Tzw. budżet partycypacyjny to atrapa samorządności.

Urząd m.st. Warszawy namawia tu i tam  do ochoczego udziału w zgłaszaniu pomysłów, które będą sfinansowane z tzw. budżetu partycypacyjnego. To może jest dobra rozrywka dla pomysłowych mieszkańców Warszawy. Ale wszyscy -  i ono też - powinni rozumieć, że tzw. budżet partycypacyjny to atrapa samorządności. I na prawdę warto zadać sobie pytanie: czy się w to bawić?W prawdziwym samorządzie cały budżet samorządowej jednostki jest poddany społecznej dyskusji i akceptacji. Więc zła to szkoła samorządności, w której uczy się że mieszkańcy mogą się zajmować grajdołkiem, ścieżką, rabatką, krawężnikiem i tak dalej, a kluczowymi wydatkami z budżetu np. wydatkami na  urzędników administracji samorządowej - to już nie. Trzymając się tematu tzw. budżetu partycypacyjnego można stworzyć wzór autentycznej samorządności w następującej postaci:
         wielkość budżetu partycypacyjnego : wielkość całego budżetu jednostki samorządowej ogółem = 1.
Jak jest 1 to znaczy, że samorząd jest jak należy.Jak jest mniej niż jeden to znaczy, że wybrańcy chcą  rządzić się sami samorządowymi pieniędzmi i to jest rządzenie polegające na omijaniu samorządności.Jak jest dużo mniej niż jeden to to już kompromitacja samorządności.Jaki ten wzór przynosi wynik w przypadku Warszawy? Jak ktoś policzy to będzie dokładnie wiedział jak daleko jesteśmy od rzeczywistej samorządności....
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do