Sejm dla dublerów: kto wchodzi za mało głosów? - Niewiele głosów potrzeba, aby zasiąść w Sejmie, jak pokazują przykłady Marii Koźlakiewicz czy Magdaleny Roguskiej. Politycy z drugiego szeregu w parlamencie.

28/06/2024 12:45

Radna z dyplomem kontrowersyjnego Collegium Humanum Magdalena Roguska, której powołanie przez Marcina Kierwińskiego do rady nadzorczej Państwowej Wytwórni Papierów Wartościowych zaważyło na utracie przez niego stanowiska ministra spraw wewnętrznych ale także powracający do gry Jarosław Krajewski, ulubieniec Jarosława Kaczyńskiego wymieniany kiedyś jako potencjalny kandydat na prezydenta Warszawy znaleźli się wśród tych, którzy zastąpią świeżo wybranych do europarlamentu posłów.

Niewiele głosów potrzeba, żeby się w Sejmie w tych repasażach znaleźć, skoro w dwumilionowej Warszawie do przejęcia poselskiego mandatu po Michale Szczerbie Roguskiej wystarczyło 6,2 tys głosów. Jeszcze mniej, bo 4,5 tys choć w  nie tak zaludnionym okręgu płockim uzyskała ich Maria Koźlakiewicz, wchodząca zresztą do parlamentu krajowego za... Kierwińskiego właśnie. Z kolei Mariusz Popielarz, który zastąpi Kamilę Gasiuk-Pihowicz, pozyskał w Siedlcach i okolicach poparcie 5 tys wyborców. W wielu wypadkach to na radnego by było za mało. Nastał jednak czas dublerów.

Reklama

Z chwilą objęcia przez posła mandatu eurodeputowanego jego miejsce w Sejmie obejmuje kolega lub koleżanka z tej samej listy,  który w wyborach uzyskał kolejny wynik, nie gwarantujący jednak wejścia do Sejmu bezpośrednio po 15 października. Dla przykładu: wymieniona już Roguska uzyskała 10. rezultat wśród 40 kandydatów Koalicji Obywatelskiej z okręgu warszawskiego, a KO przypadło stąd pierwotnie 9 mandatów. Kiedy jednak wybrani 15 października ub. r. wolą wyższe apanaże w Parlamencie Europejskim, do Sejmu wkraczają osoby zasiadające dotychczas na ławce rezerwowych do krajowego parlamentu. Co nie znaczy, że nie są znane, czy kontrowersyjne.

Społeczne misje paliwowe i papiery wartościowe

Wprawdzie Wioletta Kulpa, płocka radna nieprzerwanie od 2002 r, nie budzi w szerokiej opinii publicznej aż takich emocji jak Maciej Wąsik po którym mandat poselski obejmuje, bo nie jest podobnie jak on rozpoznawalna, ale praca wykonywana do wyborów z 15 października a ściślej czerpane z niej dochody zapewne jej szerokiej sympatii nie zaskarbią. Bo skoro o skarbie, a ściślej spółkach Skarbu Państwa mowa - w ubiegłym roku Kulpa zarobiła w Orlenie prawie 400 tys złotych piastując raczej niekonieczne w koncernie paliwowym stanowisko kierownika zespołu projektów społecznych. A Orlen za rządów tam PiS i jego nominata Daniela Obajtka, który teraz też został europosłem, chociaż nie z Mazowsza - raczej nie z dobroczynnej działalności był znany.

Za to inna nowa posłanka Magdalena Roguska - najpierw przez 12 lat radna Białołęki a od 2018 miasta Warszawy - z kolei po zwycięstwie macierzystej Koalicji 15 Października weszła do rady nadzorczej Polskiej Wytwórni Papierów Wartościowych.  Chociaż Roguska jest filologiem z wykształcenia, co z banknotami niewiele ma wspólnego - rekomendował ją tam Maciej Kierwiński, u którego w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych pełniła funkcję dyrektora gabinetu. Wtajemniczeni zapewniają, że zapłacił za to posadą, bo rozzłościł się sam Donald Tusk. Już przedtem nachalne promowanie przez sekretarza generalnego kariery skarbniczki warszawskiej Platformy wzbudzało niechęć w partyjnych szeregach. A premier, jak wiemy, miał powód, żeby się zdenerwować na wiernego dotychczas palatyna.  

