanie się nie buntują, bo wierzą w propagandę i w siłę Imperium Rosyjskiego, a potwierdzeniem tego jest ich sytuacja materialna. Historia pokazuje, że po to, żeby się zbuntowali muszą wystąpić jednocześnie dwa czynniki. Rosja będzie ponosić klęski militarne, a kryzys ekonomiczny zajrzy do lodówki. Taka była przyczyna wybuchu jedynej prawdziwej rewolucji rosyjskiej, czyli lutowej w 1917 roku.

Jak donosi „Wall Street Journal” – państwa Azji Środkowej i Kaukazu z dawnego ZSRR stały się pośrednikiem w handlu Zachodu z Rosją w zakresie amerykańskich i europejskich elementów elektroniki niezbędnych do produkcji nowoczesnego uzbrojenia. Eksport ten do Armenii, Gruzji, Kazachstanu, Uzbekistanu i Kirgistanu wzrósł z 14,6 mld dolarów w 2021 r. do 24,3 mld w 2022 r. Obawiam się, że takich obejściowych (wobec sankcji) kanałów handlu pojawi się więcej, bo świat największą miłością obdarza pieniądze.

Takie zjawisko występuje, ale trzeba zaznaczyć, że pośrednicy też chcą zarobić i takie zakupy kosztują Rosję dużo drożej niż w sytuacji bezpośrednich kontaktów handlowych, a przy tym jak już wspominałem wcześniej, możliwości zakupowe Rosji będą się kurczyć wyraźnie, bo przychody, szczególnie z eksportu kopalin, bardzo spadają.

W maju 2023 roku, prezydent Ukrainy – Wołodymyr Zełeński odwiedził najważniejsze państwa Europy Zachodniej. Zaczął od Włoch i Watykanu, odwiedził Niemcy, a potem Francję oraz Wielką Brytanię i wszędzie wypowiadał się o konieczności zakończenia ukraińskiej kontrofensywy (czyli wojny) do końca tego roku. Oznaczałoby to, że masz rację mówiąc, że wojna na Ukrainie musi się zakończyć w tym roku, bo Zachód, a szczególnie USA mają inne ważniejsze zadania na styku z Chinami, a także wybory prezydenckie, w których wojna na Ukrainie będzie na pewno tematem przetargowym. No więc w Europie musi być spokój.

No dobrze, ale jak ten pokój (spokój) ma wyglądać, skoro Ukraina powtarza jak mantrę, że pokój może być zawarty, ale tylko gdy odzyskają wszystkie tereny utracone na rzecz Rosji. Putin nie może sobie pozwolić na takie warunki, bo go Rosja zmiecie z tronu. No więc co w praktyce oznaczać będzie określenie, że USA odpuszczą sobie Europę? Jaka będzie sytuacja Polski?

Oczywiście trudno wszystko jednoznacznie rozstrzygnąć. Na tym etapie USA nie mogą sobie pozwolić na odpuszczenie Ukrainy. Jest powszechne oczekiwanie, że ukraińskie działania zbrojne doprowadzą do odzyskania części terytorium i będzie to podstawą rozmów pokojowych. Rzeczywiście znakiem zapytania jest postawa Putina, który może grać na przetrzymanie zgodnie z założeniem, że Rosjanie zniosą więcej niż Ukraińcy i Europejczycy. Wszystko wygląda jednak na to, że Rosjanie stracili zdolność do strategicznej ofensywy militarnej, więc odzyskane przez Ukraińców terytorium będzie przez nich utrzymane. W polskim interesie jest Ukraina, która dysponuje granicami, które dadzą jej możliwości stabilnego rozwoju ekonomicznego. Musimy sobie jednak zdawać sprawę, że w wielu wypadkach nasze gospodarki są konkurencyjne i problemy takie jak ze zbożem będą występowały w innych segmentach. Embargo też nie jest rozwiązaniem. Musimy tworzyć nasze programy współpracy Ukrainy z UE, w których zadbamy o interesy polskiej gospodarki.

Bardzo dziękuję za rozmowę, która uporządkowała mój obraz wojny rosyjsko – ukraińskiej, oczywiście na dzień dzisiejszy, bo dynamika wydarzeń jest tak duża, że już za chwilę może on ulec istotnej zmianie. Niestety optymizmem nie powiało. W interesie Zachodu, w tym Polski i innych państw z dawnego układu sowieckiego jest, by Ukraina wojnę tę wygrała, aczkolwiek nikt na dzień dzisiejszy nie jest w stanie określić jaki ostateczny obraz będzie mieć to zwycięstwo. Wiadomo jedynie, że będzie ono miało inną wartość dla każdego uczestnika tej wojny.
-----------

Zdjęcie ze spotkania z prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełeńskim opublikował na Instagramie Premier Wielkiej Brytanii – Richi Sunak. Prezydent Ukrainy objeżdżał w maju 2023 roku stolice najważniejszych państw Europy Zachodniej. Wszędzie był przyjmowany serdecznie.

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do