
Mamy sukces, nie narzekajmy!
Za kilka chwil poznamy triumfatora piłkarskich mistrzostw świata. Śmiem twierdzić, że najistotniejsze jednak dla naszego grajdołka będzie, że odnieśliśmy na nich spektakularny sukces, dawno niewidziany w naszym kraju, bo aż 36 lat. Awansowaliśmy do 1/8 finału. WOW. Trzeba oddać, że na swoich plecach, a właściwie rękach wniósł nas Wojtek Szczęsny. Nasz bramkarz założył się chyba z prezesem związku, że skuteczność jego interwencji będzie kluczowa dla odniesienia mistrzostwa. I pewnie by wygrał zakład, z tym, że szkoda, iż w jego ślady w tym zakresie nie poszli pozostali członkowie naszej kadry na czele z naszym sternikiem, selekcjonerem Czesławem. A skoro już weszliśmy do jego ogródka, to styl naszej gry na mundialu można skwitować określeniem Maksaz „Seksmisji”: „późne rokokoko”. Mnie szczególnie spodobało się unikatowe ustawienie ultra-obronne z sześcioma zawodnikami w linii defensywy. Może to jest właśnie pomysł na wyróżnienie?!
I powiecie, że leżącego się nie kopie. A ja właściwie chciałbym docenić kunszt i przewidywalność zdarzeń oraz wiarę w realizację założeń przez ściśle wyselekcjonowaną grupę. Przeżywamy nostalgię mimo awansu tylko dlatego, że naoglądaliśmy się „hurraoptymistycznie” nastawionych reprezentacji przegrywających co i rusz swoje spotkania. W myśl zasady nie ryzykuj, a się nie sparzysz, nasze „orły” zostały nastawione na całkowite oddanie pola przeciwnikowi, licząc na jego błąd, a wtedy już ich mamy, bo szybko przeniesiemy piłkę na Roberta i może się uda. I się udało. Mamy to!
Już na chłodno - przyjdzie taki czas, że docenimy zapobiegawczy tryb ustawienia naszej drużyny narodowej. Spodziewajmy się, że światowe media nagrodzą nasz pomysł na grę.Już powoli pojawiają się nieśmiałe głosy wśród kibiców z całego świata, że „polska myśl szkoleniowa”może będzie mieć wzięcie po turnieju, gdyż pierwsze posady tracą selekcjonerzy. Przecież sukcesy nakręcają koniunkturę. Prawdopodobnie nasz „treneiro” zapewnił sobie wynikiem przedłużenie czasu obowiązywania jego kontraktu. Stabilność w naszym przypadku jest ważna.
Tylko czy uda nam się namówić kilku topowych reprezentantów, by jeszcze trochę pograli w reprezentacji. Pytacie, czy nie ma dziś lepszych? Może i są, ale bez tych wspomnianych nasz coach nie będzie miał tej stabilności w realizacji założeń, a wtedy z nami może być jeszcze gorzej niż jest obecnie.
Dlatego apeluję. Nie mamy co narzekać, jesteśmy dziś wśród najlepszych szesnastu zespołów na świecie. Czas na mecz z Trójkolorowymi, który może i nie będzie posiadał zbyt wiele walorów artystycznych, ale za to zbliża nas do kolejnych sukcesów na arenie międzynarodowej. Pytanie kolejne, jakich rozmiarów będzie ten dalszy triumf naszej narodowej piłki? Okaże się już w najbliższą niedzielę. Tymczasem teraz już możemy śmiało przewidywać, że w zbliżającym się nowym roku nie zmienimy stylu, bo przecież osiągnęliśmy sukces. Czyż nie?
Marcin Zalewski
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie