Śpiewanie kolęd i dzielenie się opłatkiem to tradycja nie tylko religijna ale też patriotyczna

Są dwa słowa, które wprowadzają nas, a na pewno mnie, w cudowny nastrój Świąt Bożego Narodzenia. To są słowa „kolęda” i „opłatek”. Nie wyobrażam sobie tych świąt bez wypełnienia obowiązków kryjących się za tymi słowami. Obowiązków, które dla mnie i dla bardzo wielu moich rodaczek i rodaków są wielką przyjemnością. Są one także obowiązkiem patriotycznym, ale jest to świadomoś

Reklama

niestety raczej rzadka. No więc postanowiłem ten stan rzeczy zmienić i przekazać naszym czytelnikom stosowną wiedzę.

Na wstępie chciałbym zauważyć, że w lewicującym świecie, a szczególnie Europie, jest bardzo poważne zagrożenie dla istnienia Świąt Bożego Narodzenia. Pojawiły się propozycje (w niektórych miastach Zachodniej Europy już wprowadzone w życie) by święta te nazywać np. świętami lasu lub świętami choinki. Władze samorządowe Warszawy (z Platformy Obywatelskiej) już oficjalnie zrezygnowały z tej nazwy, ale jeszcze nie wymyśliły nowej dla tego święta. Natomiast zamiast przedświątecznego spotkania opłatkowego organizowały ostatnio coś na kształt sylwestra odbytego w Pałacu Kultury i Nauki w Warszawie przez komunistów w filmie Chęcińskiego Rozmowy kontrolowane, gdzie kolędy zastąpiono (z braku ich znajomości) Międzynarodówką – hymnem socjalistów i komunistów.

Na wspomnianym wyżej, przedświątecznym spotkaniu warszawskiego ratusza, składano sobie życzenia bez kontekstu religijnego, no i oczywiście bez opłatka. Ciekaw jestem, jakie będzie tegoroczne spotkanie „opłatkowe” w warszawskim ratuszu biorąc pod uwagę konieczność zachowania dynamiki poglądów, bo zachowanie stanu poprzedniego mogłoby być potraktowane jako konserwatyzm, a to słowo przez środowiska lewicowe i w mniejszym stopniu przez środowiska liberalne - jest znienawidzone.

Mam nadzieję, że zwycięstwo w walce o Święto Bożego Narodzenia będzie po stronie jego obrońców i właśnie w ramach tej obrony jednym przypomnę, a innym przekaże stosowną wiedzę o obu obrządkach.

KOLĘDOWANIE.

Początek kolędowania należy umiejscowić w czasach starożytnych. Otóż w starożytnym Rzymie słowem callendae nazywano pierwszy dzień każdego miesiąca. Był on obchodzony świątecznie. Po reformie kalendarza dokonanej przez Juliusza Cezara w 45r. p.n.e. szczególnie uroczyście obchodzono pierwszy dzień miesiąca stycznia, który uznano za początek Nowego Roku.

Takie świętowanie wędrowało po Europie wraz z władzą Rzymu i rozwojem kontaktów pomiędzy ludami. Naukowcy twierdzą, że na polskie tereny zwyczaj ten przywędrował już w VII wieku. Po przyjęciu przez Polskę chrześcijaństwa (966 r.) zwyczaj kolędowania wszedł także w porządek Świąt Bożego Narodzenia. Polegał on na odwiedzaniu domów znajomych i składaniu ich mieszkańcom życzeń i darów. Należy przy tym podkreślić, że w polskich warunkach w okresie Świąt Bożego Narodzenia oraz Nowego Roku nie tylko życzenia, ale także prezenty były składane służbie i osobom ubogim. Takim obchodom towarzyszyły okolicznościowe pieśni śpiewane z czasem przy akompaniamencie muzyków. Pieśni te miały charakter świecki – życzeniowy, czasem nawet nieprzyzwoity. Pieśni o charakterze religijnym pojawiły się w Polsce w środowisku franciszkanów, którzy uprawiali kult żłobka – miejsca narodzin Jezusa Chrystusa. Lecz nawet te religijne pieśni nazywano pastorałkami, kantyczkami i rotułami. Nazwa kolęda dla tego rodzaju pieśni pojawiła się w Polsce dopiero w XVII wieku. Nastąpił wielki rozkwit tej twórczości, a o jej wielkości niech świadczy fakt, że znane badaczom kultury różne zbiory tych pieśni zawierają przeszło 600 kolęd. Jedną z najstarszych kolęd, którą do tej pory śpiewamy, jest Anioł pasterzom mówił z XVI wieku.

Mnie na religii uczono, że niektóre kolędy należą do pastorałek oraz kolęd domowych i nie powinny być śpiewane w kościołach. Do takich kolęd zaliczane były: Jezus Malusieńki, Gdy śliczna panna, a nawet Lulajże Jezuniu. Dzisiaj chyba już to zarządzenie władz kościelnych nie obowiązuje, bo sam kilkakrotnie brałem udział w śpiewaniu tych pieśni w różnych kościołach i to podczas Świętych Mszy.

Należy wiedzieć, że dobór właściwych kolęd przez polski kościół i ich zwiększona ilość podczas uroczystości kościelnych był szczególny w okresie trwającej 123 lata (a dla niektórych terenów dłużej) niewoli rozbiorowej. Chodziło w tym przypadku o zachowanie polskiej mowy i polskiej kultury, co wymagało poważnego podejścia do treści przekazu. Taka polityka polskiego kościoła była możliwa nie tylko z powodu patriotycznej postawy polskiego kleru, ale także faktu, że granice kościelnej administracji ( granice diecezji) nie były zmienione i często sięgały dwu zaborów, a bywały przypadki, że trzech, więc poruszanie się hierarchów kościoła po zaborach było ułatwione.

Dla porządku i właściwego zakończenia tego tematu informuję, że kolędy powinno się śpiewać w okresie od 24 grudnia do dnia Matki Boskiej Gromnicznej (inaczej – dzień Ofiarowania Pańskiego), który przypada na dzień 02 lutego, każdego kolejnego roku.

DZIELENIE SIĘ OPŁATKIEM

Świąteczny obrządek dzielenia się opłatkiem powstał na bazie zwyczaju dzielenia się chlebem, który narodził się wśród pierwszych chrześcijan jako symbol pojednania i przebaczenia wykonywany podczas Mszy Świętej. Zwyczaj ten, wraz z wiarą, rozlał się po całej Europie, ale jego opłatkowa postać powstała w Polsce, a przyczynili się do tego polscy patrioci zesłani karnie przez carską Rosję na Syberię.

Wbrew powszechnej w naszym kraju wiedzy, zsyłki Polaków na Syberię zaczęły się już w drugiej połowie XVI wieku, a dotknęły polskich żołnierzy wziętych do niewoli podczas wojen naszego króla Stefana Batorego z Iwanem IV Groźnym.

Większe zsyłki (systemowe) były prowadzone przez Rosję w stosunku do uczestników walk o niepodległość Polski podczas konfederacji barskiej w latach 1767 – 1772.

Trochę większe zsyłki nastąpiły po upadku insurekcji kościuszkowskiej (1794r), a największe po upadku powstania styczniowego (1863 – 1864).

W tym ostatnim przypadku zesłano na Syberię ponad 40 tysięcy polskich patriotów. Wraz z zsyłkami po rewolucji 1905 roku, na Syberii znalazło się prawie 100 tysięcy Polaków.

To oni przyczynili się do stworzenia chleba w postaci znanego nam opłatka i wprowadzili zwyczaj składania przy jego łamaniu - życzeń.

Pomijając wszechobecny na zsyłce głód (piekli np. chleb z suszonych korzeni perzu), to tęsknota za Polską, za polskim obyczajem łamania się chlebem w wigilię Świąt Bożego Narodzenia, wywołała listowne prośby zesłańców do rodzin i przyjaciół w Polsce, by wysyłali im choćby kromkę chleba, by mogli przy zorganizowanym stole wigilijnym na Syberii mieć namiastkę polskiego domu.

Nie było sensu wysyłać całych bochenków chleba, bo zanim by dostały się pocztą rosyjską na Syberię, to by spleśniały i zeschły się na kamień. Ktoś pierwszy wpadł na pomysł by ugniatać chleb bo chleb ugniatany bez żadnych dodatków (prócz soli) ma większą żywotność, a ugniatając go do kształtu koperty (prostokąt), zmniejszali koszty wysyłki, bo list kosztował mniej niż paczka.

Z biegiem czasu na takim ugniecionym prostokącie chleba zaczęły pojawiać się rysunki z motywami świątecznymi. Początkowo były to różne proste formy – najczęściej w postaci krzyża. Później przy pomocy kościoła, zaczęły powstawać bogate w ornamenty postacie świętych, najczęściej Jezusa Chrystusa.

Mój dziadek Jan Szczęsny służył piętnaście lat w carskiej armii i oprócz wojny tureckiej zaliczył także wojnę rosyjsko – japońską na dalekiej Syberii (1904-1905r). Opowiadał on, że kiedyś został zaproszony razem ze swoim kolegą (też Polakiem) do domu polskiego zesłańca na świąteczny poczęstunek i śpiewanie polskich kolęd i właśnie tam pierwszy raz widział protoplastę obecnego opłatka. Był to, jak opowiadał dziadek, płasko ugnieciony w niewielki prostokąt chleb żytni z wygniecionym pośrodku krzyżem. Gospodarz chwalił się, że chleb ten (jeszcze nie nazywany opłatkiem) otrzymał rosyjską pocztą od rodziny z Polski. Dziadek opowiadał, że byli bardzo wzruszeni jak dzielili się tym chlebem. Życzenia składali sobie mając łzy w oczach, co u mężczyzn – szczególnie twardych wojaków, jest zjawiskiem raczej rzadkim.

Pierwsze opłatki (brązowe) były wykonywane z mąki żytniej. Białe opłatki, wykonywane z mąki pszennej, pojawiły się najpierw na stołach bogatych rodów.

Obecny kształt opłatka zawdzięczamy zakonnikom, a szczególnie siostrom zakonnym. Dziś to oni/one produkują opłatki korzystając ze sprawdzonych receptur i form metalowych (gofrownic) z różnymi obrazkami, do których wlewają płynne ciasto, wykonane z białej mąki, zmieszanej tylko z wodą i dodatkiem oleju. Po upieczeniu, początkowo beżowy opłatek, po około tygodniu, staje się biały.

Zwyczaj dzielenia się opłatkiem dzięki reformatorskiej postawie polskiego kościoła (przypominam, że adoptował dla Świąt Wielkanocnych także słowiański zwyczaj święconki) rozlał się po terenach sąsiedzkich, gdzie przeniknęły wpływy polskie i polska kultura. Jest znany na Litwie, Białorusi, Ukrainie, Słowacji, Czechach oraz od czasu gdy na tronie stolicy Piotrowej panował Jan Paweł II, także we Włoszech.

To wszystko co napisałem wyżej, w pełni uzasadnia moje twierdzenie, że dzielenie się opłatkiem oraz śpiewanie kolęd, jest nie tylko naszym obowiązkiem religijnym, ale też patriotycznym, że kultywując te piękne zwyczaje (obrządki) stajemy się obrońcami Świąt Bożego Narodzenia, że czynimy honory wobec naszych przodków i naszej często bolesnej, ale pięknej historii.

Artykuł ukazał się w 73 numerze (grudzień 2022) gazety Samorządność. 

Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    Adam Zieliński - niezalogowany 2022-12-27 09:14:57

    Za każdym razem jak mówimy o genezie pewnych tradycji chrześcijańskich, warto dodać jak chrześcijaństwo było na nasze tereny "wprowadzane". Proeuropejscy politycy unikają tych tradycji nie dlatego że nie szanują naszej historii ale dlatego że ich przeciwnicy polityczni wykorzystują Kościół Katolicki do walki politycznej.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do