Dynamiczna inauguracja warszawskiej kampanii Piotra Guziała zapowiada, że w jesiennych wyborach sporą rolę mogą odegrać kandydaci niezależni.
Ziemia Płocka pozostaje świetnym przykładem włączania się samorządowców ze Wspólnoty Mazowieckiej w proces naprawy lokalnej polityki. Partie już teraz widzą w nich zagrożenie.
W Płocku z pewnością do wyborów stanie urzędujący prezydent Andrzej Nowakowski z PO. Za to jego rywalowi z PiS Markowi Martynowskiemu może… zabraknąć determinacji, skoro i tak pełni już urząd senatora RP i w wypadku porażki w mieście ma przed sobą jeszcze rok parlamentarnej kadencji. Zresztą wcześniej PiS rządziło już Płockiem przez 8 lat i nie była to dla miasta złota epoka. Z kolei prezydent Nowakowski nie wykorzystuje atutu, jaki daje mu przynależność do partii rządzącej, skoro jego miasto nie może doczekać się obwodnicy. W radzie miasta dysponuje większością… już tylko w niektórych głosowaniach. Inne przegrywa. To efekt zmian tektonicznych, które dokonały się już po wyborach. Ostatnio pod wrażeniem sprzeciwu radnych prezydent Nowakowski musiał wycofać się z pomysłu dofinansowania serialu „Strażacy”, który – w jego zamyśle – miał Płock wypromować w podobny sposób, jak uczynił to z Sandomierzem serial o ojcu Mateuszu, jeżdżącym na rowerze i rozwiązującym zagadki kryminalne. Spór o „Strażaków” obrazuje powagę problemów, o jakie spierają się na co dzień płoccy decydenci. W istocie miasto ma bowiem inne kłopoty niż sponsorowanie serialu: jeśli ktoś nie dysponuje samochodem, podróż ze stolicy do Płocka pociągiem zajmuje tyle co z Krakowa (chociaż dystans jest dwukrotnie krótszy) i odbywa się trasą… przez Kutno. Mieszkańcy skarżą się również na odpływ ludzi młodych i wykształconych – na emigrację lub do Warszawy.
Wszystko wskazuje jednak na to, że mieszkańcy Płocka nie będą skazani w kampanii na partyjną wojnę PiS z PO, paradoksalnie konserwującą dotychczasowe układy. Radni Polski Razem (formacja Jarosława Gowina), wywodzący się zarówno z PiS jak PO i znużeni permanentnymi konfliktami, nawiązali współpracę z samorządowcami z Mazowieckiej Wspólnoty Samorządowej. Pracują nad nowym, ponadpartyjnym programem i projektem dla Płocka. Nie ulega wątpliwości, że wyłonią również obywatelskiego kandydata na prezydenta miasta.
Na mapie zamożności Mazowsza Płock stanowi – obok Warszawy – drugą „zieloną wyspę”. Przyczynia się do tego przede wszystkim Orlen jako główny pracodawca i żywiciel. Za to zwłaszcza rolnicze powiaty wokół zaliczają się z kolei do najuboższych na Mazowszu. Dochody zależą od koniunktury, chociaż w ostatnich latach rolnicy potrafili dostosować się do rynku – wzdłuż całej drogi z Warszawy do Płocka dominują plantacje truskawek. Z oczywistych względów najgorszą sytuację w ostatnim czasie mają producenci wieprzowiny i to oni w pierwszym rzędzie skarżą się na nieopłacalność swojej wytwórczości.
W wyborach samorządowych zwycięża tu PSL. Jednak Płockiem i Ciechanowem rządzi Platforma Obywatelska, zaś najwięcej posłów wprowadziło stąd do Sejmu PiS. Pod względem politycznym region nie stanowi więc monolitu. uawy - obok i Płoch
Platforma Obywatelska tak jak w kraju wygrywa wybory parlamentarne w Płocku i Płońsku, ale mniejsze ośrodki głosują na PiS. Z okręgu, obejmującego Płock, Ciechanów, Sochaczew i Żyrardów w 2011 r. PiS uzyskało 4 mandaty na 10 możliwych do zdobycia, Platforma wprowadziła 3 posłów, PSL dwóch, Twój Ruch – 1, zaś SLD żadnego, chociaż kandydował tu sekretarz generalny Krzysztof Gawkowski, a wcześniej mandat sprawowała Jolanta Szymanek-Deresz do śmierci w katastrofie smoleńskiej. Za to poparcie dla PSL w kolejnych wyborach na Ziemi Płockiej zdecydowanie przekracza średni wskaźnik dla kraju, na co wpływ ma fakt, że z regionu wywodzą się historyczni przywódcy ludowców: Waldemar Pawlak i Adam Struzik.
Najbardziej znani po byłym premierze Waldemarze Pawlaku posłowie ziemi płockiej - Julia Pitera (PO) i Wojciech Jasiński (PiS) kandydują teraz do Parlamentu Europejskiego, co oznacza, że gdy przejdą do pracy w Brukseli i Strasburgu, więc zdadzą krajowe mandaty – reprezentacja regionu w Warszawie zostanie osłabiona, bo ich miejsce na Wiejskiej zajmą mniej znani parlamentarzyści, zapewne o niewspółmiernej sile przebicia nawet we własnych partiach.
Partyjny krajobraz nie wyczerpuje jednak samorządowej panoramy regionu. Zwłaszcza w wielu mniejszych miejscowościach zaufanie mieszkańców zyskują bezpartyjni lokalni działacze. Zaznaczyło się to już w poprzednich wyborach, a nastroje w regionie wskazują raczej na wzmocnienie tej tendencji.
Bodzanowem rządzi jedyna kobieta wśród wójtów z powiatu płockiego Grażyna Pietrzak. Również teraz, podobnie jak przed czterema laty może liczyć na poparcie Mazowieckiej Wspólnoty Samorządowej. Inwestycje i stanowcze działania, oddłużające gminę zyskały Pani Wójt powszechną sympatię, a nawet zainteresowanie popularnej prasy, której przedstawiciele pielgrzymują do Bodzanowa… nie tylko 8 marca. Za to konkurenci z partii politycznych – zarówno PSL jak PiS – już mobilizują się na jesień.
W wielu miejscowościach – nie tylko Ziemi Płockiej – słyszy się o próbach nieformalnych nacisków na nauczycieli czy pracowników urzędów, żeby nie kandydowali w wyborach samorządowych. Establishmenty partyjne również na tym szczeblu bronią swojego stanu posiadania.
Mazowiecka Wspólnota Samorządowa – w odróżnieniu od działających w regionie partii politycznych – nie przyjmuje z góry żadnych dogmatycznych ograniczeń, dotyczących granic współpracy w samorządach. Działacze lokalni podkreślają, że gotowi są współpracować ponad podziałami dla dobra swoich społeczności. W ostatnich latach Wspólnota Ciechanowska w udany sposób porozumiewała się z PO, zaś lokalni działacze MWS z mniejszych miejscowości – z PSL lub PiS.
Dla Mazowieckiej Wspólnoty Samorządowej Ziemia Płocka stanowi teren wyjątkowy, nie tylko dlatego, że stąd wywodzi się wielu jej czołowych działaczy. Prawdziwą próbą charakterów i zdolności organizacyjnych okazała się katastrofalna powódź sprzed kilku lat. Samorządowcy i społecznicy rozwinęli wtedy akcję, pokazującą, że słowo „wspólnota” w nazwie ich formacji nie jest tylko frazesem.
Piotr Guział zapowiada w Warszawie niespodziankę i – jak pokazuje jego dynamiczna i barwna konwencja w Arenie Ursynów – konsekwentnie zmierza ku temu, żeby ją jesienią sprawić. Ambicje działaczy lokalnych z północnego Mazowsza również zakładają przywrócenie konstytucyjnego rozumienia samorządu jako wspólnoty wszystkich mieszkańców, a nie urzędu albo bilansu międzypartyjnej gry. Ze specyfiki glosowania do samorządów wynika, że jesienią obywatele nie będą wyłącznie wybierać między partyjnymi skrótowcami, ale wskażą konkretnych ludzi. Niezależnym samorządowcom pozostaje więc pracować, by był to rzeczywisty wybór.
Łukasz Perzyna
Tekst z 9 numeru Gazety Samorządność
Komentarze opinie