
- Kocham pana, panie Sułku! – zwykła mawiać radiowa pani Eliza do swego wybranka. A ja wołam: - Kocham pana, panie Tusku! Tak wylewnie brzmiącego wyznania proszę jeszcze nie traktować jako ogłoszenia mojego coming outu,tym bardziej, że liderowi obecnej opozycji dopiero co wypomniano, jak deklarował, iż nie zamierza robić „tęczowej rewolucji”. To po prostu moja pierwsza, spontaniczna reakcja na inauguracyjny w tym roku standuperski występ szefa Platformy Obywatelskiej.
Rozradowała się ma dusza, gdy były (a podobno też przyszły) premier w podłódzkich Pabianicach ogłosił wszem i wobec, że zadba o przyszłość młodych ludzi, a co za tym idzie,także dwójki moich dzieci. Oboje są w takim wieku, że łapią się na Tuskowy program „Mieszkanie prawem, a nie towarem”. Hasło co prawda podkradzione zostało Adrianowi Zandbergowi i Nowej Lewicy, ale kto by tam zwracał uwagę na takie drobiazgi, gdy celem jest szczęście Polaków. Najważniejsze, że jak Koalicja Obywatelska przejmie władzę, młodzież do 45. roku życia (sic!) będzie mogła kupić swoje pierwsze mieszkanie na kredyt oprocentowany stawką 0 (słownie: zero procent). Odpaliwszy w na stronie internetowej jednego z banków kalkulator kredytowy, dowiedziałem się, że dziś aby wziąć 250 tys. zł pożyczki na 10 lat, trzeba spłacać po niemal 4 tys. miesięcznie. Oznacza to, że po upływie dekady należy zwrócić bankowi 465 tys. Łatwo zatem obliczyć, że hojny Donald – oby żył nam wiecznie - podaruje moim dzieciom po 215 tysięcy na głowę. Kocham pana, panie Tusku!
Gdyby jednak moje latorośle nie załapały się na zerowy kredyt Tuska, wówczas skorzystam z przedstawionego przezeń wariantu B. Wynajmę dzieciakom swoje mieszkanie, a one skorzystają z obiecanej przez pana Donalda dopłaty 600 zł (mam nadzieję, że miesięcznie, bo nie zostało to sprecyzowane) do najmu. Tym sposobem będę miał na opłaty za czynsz. Kocham pana, panie Tusku!
Były „prezydent Europy”za swoje obietnice zebrał burzliwe owacje licznie zgromadzonej w Pabianicach publiki. Tylko jakoś nikt nie zapytał, skąd pan Tusk zamierza wziąć pieniądze, które chce tak szerokim gestem rozdawać. Jeśli bowiem na zerowy kredyt zdecydowałoby się tylko 200 tys. naszych rodaków, a na dopłatę do czynszu 500 tys., to rocznie budżet państwa kosztowałoby to 7,9 miliarda zł. Wiadomo, dżentelmeni o pieniądzach nie rozmawiają, ale ja, prosty człowiek z ludu, chciałbym jednak zapytać: -Komu, panie Donaldzie, chce pan prawie osiem dużych baniek rąbnąć, aby je młodym ludziom rozdać?Należę do tych, których (w przeciwieństwie do pana) COVID oszczędził, więc nie mam amnezji i pamiętam, jak zapowiadał pan, że za rządów PO podatki nie będą rosnąć. I co? Wkrótce potem VAT skoczył z 22 do 23 procent. Tymczasowo – jak wówczas podkreślano. Tyle że ta tymczasowość trwa już 12 lat! Jak obliczył portal Money.pl, w ciągu pierwszych sześciu lat obowiązywania „tymczasowej” stawki VAT (z czego pięć lat przypada na rządy PO-PSL) polskie gospodarstwa domowe złupiono na 50 mld zł.
A zatem VAT znowu w górę? W taki sposób znajdzie się kasa na akcję „Mieszkanie prawem, a nie towarem”? A czy jeszcze przy tym będzie się pan chwalić, że przecież w Chorwacji, Danii czy Szwecji (o „niepraworządnych” Węgrzech nie wspominając) podatek ten jest jeszcze wyższy? Jednak nie, już pana nie kocham, panie Tusku!
