
Kolejna rocznica przystąpienia skłania do przemyśleń – czy warto było? Czy była/jest dla Polski inna alternatywa? Bilans kosztów i korzyści społeczno-gospodarczych i politycznych członkostwa Polski w UE jest przedmiotem wielu analiz, niemniej mają one raczej charakter intelektualnego eksperymentu, gdyż nikt nie jest właściwie w stanie definitywnie stwierdzić, jak Polska rozwijałaby się poza Unią. Członkostwo w UE niewątpliwie stworzyło dla naszego kraju wiele nowych możliwości politycznych, gospodarczych i społecznych, które wykorzystujemy w celu zmniejszenia dystansu dzielącego nas od najbardziej rozwiniętych państw Zachodu. Polacy pozostają narodem euroentuzjastów (członkostwo w UE popiera ponad 90%), co wynika przede wszystkim z tego, iż doceniają swobodę podróżowania bez kontroli granicznych oraz znacznych inwestycji publicznych, jakie umożliwiły fundusze unijne, których Polska jest właściwie największym beneficjentem. Wbrew narracji niektórych środowisk, nadal otrzymujemy z unijnego budżetu więcej, niż do niego dokładamy: od momentu przystąpienia do UE do końca 2022 r. Polska wpłaciła do unijnego budżetu 77 mld euro i w tym samym okresie otrzymała z niego ponad 232 mld euro. Najwięcej, bo prawie dwie trzecie tych środków pochodzi z Polityki Spójności, pozwalającej na zniwelowanie dysproporcji między regionami i realizację zasady zrównoważonego rozwoju terytorialnego. Przyczyniła się ona niewątpliwie do zmniejszenia dystansu Polski względem średniego poziomu rozwoju społeczno-gospodarczego krajów UE - dystans ten, według PKP per capita, zmalał o 24,2 pkt. proc., z czego ok.16 proc. właśnie dzięki Polityce Spójności.
Unijne dofinansowanie przekłada się na wyższe tempo wzrostu gospodarczego: Najwięcej unijnych pieniędzy (36%) Polska wydała poprawy dostępności terytorialnej (budowa dróg, kolei i infrastruktury lotniczej) oraz rozwój kapitału ludzkiego poprzez podnoszenie kwalifikacji zawodowych, godzenie życia rodzinnego z zawodowym, rozwój żłóbków i przedszkoli (19%), oraz inwestycje w przedsiębiorczość, innowacyjność oraz badania i rozwój oraz ochronę środowiska. Jednak fundusze strukturalne i otwarte granice to nie jedyne korzyści, za które można cenić członkostwo w Unii Europejskiej: dla polskiej gospodarki ogromnie ważny jest udział w rynku wewnętrznym UE, oznaczającego swobodę przepływu towarów, usług, pracowników, kapitału i przedsiębiorczości. Pozwolił on na eliminację ceł i barier w przepływie kapitału, swobodę podejmowania pracy w innych państwach członkowskich i na transgraniczne świadczenie usług. Polscy producenci i usługodawcy uzyskali nowe rynki zbytu a zagraniczni inwestorzy realną możliwość lokowania w Polsce bezpośrednich inwestycji.
Jednak członkostwo w Unii Europejskiej nie oznacza automatycznie, że Polska zyska na niej tyle samo, ile państwa Zachodniej Europy: stanowi ono raczej szansę: wiele zależy bowiem od nas samych i od tego, jak wykorzystamy kolejne lata integracji. Niestety – udział w tym projekcie integracyjnym w żadnym stopniu nie zmienia geopolitycznego położenia polski i jej (w istocie peryferyjnej) roli w Europie. Warto też zauważyć, że obecny szybki rozwój Polski w ramach UE nadal oparty jest na czynnikach ekstensywnych, takich jak inwestycje zagraniczne, fundusze unijne i tania siła robocza aniżeli konkurencyjności, silnym przemyśle czy nowoczesnych technologiach. W polskiej dyskursie politycznym nader często dominuje narracja typowa dla unijnych urzędników, oceniających poziom polskiej demokracji przez pryzmat przestrzegania prawa UE i bardziej zainteresowanych budowaniem wspólnoty na poziomie europejskim, niż wzmacnianiem wspólnot i wartości narodowych. Towarzyszy temu bierna postawa części polskich elit politycznych, które chętnie delegują kompetencje w zakresie sprawowania władzy na poziom unijny, ograniczając się właściwie do implementacji wytycznych Brukseli. Ta (jak to określa T.G.Grosse) raczej adaptacyjna aniżeli proaktywna postawa nie pozwala Polsce wpływać na proces integracji w stopniu wystarczającym do zabezpieczenia polskich interesów. Ograniczona możliwość skutecznego kształtowania polityki na poziomie europejskim wynika po części z tego, iż polską kulturę polityczną przez długi okres determinowały zagraniczne ośrodki polityczne, osłabiając zdolność samorządzenia oraz słaby potencjału ekonomiczny i geopolityczny Polski.
Pomimo tego, iż relacje Polski z UE przybierają niekiedy złożony charakter, poziom poparcia obywateli RP dla członkostwa w tej organizacji jest nadal – w porównaniu do innych państw członkowskich – wyjątkowo wysoki. Wskazuje to, że w ocenie przytłaczającej części społeczeństwa korzyści z udziału w europejskim projekcie integracyjnym przeważają nad kosztami a hasło „zjednoczeni w różnorodności” nadal zachowuje aktualność.
dr hab. Maciej Cesarz
Rzeczpospolita Samorządna
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
To nie są relacje Polski z UE bo jesteśmy członkami Unii. Dlaczego nie mówimy o relacjach Mazowsza z Polską? Bo Mazowsze jest częscią Polski tak samo jak Polska jest cześcia Unii Europejskiej. Wyższe PKB, znaczący wzrost wskaźnika eksportu i liczby nowych miejsc pracy - to tylko niektóre efekty uczestnictwa polski we wspólnym unijnym rynku - wynika z raportu Polskiego Instytutu Ekonomicznego.
"...polską kulturę polityczną przez długi okres determinowały zagraniczne ośrodki polityczne, osłabiając zdolność samorządzenia oraz słaby potencjału ekonomiczny i geopolityczny Polski." Co to za bzdury.