Niezależni samorządowcy odrzucają partyjne wojny na górze, ale nie wykluczają z góry żadnego sojuszu. Kryterium stanowi dobro mieszkańców. W powiecie radomskim pod koniec tej kadencji Mazowiecka Wspólnota Samorządowa współrządzi z ludowcami.
- W naszych Małych Ojczyznach szukamy porozumienia – mówi „Samorządności” wicestarosta Krzysztof Górak, wiceprzewodniczący MWS. Skoro polityka polega na działaniu dla dobra wspólnego, to zawieranie koalicji stanowi środek do osiągnięcia tego celu również na poziomie lokalnym.
W powiecie radomskim ziemskim - partnerem stało się PSL. Samo zwróciło się do Wspólnoty z propozycją zawiązania sojuszu, gdy koalicja ludowców z PiS trwająca od trzech lat wyczerpała swoje możliwości.
- Stanowiliśmy przedtem konstruktywną opozycję. Jeśli trzeba było, wskazywaliśmy, co dzieje się złego. Natomiast jeżeli warto było pochwalić coś pozytywnego dla powiatu, to się nie wzbranialiśmy. Nie widzieliśmy więc problemu, żeby odnaleźć się jako nowy koalicjant – wspomina Krzysztof Górak. Odkąd został wicestarostą, podlega mu służba zdrowia i oświata. Dba, żeby nie zamykano szkół ani szpitali. Podkreśla, że, by zbudować most – trzeba najpierw umieć tego dokonać w przenośnym znaczeniu. Zaś przenoszenie na poziom lokalny konfliktów z politycznej centrali sprawi, że żaden most nie powstanie.
Nie jesteśmy wrogiem partii politycznych, ale wyrazicielem pozytywnej idei odpolitycznienia polskiego samorządu – rozróżnia Górak. – Nie jesteśmy na nie wobec kogokolwiek, tylko za zdrowym, niepolitycznym polskim samorządem.
Partie tworzą negatywną atmosferę wokół niezależnych list – przyznają działacze radomskiej Wspólnoty. Szeptanej propagandzie, że nic z tego nie będzie towarzyszyło podkupowanie działaczy, zwykle nieudane. Bo jeśli ktoś działa w niezależnym ruchu samorządowym, to zwykle wie, po co.
Celem Wspólnoty zaś jest zlikwidowanie barier, wynikających z politycznych podziałów, które dają złe efekty na terenie działań samorządów. Gdy jedna opcja polityczna dominuje w sejmiku (PO z PSL), a druga w Radomiu (w tej kadencji rządzi pisowski prezydent Andrzej Kosztowniak) – cierpią na tym mieszkańcy, bo nagminnie pod rożnymi pretekstami utrąca się lub opóźnia projekty choćby dotyczące tak ważnej dla oddalonego 100 km od stolicy miasta infrastruktury komunikacyjnej: budowy szybkiej kolei i rozwoju lotniska.
- To nie samorząd powinien być areną, na której są toczone boje polityczne – powtarza Krzysztof Górak.
Wprowadzenie do Sejmiku przedstawicieli ruchu obywatelskiego sprawi, że zadba on o realizację haseł „służymy ludziom, nie partiom” i „zmieniamy na lepsze”. Dla Ziemi Radomskiej – gdzie bezrobocie w mieście przekracza 20 proc, a w powiecie ziemskim sięga nawet trzydziestu – to szczególnie pilne.
Partie zwykle grają o całą pulę. Śnią im się czasem samodzielne rządy, zwykle z fatalnym skutkiem, jak Millerowi w 2003 czy Kaczyńskiemu w 2007 r. Samorządowcy twardo trzymają się ziemi i wiedzą, że rządzenie to sztuka zawierania kompromisów. Bez wykluczania z góry kogokolwiek, bo podziałów w Polsce wystarczy.
Artykuł z 13 numeru Gazety Samorządność
Komentarze opinie