
80 lat temu, 19 marca 1943 r. w niemieckim obozie koncentracyjnym Auschwitz zmarła Anna Smoleńska ps. „Hania”, harcerka Szarych Szeregów i łączniczka Związku Walki Zbrojnej oraz Armii Krajowej, twórczyni słynnej „Kotwicy” - symbolu Polski Walczącej.
Anna Smoleńska urodziła się 28 lutego 1920 r. w Warszawie. Jej ojcem był profesor chemii Kazimierz Smoleński. Annę bardziej jednak niż chemiczne doświadczenia (dziedziną tą parały się również matka Anny - Eugenia i jedna z jej sióstr - Janina) pociągało malarstwo. Przed wybuchem wojny zdążyła zdać maturę i rozpocząć studiowanie historii sztuki na Wydziale Humanistycznym Uniwersytetu Warszawskiego. Podczas okupacji, oficjalnie ucząc się w Miejskiej Szkole Ogrodniczo-Rolniczej, kontynuowała rozpoczęte przed wojną studia na tajnym uniwersytecie. Szybko dołączyła również do działającej w Warszawie konspiracji, wchodząc w skład Szarych Szeregów (harcerką była od 1931 r.), a ściślej – w skład organizacji „Wawer”. Wraz z innymi harcerkami zajmowała się opieką na rodzinami żołnierzy polskich przebywającym w niewoli oraz pomocą bliskim osób aresztowanych. Ukończyła także konspiracyjny kurs dla łączników, co na początku 1942 r. dało jej możliwość wejścia w struktury Związku Walki Zbrojnej, a konkretnie w Wydziale Propagandy Bieżącej Biura Informacji i Propagandy (BIP) Komendy Głównej Związku Walki Zbrojnej (a od 14 lutego 1942 r. na Armii Krajowej). W tym czasie BIP ogłosiło konkurs na znak graficzny dla polskiego podziemia wojskowego. Spośród 27 projektów, których autorzy podpisani byli jedynie pseudonimami, wybrano propozycję Anny Smoleńskiej - „Kotwicę”. Jak stwierdzono, symbol ten zarówno zawiera w sobie litery „P” oraz „W” (Polska Walcząca), jak i jest bardzo prosty do wykonania. Dzięki temu „Kotwica” prawdopodobnie wygrała z drugą z finałowych prac – skrzyżowanymi mieczami grunwaldzkimi.
Na warszawskich murach „Kotwica” pojawiła się po raz pierwszy 20 marca 1942 r., wykonana przez członków wspomnianego już „Wawra” w ramach akcji małego sabotażu. Namalowanie znaku na słupku ogrodzenia werandy cukierni Lardellego przypisuje się Maciejowi Aleksemu Dawidowskiemu ps. „Alek” (jednemu z późniejszych bohaterów najbardziej brawurowej akcji zbrojnej Szarych Szeregów - pod Arsenałem, w której został śmiertelnie ranny). Już niecały miesiąc później w „Biuletynie Informacyjnym” AK napisano: „(…) Znak ten stał się już własnością powszechną. (…) Nie umiemy wytłumaczyć popularności tego znaku. (…) Być może działa tu chęć pokazania wrogowi, że mimo wszystko - nie złamał naszego ducha. Może na wyobraźnię ‘rysowników’ działa symbolika kotwicy - znaku nadziei".
