Smoleński pomnik niezgody - czy stanie się symbolem

09/04/2015 18:12
Nie ma zgodny narodowej i jedności w przeddzień piętej rocznicy katastrofy smoleńskie (10.04.10). Do "ciągu zdarzeń" po ujawnionych "nowych" nagraniach z kokpitu samolotu jaki serwują rosyjskie służby, dołączyła na wniosek prezydent Hanny Gronkiewicz-Waltz - Rada Warszawy. Zwołana w trybie nagłym zdecydowała głosami większości rządzącej miastem, iż Pomnik Katastrofy Smoleńskiej nie stanie przed Pałacem Prezydenckim na Krakowskim Przedmieściu, ale kilkaset metrów dalej - niejako w rogu pl. Piłsudskiego wciśnięty w skwer pomiędzy ul. gen. Focha i ul. Trębacką w pobliżu obecnej pętli autobusowej. Kampania wyborcza i dzielenie Polaków trwa dalej.


Za uchwałą głosowali radni PO (30 głosów), ale już nie szef  klubu PO Jarosław Szostakowski. Przeciw byli radni PiS (22 głosy). Dwóch radych wstrzymało się od głosu. W uchwale napisano, iż pomnik powstanie w oparciu o wyłoniony w drodze konkursu projekt.

Nie wiedzieć czemu odstąpiono od projektu wzbudzającego najmniej emocji i najbardziej akceptowalnego społecznie - tzw. "pomnika światła" - iluminacji promieni świetlnych na Krakowskim Przedmieściu przed Pałacem Prezydenckim w imię forsowania na siłę rozwiązań, które niosą kolejne podziały. Co więcej okazuje się, iż działka którą zaproponował warszawski Ratusz obciążona jest roszczeniami (na kwotę 3-5 mln zł). Aktualnie prowadzone jest postępowanie w tej sprawie. Jak mówi prawnik reprezentujący b. właścicieli, jeśli postępowanie zakończy się pozytywnie, to może dojść do paradoksalnej sytuacji, iż pomnik będzie kwalifikował się do rozbiórki. A jak donoszą media cały proces dochodzenia do uzyskania jakiejkolwiek propozycji lokalizacyjnej była niejako "wymuszona" przez rodziny smoleńskie via kancelaria Prezydenta RP.


O co w tym wszystkim chodzi? Czy sprawa uczczenia ofiar katastrofy wymaga aż 5 lat deliberacji dzielącej Polaków na kolejnym froncie "wojny Polsko-Polskiej"? Czy miasto Warszawa nie może podjąć stosunkowo prostej decyzji administracyjnej. Czy musi włączać się w to dzielenie Polski i Polaków?

Po raz kolejny zmarnowano okazję do zakończenia "wojny polsko-polskiej". Po raz kolejny nie podjęto uczciwego dialogu i wypracowania rozsądnego kompromisu. W efekcie zamiast pojednania mamy mimo patetycznych słów kolejną "kość niezgody". Nikt uczciwe nie potrafi wyjaśnić dla czego upamiętnienie ofiar nie może nastąpić na Krakowskim Przedmieściu choćby wspomnianym już symbolicznym "pomnikiem światła". Nikt też nie próbuje nawet tego wyjaśniać. Bo mogłoby to doprowadzić do zniesienia sztucznych podziałów, które przykrywają te o wiele istotniejsze, których społeczeństwo lepiej by nie dostrzegało. 
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do