
„Sąd wtrącił młodą dziewczynę na 3 lata do więzienia, bo protestowała przeciwko promowaniu lewackiej ideologii i homoseksualizmu. Sądy bezwzględnie karzą Polaków za obronę wiary i wartości” – oznajmił w swoim wpisie na Twitterze minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro. „Rozbój to rozbój” – stwierdził z kolei poseł Krzysztof Gawkowski, wyraźnie ukontentowany wydanym przez sąd wyrokiem pozbawienia wolności dla 21-letniej Mariki Matuszak za wyrwanie przez nią sympatyczce ruchu LGBT torby w tęczowym kolorze.„Jeśli komuś nie podoba się tęczowa torebka, niech krytykuje ją słowem, nie atakiem fizycznym” – zauważa z kolei prof. Marcin Matczak. Skądinąd słusznie, choć zapomina dodać, że w Polsce nawet za słowa można trafić za kratki. Przynajmniej teoretycznie
Dura lex
Na początek przypomnijmy fakty. 10 października 2020 r. w Poznaniu Marika wraz z trzema mężczyznami (tożsamości dwóch z nich do tej pory nie ustalono) postanowiła wyrwać sympatyczce ruchu LGBT torbę w tęczowym kolorze, symbolizującym to środowisko. Jak zeznała chciała zabrać torbę, bowiem symbolizowała społeczność LGBT+, którą „źle postrzegała i chciała ją zwalczać”. Współoskarżony Michał O. dodatkowo wyjaśnił, że „chciał wziąć torbę, by ją zniszczyć”. Sąd przyjął kwalifikację usiłowania dokonania rozboju i w związku z występkiem o charakterze chuligańskim wymierzył Marice karę 3 lat bezwzględnego więzienia.
Spośród wszystkich dziennikarzy, którzy rozpisywali się na ten temat, najbardziej zaawansowanej analizy prawnej zdarzenia oraz wymierzonego przez sąd wyroku dokonała Dominika Sitnickaz portaluOko.press. Abstrahując od głupawych epitetów wobec Marikitypu „neofaszystowska aktywistka”, wywody autorki są logiczne i spójne, no i oczywiście potwierdzające stanowisko sądu. Art. 280 § 1 Kodeksu karnego za rozbój przewiduje najniższą karę 2 lat pozbawienia wolności. Art. 57a § 1 Kk za działanie chuligańskie nakazuje podwyższenie kary o połowę. A zatem 3 lata to absolutne minimum, jakie mógł „wlepić” Marice sąd. Czy aby na pewno?
Zacznijmy od kwestii chuligaństwa. Art. 57a § 1 stanowi: „Skazując za występek o charakterze chuligańskim, sąd wymierza karę przewidzianą za przypisane sprawcy przestępstwo w wysokości nie niższej od dolnej granicy ustawowego zagrożenia zwiększonego o połowę”.Pozornie wydaje się, że nie było wyjścia i należało karę dla Mariki podwyższyć z dwóch do trzech lat, ale przepis ten dotyczy występków, a rozbój, zagrożony górną granicą 12 lat pozbawienia wolności, jest… zbrodnią. Czy zatem można mówić o zwykłym chuligaństwie w rozumieniu art. 115 § 21 Kk, gdy mamy do czynienia z przestępstwem o dużym ciężarze gatunkowym? Raczej nie taki był cel ustawodawcy, gdy wprowadzał do kodeksu art. 57a. Poza tym cechą chuligaństwa jest działanie „bez powodu albo z oczywiście błahego powodu”, ale o tym dalej.
Rozbój, chuligaństwo czy… ?
Przeciwnicy drakońskiego wyroku dla Mariki podnoszą kwestię „przypadku mniejszej wagi”, wskazując na przepis art. 283 Kk (zagrożenie karą od 3 miesięcy do 5 lat) wobec znikomejwartości wyrywanej torebki – ok. 15 zł, która materialnie nie mogła stanowić dla sprawców nawet potencjalnie cennegołupu. Sitnicka zbija ten argument przywołując orzeczenie Sądu Najwyższego z 26 września 2018 r., gdzie stwierdzono, że „wśród znamion przestępstwa rozboju, jak i kradzieży (co ma znaczenie, gdyż w art. 280 § 1 k.k. użyto zwrotu „kradnie”) nie ma wymogu, aby sprawcy towarzyszyła chęć osiągnięcia zysku ze skradzionych rzeczy. Stąd twierdzenie, że torebka nie przedstawiała dla sprawcy żadnej wartości jest bez znaczenia, bo ta rzecz miała obiektywną wartość i sprawca musiał być tego świadomy”.I dalej: „Podkreślić należy, że poprzez zabór rzeczy sprawca dąży do uczynienia ich własnymi, to jest postąpienia z nimi, jak z rzeczą własną. Kradzieżą, a jeśli spełnione zostaną wymogi dotyczące znamienia przemocy - rozbojem z art. 280 § 1 k.k., będzie także zachowanie, gdy sprawca zabraną rzecz następnie zniszczy lubporzuci ją. W ten sposób manifestuje potraktowanie tej rzeczy jak własnej” (sygn. akt IV KK 366/18). Rzecz w tym, że w przypadku analizowanym przez SN, torebka zawierała pieniądze w kwocie 400 zł i to właśnie gotówka był celem napastnika, a nie np. drażniąca go kolorem reklamówka. Zamiarem Mariki i Michała O. było bez wątpienia zniszczenie torby jako symbolu nielubianego przez nich ruchu LGBT. Tymczasem w prawniczych opracowaniach wszędzie rozbój definiuje się jako szczególną formę kradzieży. Ta zaś, zgodnie z definicją określoną w art. 278 Kk oznacza zabór cudzej rzeczy w celu przywłaszczenia (a nie zniszczenia). Z kolei przywłaszczenie to bezprawny zabór rzeczy wbrew woli właściciela. Logika, którą również posługuje się w cytowanym wyżej postanowieniu Sąd Najwyższy, wskazuje, że dla sprawcy przedmiot, który kradnie, ma jakąś – choćby chwilową - wartość lub przydatność, a dopiero jeśli rzecz przymiot ten traci, sprawca może ją zniszczyć lub porzucić. Wreszcie nie zapominajmy, że niezwykle istotnym kryterium jest wartość przedmiotu kradzieży. Jeśli przedmiot zaboru mienia jest warty mniej niż 500 zł,kradzież staje się tylko wykroczeniem (art. 119 Kodeksu wykroczeń). Dlatego też wartość torebki powiększona o znajdującą się w niej kwotę 400 zł miała dla SN tak duże znaczenie.
„Zawiasy” były możliwe
Przy okazji poznańskiego incydentu nie można nawet mówić o chuligańskich pobudkach czynu (brak powodu, albo powód błahy), gdyż mamy do czynieniaze sporem ideologicznym, który – podkreślmy to – przybrał naganną formępoprzez zastosowanie przemocy, za co jej sprawcy powinni ponieść karę. Tym niemniej biorąc pod uwagę faktyczny cel działania skazanej dwójkinależałoby raczej czyn Mariki i Michała O. potraktować jako usiłowanie zniszczenia lub uszkodzenia cudzej rzeczy (art. 288 Kk), gdzie mamy zagrożenie karą od 3 miesięcy do 5 lat, a w przypadku mniejszej wagi – ograniczenia wolności lub jej pozbawienia na okres do roku. Do tego dojść powinno naruszenie nietykalności cielesnej pokrzywdzonej bez poważnego uszczerbku dla zdrowia (bo za taki trudno uznać siniak w okolicy wykręconego „trzeciego palca lewej ręki”), czyli wynikająca z przepisów art. 217 § 1 Kk kara grzywny, ograniczenia wolności lub roku więzienia. Oczywiściesąd mógłby w tym przypadku orzec warunkowe zawieszenie kary.
Kwestia chuligaństwa przy sporze ideologicznym jest mocno naciągana. Sprawcy byli do tej pory niekarani, nie ma też mowy, aby byli wcześniej pociągani do odpowiedzialności za naruszanie porządku publicznego. Byli również trzeźwi. Broniący Mariki politycy jednym tchem wyliczają szereg przypadków, w których sędziowie nader łagodnie traktowali krewkich aktywistów dość obcesowo traktujących przeciwników czy dzierżone przez nich akcesoria. Nie sposób nie przyznać racji krytykom wyroku, gdy wskazują na nieproporcjonalność kary dla Mariki i Michała wobec licznych mających polityczne czy ideologiczne podłoże przypadków, kończących się zasądzeniem np. prac społecznych. „Wyrok w sprawie Mariki pozostaje w dramatycznym kontraście wobec traktowania przez sądy przedstawicieli aktywistów LGBT i innych środowisk lewicowych, którzy dopuszczają się agresywnych zachowań, napaści, pobić i spotykają się zazwyczaj z uniewinnieniem bądź z symbolicznym skazaniem” – uznał Minister Sprawiedliwości Zbigniew Ziobro.
Niewątpliwie jednak przemoc nie może być tolerowana. „Jeśli komuś nie podoba się tęczowa torebka, niech krytykuje ją słowem, nie atakiem fizycznym” –słusznie zauważa prof. Marcin Matczak. Niestety, przemilcza przy tym fakt, że w Polsce również za słowa, jeśli zostaną zakwalifikowane jako znieważenie, można pójść do więzienia.I to nawet na 3 lata (art. 212 czy art. 257 Kk). Ale o tym pisałem już półtora roku temu. https://mws.org.pl/artykul/rgajda-czy-sa-granice/1265552
Radosław Gajda, woj.łódzkie
foto: www.gov.pl
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie