Z początkiem marca br. pojawiła się informacja GUS, iż do roku 2050 ludność Mazowsza zwiększy się o 2 tys.ludzi osiągając poziom ok. 5,32 mln mieszkańców. W przeciwieństwie do całej reszty kraju, gdzie liczba ludności ma zmaleć, aż o 4,5 mln tj. do poziomu 34 mln., a więc mniej niż przed II wojną światową! Czy jest powód do zadowolenia?
Z pewnością nie. Bo nawet poziom migracji na Mazowsze (a konkretnie do Warszawy i okolicy) to ledwie utrzymanie obecnego poziomu ludności, a faktycznie biorąc pod uwagę dzietność i przyrost naturalny to będzie to tak jak wszędzie spadek.
Tak mści się z jednej strony brak odpowiedniej polityki prorodzinnej i promocja bezpłodnych związków, kształtujących konsumpcjonistyczną i egoistyczna "cywilizację śmierci" - jak ja nazwał Jan Paweł II. A z drugiej strony to też efekt wojennej hekatomby i spadku ludności z 38 do 24 mln. Gdyby nie to - szacuje się, iż liczba ludności Polski mogła by wynosić ok. 70-80 mln.
Warto o tym pamiętać i dziś, kiedy ponownie stajemy na niebezpiecznym wirażu historii i nieodpowiednie działania mogą nas wpędzić w kolejna dramatyczna sytuację, która skutkować może narodową tragedią. PS.Warto też pamiętać o zwodności takich prognoz demograficznych. Jedna z wcześniejszych bowiem, wykonana w 2011 roku przez Mazowiecki Ośrodek Badań Regionalnych pt. "Prognoza demograficzna dla Mazowsza do roku 2035" przewidywała, iż w 2035 Mazowsze będzie zamieszkiwało 5.469.500 ludzi, a więc sporo więcej niż wedle prognoz GUS-owskich symulujących wzrost ludności do 2050 r.
Komentarze opinie