Nie kompetencje filologa okazały się bowiem najbardziej kontrowersyjnym elementem wykształcenia Roguskiej, lecz dyplom MBA z Collegium Humanum, którym się legitymuje. Powód? Collegium Humanum słynęło z błyskawicznych kursów, na czym korzystali masowo poprzednio rządzący - a w sprawie wydawania przez nie dyplomów a ściślej handlu nim CBA zatrzymało w marcu br. dwie osoby. Zaś nowa władza Koalicji 15 Października nie tylko miała dyplomów stamtąd nie uznawać ale wręcz blokować tych, co je okazują.            

Nie zawsze z drugiego szeregu

Nie wiadomo, czy Jarosław Krajewski jest ulubieńcem partii - jak w czasach radzieckich nazywano Nikołaja Bucharina, którego potem zamordował Stalin - ale swojego imiennika Kaczyńskiego na pewno. Prezes na różne sposoby go wyróżniał. Dlatego obiecujący młody polityk wymieniany był nawet i to dwukrotnie w gronie potencjalnych kandydatów PiS na prezydenta Warszawy. Partyjnej nominacji jednak nie uzyskał,  ostatecznie wystartowali w stołecznych wyborach kolejno Patryk Jaki i Tobiasz Bocheński. Krajewskiemu trzeba jednak przyznać, że czasem pojawiał się również na debatach i spotkaniach organizowanych przez samorządowców niezależnych, co dowodzi jego otwartości i w pisowskim środowisku z pewnością nie jest regułą.

W niedawnych wyborach do Sejmu startujący też z Warszawy Krajewski zdobył zresztą prawie 25 tys głosów - za mało, żeby od razu w październiku mandat zdobyć ale cztery razy więcej niż uciułała w barwach konkurencyjnej Koalicji Obywatelskiej Roguska.

Do Sejmu Krajewski wraca, zastępując Małgorzatę Gosiewską w poselskich ławach. Mandat sprawował tu już w latach 2015-23. Ośmioletni staż poselski to, jak na raptem 41-letniego polityka, spore doświadczenie. Pracował m.in.w komisji śledczej ds. Amber Gold oraz w komisji służb specjalnych.

Mandat z Trzeciej Drogi zwolnił uchodzący za prawą rękę Szymona Hołowni w Polsce 2050 Michał Kobosko, nie tylko wybierający się ale i wybrany do Brukseli i Strasburga. Skorzystała na tym teraz Bożenna Hołownia. Z liderem partii nie jest spokrewniona, chociaż zapewne zbieżność nazwisk w wyborach ułatwiła jej pozyskiwanie poparcia. Bez wątpienia ma jednak własny dorobek. Jest hydrologiem, pracowała w Instytucie Meteorologii i Gospodarki Wodnej, w nowej Polsce prowadziła własną firmę z branży nowych technologii. Niepełnosprawna i poruszająca się na wózku, z zaangażowaniem pomaga innym m.in. w ramach działań Caritasu, wspiera seniorów.  Wyróżniła się też w aktywności na rzecz zwierząt. 

Podobnie jak Wioletta Kulpa, jeszcze nie złożył ślubowania Rafał Romanowski,  ale wiadomo, że obejmie mandat po Jacku Ozdobie. Tak jak Krajewski, i on nie jest debiutantem. Był już wiceministrem rolnictwa, pełnomocnikiem w resorcie aktywów państwowych za czasów Jacka Sasina a nawet... eurodeputowanym, bo kiedy Zbigniew Kuźmiuk zostawił europarlament dla Sejmu krajowego, właśnie Romanowski dokończył jego kadencję w Brukseli i Strasburgu. Urodził się w Ciechanowie, w Sejmie reprezentować będzie okręg płocki.

Z Ostrołęki pochodzi z kolei Mariusz Popielarz z Koalicji Obywatelskiej, był tam wiceprzewodniczącym rady miasta i dyrektorem delegatury urzędu marszałkowskiego.            

W Mławie mieszka natomiast Maria Koźlakiewicz, nowa posłanka KO, inżynier zootechniki i - w odróżnieniu od Roguskiej zgodnie z wykształceniem - przedsiębiorczyni rolna. Studiowała na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim w Olsztynie oraz w warszawskiej Szkole Głównej Handlowej. 

Wielu nowych posłów z Mazowsza ma jak widać doświadczenie samorządowe. Jeśli o nim nie zapomną, jak czasem z ich poprzednikami bywało, powinno to zapowiadać ich dobrą współpracę z gospodarzami lokalnych Małych Ojczyzn, oby nie wyłącznie z tymi. co reprezentują te same polityczne barwy, co nowi mandatariusze.

Reklama
Aktualizacja: 28/06/2024 12:53

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do