3 listopada 1942 r. Niemcy zatrzymali Annę Smoleńską wraz z rodzicami, siostrą Janiną oraz bratem Stanisławem i jego żoną Danutą. Aresztowanie było prawdopodobnie częścią akcji Gestapo, której celem było zatrzymanie (nota bene nieudane) kierownictwa biuletynu AK – Aleksandra Kamińskiego ps. „Hubert”, redaktora naczelnego, późniejszego autora „Kamieni na szaniec”, oraz sekretarz redakcji Marii Staszewskiej ps. „Emma”, której osobistą łączniczką była właśnie Anna Smoleńska. Rodzina Smoleńskich trafiła do więzienia na Pawiaku, a stamtąd do obozu w Auschwitz. W rękach gestapowców pozostał jedynie Kazimierz Smoleński, który więziony był na Pawiaku do wiosny 1943 r., a następnie 13 maja rozstrzelany. Fatalne warunki panujące w oświęcimskim obozie koncentracyjnym sprawiły, że na już w styczniu 1943 r. zmarła szwagierka Anny, a w marcu jej matka oraz siostra. Anna (numer obozowy 26008) umarła 19 marca 1943 r. Jako przyczynę śmierci podano zapalenie opłucnej, choć Niemcy często fałszowali dane w aktach zgonu, chcąc stworzyć pozory poprawnych warunków panujących w – oficjalnie – obozie pracy. Niewykluczone, że Anna mogła umrzeć na tyfus lub wskutek skrajnego niedożywienia. Koszmar Auschwitz przeżył jedynie brat Stanisław, który jeszcze w marcu 1943 r. został przeniesiony do obozu Gross-Rosen, a miesiąc później do Sachsenhausen. Po wojnie powrócił do Warszawy, gdzie pracował w Polskim Radiu. Zmarł w stolicy 24 stycznia 1986 r.
Wymyślony i opracowany przez Annę Smoleńską znak Polski Walczącej zyskał niebywałą popularność. Powszechnie stosowany w akcjach małego sabotażu podczas niemieckiej okupacji, malowany na murach, płotach, tablicach ogłoszeniowych, słupach elektrycznych czy przystankach tramwajowych, wykorzystywany w podziemnej prasie, do rangi świętego wręcz symbolu urósł dzięki Powstaniu Warszawskiemu. Po wojnie często wracali do niego dysydenci przeciwstawiający się komunistycznemu reżimowi. Z kolei 15 lat po zmianach ustrojowych w naszym kraju, 10 czerwca 2014 r. Sejm RP uchwalił ustawę o ochronie Znaku Polski Walczącej, będącego „symbolem walki polskiego narodu z niemieckim agresorem i okupantem podczas II wojny światowej, stanowi dobro ogólnonarodowe i podlega ochronie należnej historycznej spuściźnie Rzeczypospolitej Polskiej”. Zgodnie z ustawą „otaczanie Znaku Polski Walczącej czcią i szacunkiem jest prawem i obowiązkiem każdego obywatela Rzeczypospolitej Polskiej”, a za jego publiczne znieważanie grozi kara grzywny.
Pamiątkowa „Kotwica” umieszczona została na murze budynku, przy ul. Koszykowej 75 (nieopodal siedziby Mazowieckiej Wspólnoty Samorządowej), zwanym przed wojną Domem Profesorów z racji tego, że mieszkali w nim wykładowcy akademiccy wraz z rodzinami. Znakowi Polski Walczącej towarzyszy tablica upamiętniająca harcerzy Szarych Szeregów, będących lokatorami tego budynku – Annę Smoleńską oraz słynnego Tadeusza Zawadzkiego ps. „Zośka”, komendanta Grup Szturmowych tej organizacji.
Radosław Gajda
Foto: Archiwum Państwowego Muzeum Auschwitz Birkenau w Oświęcimiu
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Świetny tekst, ważny głos w debacie na temat roli kobiet w życiu publicznym. Jest wiele kobiet, które pozostawiły trwały ślad w historii Polski. Anna Smoleńska, artystka o wielkiej wrażliwości, hołdująca wartościom, harcerka, bohaterka, która pomimo ciężkich przesłuchiwań na Pawiaku, nie wydała nikogo, zachowała wierność ideałom do końca. Jej dzieło, „Kotwica”, jako Znak Polski Walczącej, to ważny symbol dla nas wszystkich, dla których Polska „to wielki zbiorowy obowiązek” (C.K. Norwid). Miała wpływ i ma go do dziś. Warto o tym pamiętać.