Mazowsze czeka na eksportowy hit

23/06/2014 07:04
Przed półwieczem - w czerwcu 1964 r. - na ekrany kin w Polsce wszedł jeden z pierwszych filmów Stanisława Barei "Żona dla Australijczyka", którego akcja ściśle zazębiała się z Zespołem Pieśni i Tańca "Mazowsze" - pierwszego eksportowego hitu PRL-u, który już wówczas z powodzeniem od dekady występował za "żelazną kurtyną" podbijając Paryż, Londyn, Nowy Jork...
Mimo najszczerszych chęci Barei, film nie był w stanie "pokonać" propagandowej machiny komunistycznego państwa, z którą początkujący wówczas reżyser, dopiero się oswajał doprowadzając z czasem do perfekcji jej wykorzystywanie w komendi absurdów PRL-u.

Niestety podobnie jak i przed 50-ciu laty tak i dziś niewiele zmieniło się w eksporcie tego co mamy najlepsze. Wysiłki agend rządowych idą w przysłowiowy "gwizdek". 
Instytut Sztuki Filmowej i inne agendy kultury z Ministerstwem do tego celu powołanym na czele, zamiast skoncentrować się na produkcji choćby jednego filmu rocznie przemawiającego do uniwersalnego, ogólnoświatowego odbiorcy; filmu zrobionego w najlepszych wytwórniach i z najlepszymi aktorami i producentami, koncentrują się na rozpraszaniu sił i środków na kolejne geszefciarskie produkcje ,co najwyżej przystające do lokalnego, polskiego odbiorcy. Ministerstwo Spraw Zagranicznych, któremu podlegają zagraniczne instytutu kultury, mógłby wspierać te działania, jednak zajmuje się głównie "twittowaniem", a jak widać z ostatnich, tzw. "taśm prawdy" również i innymi arcyważnymi zajęciami.
Podobnie samorząd Mazowsza, nie pokusił się ani razu o "wyeksportownie"  Mazowsza, ograniczając się do obecności tu czy tam. A Mazowsze wciąż czeka na swój eksportowy hit. 
A.U.

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do