Radosław Gajda, woj. łódzkie
zdjęcie: https://www.o2.pl/biznes/donald-tusk-przeswietlony-duze-zaskoczenie-chodzi-o-majatek-6669223568665088a
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Obecna RPP bez konkretnego powodu podniosła stopy procentowe dając bankom gigantyczne zyski. Nie potrwa to długo dlatego jak obniżą do europejskich poziomów to na te dopłaty powinno wystarczyć pieniędzy z Willa + i NCBR+.
Proszę zauważyć jaka kase dzisiaj rozdaje swoim PiS wiec beda pieniadze na te deklaracje Pana Tuska, wystarczy nie kraść
Proponujecie Panowie jedno rozdawnictwo zastąpić drugim? To kliknijcie, proszę, w załącznik i poczytajcie, co o pomyśle Tuska pisze (raczej niezbyt propisowska) Gazeta Wyborcza
Czym innym jest kradzież pieniędzy z państwowej kasy a czym innym wspieranie obywateli. Ceny nieruchomości wynikają z cen na rynkach europejskich i światowych. Jesteśmy otwartym rynkiem więc jak oni dotują to my też musimy (Szwedzi oprócz dotowania nieruchomości dopłacają obywatelom do wyjazdów zimowych do ciepłych krajów). Do pomysłu Tuska nie będziemy dużo dokładać jeżeli RPP nie będzie ulegać branży bankowej. Dlaczego jakiś dziennikarz miałby być autorytetem?
Póki będą funkcjonować programy oparte na rozdawnictwie, póty będą się zdarzać patologie. Rządzący bez względu na opcję dalej będą dzielić potencjalnych beneficjentów na swoich i nie-swoich oraz preferować tych pierwszych. A ten - jak Pan to ujął - "dziennikarz", to profesor Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie... Przy okazji załączam jeszcze artykuł Stanisława Gomułki. Też profesora, też publikującego w "Wyborczej"
Nie słyszałem żeby wcześniej ktoś dawał miliony kolegom na zakup nieruchomości niby dla nauki ale rozumiem że Panu to nie przeszkadza. Żaden z tych artykułów nie mówi o tym, że stopy procentowe są nierealnie wysokie. Pedagog i ekonomista teoretyk lat 90. Każdy ma swoje zdanie, ważne żeby je obronić. Polska i Świat mocno się zmieniły od czasów tych wykładowcow - młodzi ludzie znają języki i mogą bez problemu zmienić kraj na ten który daje im więcej. Nie dotyczy to kiboli którzy liczą na 500+ i mieszkania komunalne.
Jak Gomułkę można poważnie traktować jeżeli zakłada on że docelowo kredyt hipoteczny będzie wynosił 5% w skali roku, cena mieszkania będzie wynosić 500 tys. i że program obejmie 100 tys. mieszkań rocznie przez 20 lat. Życie to nie Excel. Kredyt hipoteczny jeszcze niedawno kosztował 2,5% rocznie (w strefie EURO jeszcze niej) a średnia cena mieszkania to ok 5 tys. za m2 a więc średnio 250 tys. za mieszkanie. W szczycie budowaliśmy 100 tys. mieszkań rocznie w dużej części na wynajem. Kto miałby budować kolejne 100 tys.? Czy Gomułka zastanowił się czy 100 tys. rocznie rodzin stać na spłatę samego kapitału? Jak RPP obniży stopy do realnych to program Tuska zarówno 0 odsetek jak i 600 do wynajmu nie będzie potrzebny. Budowanie domów przez państwo w programie lewicy też jest bez szans. Potrzebne jest wsparcie państwa ale tylko najbardziej potrzebującym a nie wszystkim - Tusk nie opowiedział szczegółów więc po co pisać głupoty?
Dofinansowywanie popytu, czyli dotowanie kredytów na zakup mieszkań (Kaczyński proponuje bez mała to samo) lub dopłaty do najmu do prosta droga do wzrostu cen mieszkań, a co za tym idzie wzrostu inflacji. Co innego wspieranie strony podażowej. Chyba, że razem z panem Tuskiem (i panem Kaczyńskim) uważacie panowie, że inflacja w Polsce jest za niska. W takim życzę razie powodzenia. Nam wszystkim. Bo nie wiem, czy to przetrwamy.
A tak przy okazji, w 2021 r. w Polsce wybudowano 235 tys., a nie 100 tys. mieszkań.
"W marcu 2021 r. w Polsce było ponad 15,2 mln mieszkań – wynika z Narodowego Spisu Powszechnego Ludności i Mieszkań. GUS podaje, że pustych stało 11,7 proc. lokali, czyli niemal 1,8 mln." My i każdy rozwinięty kraj nie ma problemu z podażą. Nie chcę wspierać popytu tylko minimalnie wyrównywać szanse. Inflacja jest duża w całej Europie ale żeby to porównywać to trzeba w tych samych proporcjach tworzyć koszyki inflacyjne. Podnoszenie i obniżanie stóp w państwie które 50% PKB eksportuje a podobną wartość importuje, nie ma wpływu na wzrost lub spadek cen.
W koszyku inflacyjnym nawet nie ma wzrostu cen mieszkań więc nie obwiałbym się o wzrost inflacji. Ceny mieszkań rosną ze względu na kupowanie ich na cele inwestycyjne co jest normalne w rozwiniętym świecie. U nas problemem jest mieszkanie w za małych mieszkaniach i mentalna niechęć do ich wynajmowania (tylko 10%) ale to już inny temat.
Dosypanie budżetowych pieniędzy potencjalnym nabywcom mieszkań bez wątpienia spowoduje wzrost inflacji. Zainteresowanie kupnem nowych mieszkań (popyt) będzie wtedy wzrastać szybciej niż ich budowa (podaż), na co rynek z pewnością zareaguje wzrostem cen. Zapłacimy za to wszyscy - rząd podniesie podatki albo wprowadzi się nowe. "Nie ma takiego okrucieństwa ani takiej niegodziwości, której nie popełniłby skądinąd łagodny i liberalny rząd, kiedy zabraknie mu pieniędzy" (A. de Tocqueville)
Z tej ekonomii z XX wieku wynikałoby, że skoro sprzedaż mieszkań spadła z powodu wzrostu kosztów kredytów to ich cena powinna spadać. Tak się jednak nie stało bo deweloperzy mają środki finansowe żeby przeczekać. Stopy procentowe zaczną spadać pod koniec tego roku i wzrośnie sprzedaż ale ceny mieszkań nie wzrosną bo w nadpłynnym kapitałowo i zglobalizowanym świecie działa inna ekonomia niż ta dla gospodarek zamkniętych ze zbilansowanym kapitałem.
Ceny mieszkań nie spadły, bo w dobie wysokiej inflacji są one dobrą lokatą kapitału. Kiedy pieniądz traci na wartości, ucieka się z gotówką, kupująć dobra, których wartość nie spada - nieruchomości, złoto, antyki...
Dokładnie. Zawsze nieruchomości były towarem inwestycyjnym więc spadek lub wzrost odsetek w bankach nie mają dużego wpływu na cenę. Nie wazne czy stopy reguluje RPP czy rząd w postaci dopłat.
"Według danych BIG DATA Rynekpierwotny.pl łączna sprzedaż nowych mieszkań na 7 największych rynkach w Polsce spadła o 35%." Zgodnie z ekonomią Smitha o ile powinny spaść ceny?:).
Tyle że mieszkania nie są dobrami szybkozbywalnymi. Podażowa reakcja cenowa na zmniejszenie popytu jest tu znacznie wolniejsza niż w przypaku FMCG.
Przy starej zasadzie popytu, podaży i zmian cen, szybkozbywalność nie ma znaczenia bo chodzi o konsumpcję. Inwestycje, często z udziałem zagranicznych funduszy, nie pasują do ekonomi Adama Smitha. Świat się zmienia a ekonomia to nauka społeczna a nie ścisła.
Czyli według Pana bułki sprzedają się tak samo szybko jak mieszkania?
Nie. Bułki nie są towarem inwestycyjnym a mieszkania są, o czym sam Pan napisał. Wracając do artykułu lepiej dołożyć komuś kto chce pracować i coś mieć (kapitał sam spłaca), niż dać nierobom mieszkanie komunalne i 500+.
Lepiej nie zabierać, niż zabierać i rozdawać.
Taaa. Można też mieszkać w ziemiance i jeździć konno. Powymyślali te technologie i systemy podatkowe nikomu nie potrzebne. Za dobrych czasów płaciło się dziesięcinę na kościół i komu to przeszkadzało?
Za dobrych czasów (o ile nadejdą) będzie się płaciło jeden niski, prosty podatek, który nie będzie się zmieniał przez lata.
Wystarczy jeden podatek w życiu: „Skoro pieniądz w szkatule zadzwoni, duszę z czyśćca do nieba wygoni".
A tak przy okazji - taki mem znalazłem...
A że niby obecna władza spełniła wszystkie obietnice?